“Tepsy” cięcie

Od złożenia projektu zmian w prawie telekomunikacyjnym, mającego na celu likwidację monopolu TP SA, minęło zaledwie kilka tygodni. Już teraz jednak można być pewnym, że inicjatywa zakończy się fiaskiem.

O tym, że Telekomunikacja Polska jest monopolistą, świadczą liczby: w chwili obecnej firma ta ma aż 94% wszystkich abonentów telefonii stacjonarnej w kraju, za jej pośrednictwem prowadzonych jest też blisko 100% rozmów międzymiastowych oraz 100% międzynarodowych (dane z “Rzeczpospolitej” z 24 lipca). W związku z tym, jak już informowaliśmy (patrz: CHIP 8/2001, 210), w kwietniu br. prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) w porozumieniu z szefem Urzędu Regulacji Telekomunikacji (URT) uznał TP SA za ope- ratora dominującego. Od tej decyzji Telekomunikacja Polska jednak się odwołuje, wskazując na błędne – w jej mniemaniu – interpretowanie prawa telekomunikacyjnego. Prezes URT przekonuje, że uznanie TP SA za operatora dominującego to tylko kwestia czasu, według ocen prawników potrwa to jednak – jak podaje “Rzeczpospolita” – 6-8 miesięcy. Zdaniem inicjatorów ustawy nie ma na to czasu, gdyż cierpi na tym polska gospodarka, wolniej rozwija się Internet, tracą też klienci.

Niemoc urzędów

“URT tak naprawdę jest bezradny. Podobnie Minister Łączności” – powiedział Radosław Gawlik, wskazując na brak mechanizmów umożliwiających skuteczne działania antymonopolowe w naszym kraju, i to nie tylko na rynku telekomunikacyjnym. Grupa 29 posłów z kilku partii politycznych (UW, SLD i AWS), reprezentowana przez Gawlika, zaproponowała wprowadzenie zapisu do ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, umożliwiającego m.in. podział przedsiębiorcy uznanego za monopolistę. Ponadto w przypadku prawa telekomunika- cyjnego Gawlik postuluje wprowadzenie zapisu, który od 1 stycznia 2002 roku do 31 grudnia 2011 roku (a więc przez 10 lat!) nie pozwoli na zajmowanie przez żadnego operatora pozycji dominującej w więcej niż jednej strefie numeracyjnej (czyli na terenie województwa). Operator dominujący nie mógłby również świadczyć usług telefonii komórkowej ani stacjonarnej międzystrefowej i międzynarodowej.

Radosław Gawlik (z lewej) nie krył, że celem ustawy jest przede wszystkim doprowadzenie do podziału TP SA.

Co by było, gdyby…?

Doświadczenia wszystkich państw, w których znoszono monopole telekomunikacyjne, są bardzo pozytywne. W każdym z takich krajów – oprócz spadku cen usług telekomunikacyjnych i teleinformatycznych – notowano zawsze szybki wzrost jakości usług. “Puls Biznesu” oraz “Rzeczpospolita” z 24 lipca podały wiele przykładów potwierdzających te fakty. Zacytuję tylko dwa: cena jednej minuty rozmowy międzynarodowej z Polski do Izraela wynosi obecnie 1,81 USD; w drugą stronę – zaledwie 30 centów. Jeszcze gorzej wygląda zestawienie ceny jednominutowej rozmowy z Niemiec do USA (nawet 4 centy!) i z Polski do USA (1 dolar).

Pomysłodawcy ustawy podkreślają, że podział telemonopolisty wpłynie na wzrost liczby inwestycji w sektorze telekomunikacyjnym oraz teleinformatycznym.

Kontrofensywa

TP SA do kontrofensywy przystąpiła jeszcze w przeddzień oficjalnego ogłoszenia projektu. W pierwszych komentarzach (np. dla TVN i “Pulsu Biznesu”) rzecznik prasowy Piotr Gawron deprecjonował sens ustawy, twierdząc, że jest na nią po prostu za późno – właściwy czas dla jej wprowadzenia był, według niego, w 1992 roku. Rzecznik telemonopolisty ponadto przypomniał, że akcjonariuszem TP SA jest obecnie także France Telecom, sugerując, że zmiana prawa mogłaby spowodować perturbacje w realizacji umowy podpisanej z Francuzami.

W tajnym “Porozumieniu regulacyjnym” między Ministrem Łączności Tomaszem Szyszko a udziałowcami TP SA zagwarantowano m.in. utrzymanie monopolu na połączenia międzynarodowe do 1 stycznia 2003 r. W dokumencie datowanym na 25 lipca 2000 r. zanotowano też wiele innych zobowiązań, które są zgodne z rządowym planem demonopolizacji. Gdyby projekty ustaw zostały uchwalone, opisywany zapis z dokumentu straciłby więc ważność.

Ostatnia mila

Wszystko wskazuje na to, że projekt “nie przejdzie”. W związku z koniecznością dostosowania naszego ustawodawstwa do panującego w Unii Europejskiej w najbliższym czasie Sejm będzie musiał jednak i tak zmienić prawo telekomunikacyjne. Chodzi o obowiązek udostępniania innym operatorom tzw. ostatniej mili, czyli tych części infrastruktury operatora dominującego, które prowadzą od central do abonentów. Oby stało się to jak najszybciej.

PSTuż przed zakończeniem prac nad numerem otrzymaliśmy oficjalną odpowiedź na nasz list otwarty do prezesa TP SA.

Info

Na dołączonym CD-ROM-ie w dziale Aktualności | TP SA zamieszczamy poselski projekt zmian w prawie telekomunikacyjnym i tekst odpowiedzi prezesa TP SA na nasz list otwarty, opublikowany w CHIP-ie 4/2001.

Więcej:bezcatnews