Komputer na sterydach

Napakowany do granic możliwości, dysponujący ogromną mocą, wszechstronnie rozbudowany – współczesny kulturysta. Powstały w wyniku wieloletnich prac badawczych, obdarzony dużym potencjałem, dopracowany w najmniejszym szczególe, obiekt pożądania – nowoczesny notebook.

Zarówno początkujący atleta, jak i młody informatyk, ogarnięci pasją samodoskonalenia, wszelkimi sposobami dążą do realizacji swych marzeń. I choć są to dwa zgoła skrajne przykłady, w początkowym etapie ich zmagań wyznaczony cel osiągany jest zwyczajowo w ten sam sposób: poprzez masę – odpowiednio: mięśniową i pieniędzy. Reszta jest jedynie kwestią gustu, a on, jak wszystkim wiadomo, nie podlega dyskusji. Kim zatem powinno być współczesne narzędzie pracy informatyka. Oczywiście Herkulesem wśród komputerów.

Zrzucanie kilogramów

Ciężar przenośnych komputerów oscyluje wokół 3-4 kg, można się zatem pokusić o stwierdzenie, iż w porównaniu ze stacjonarnymi odpowiednikami należą one do klasy “piórkowej”. Nawet najmniej zgrabnego notebooka w porównaniu z klasycznym pecetem można uznać za wzór doskonałości, gdyby nie jedno małe ale… Konwencjonalny komputer raz ustawiony rzadko zmienia swoje miejsce. W tym przypadku niewiele osób sili się na liczenie “zbędnych kilogramów”, chyba że na biurku ma stanąć nie 15-, ale 21-calowy monitor.

Notebook, jaki jest, każdy widzi. Jednak w tym przypadku mniejszy znaczy jedynie poręczniejszy. Komponentów użytych do konstrukcji obu notebooków pozazdrościć mógłby niejeden pecet.

Przenośny komputer z założenia podróżować będzie wraz z właścicielem, i to w dodatku na jego barkach. Dlatego też pierwszą cechą notebooka, na którą należy zwrócić uwagę, jest jego ciężar. W dużej części na masę całego urządzenia mają wpływ użyta bateria oraz wszelkiego rodzaju napędy: CD, DVD, dysk twardy oraz stacja dyskietek.

Ponieważ na życzenie klienta można dokonać niemal dowolnych zmian w konfiguracji, już na samym początku negocjacji warto być wybrednym. Wybór mobilnej wersji procesora spowoduje nie tylko zmniejszenie masy studzącego go radiatora również gabaryty samego notebooka, a przede wszystkim jego grubość, zmaleją. Ze względu na zastosowanie nietypowego CPU modyfikacji ulega też płyta główna (inna jest podstawka procesora). Ten prosty w teorii zabieg wyszczuplania komputera może jednak słono kosztować. Za mobilnego Celerona II 600 MHz trzeba zapłacić dwa razy więcej niż za Pentium III o tej samej częstotliwości, jednak operacja taka pozwoli odchudzić notebooka nawet o dobre pół kilograma. Zatem czy warto?

Na rozstaju dróg

Decyzja o konfiguracji notebooka powinna być zdeterminowana odpowiedzią na proste pytanie: czy nowy nabytek będzie jedynym dostępnym komputerem, czy też po powrocie do domu (lub przyjściu do pracy) można będzie skorzystać ze stacjonarnego peceta? Wydanie małej fortuny na tego typu urządzenie jest sprawą stosunkowo prostą, jednak czy te komputery muszą kosztować aż tyle? Otóż nie. Jeśli z góry ustalimy, do czego będzie wykorzystywany notebook oraz jak często będziemy się nim wspomagać podczas pracy, koszta jego zakupu można zminimalizować nawet o połowę zakłada- nej kwoty.

Mimo iż stwierdzenie takie napawa optymizmem, należy pamiętać, że za te same pieniądze zwykle można kupić dwa średniej klasy pecety. Zważywszy na fakt, iż parametry podzespołów notebooka dobierane są do wymagań kupującego (przynajmniej tak powinno być), przed wizytą w salonie komputerowym warto sporządzić “rachunek sumienia”. Jeśli przeznaczeniem komputera będzie współpraca z arkuszem kalkulacyjnym, edytorem tekstu oraz jego czynny udział w prezentacjach materiałów reklamowych, nie warto inwestować w bardzo wydajne jednostki. W tym przypadku istotniejsze jest, by urządzenie wyposażone było w dobrej klasy wyświetlacz TFT niż w szybki procesor czy pojemny dysk. W dodatku, jeśli po powrocie do domu zaległą pracę można wykonać na stacjonarnym komputerze, zakup “szybkiego” notebooka jest nieuzasadnionym wydatkiem. Co innego, jeśli dostęp do peceta jest utrudniony (dzieci, żona, Internet – niepotrzebne skreślić) lub z jego braku wręcz niemożliwy. W tym przypadku nie należy oszczędzać na niczym, co nie znaczy, że doprowadzenie rodziny do ruiny finansowej jest uzasadnione. Mimo to nawet zakup notebooka z napędem DVD-ROM może być trafną inwestycją.

Upchać, ile się da

Internet, telekomunikacja, multimedia – te słowa elektryzują niemal wszystkich. Aby zapewnić łączność ze światem, notebooki zazwyczaj wyposażane są w rozmaite interfejsy komunikacyjne. W końcu, jeśli nazywa się je przenośnymi biurami, to bez możliwości skorzystania z drukarki, zalogowania się do sieci czy współdzielenia dysków nie sposób się dziś obejść. Dlatego wbudowana karta sieciowa oraz modem stanowią podstawowe wyposażenie, do niedawna dostępne jedynie w opcji “dla burżujów”.

W zależności od wyposażenia samego notebooka stacja dokująca ma różne kształty i wyposażenie. Zawsze jednak pozwala na podjęcie pracy zaraz po przyjściu do biura, bez czasochłonnego podłączania plątaniny kabli.

Zróżnicowanie zestawu złączy I/O i dodatkowego osprzętu dowodzi, iż przenośne pecety konstruowane są dla określonych grup odbiorców. Zwolenników cyfrowej rejestracji wydarzeń ucieszy fakt, iż coraz częściej notebooki wyposażane są w złącza i-Link, FireWire (do podłączenia np. kamery wideo) oraz czytniki kart SmartMedia (popularne nośniki danych dla aparatów cyfrowych oraz odtwarzaczy MP3). Coraz modniejsze stają się wewnętrzne napędy CD-RW, które znakomicie radzą sobie również z płytami DVD (wersje combo), zapewniając dużą swobodę przy archiwizacji i wymianie danych. Przykładem tak “wypasionego” urządzenia jest Toshiba S3000-400. Dzięki wyposażeniu jej w “ogniste interfejsy” oraz napęd combo bez najmniejszego trudu można poddać edycji materiał filmowy z kamery wideo, a następne nagrać go na płytę CD-R/RW.

Jednak notebooki nie służą tylko do pracy. W chwili wolnego czasu – w końcu notebook ma tę pracę usprawnić – można oddać się przyjemnościom chociażby grania. Dostępne są już modele z układem Nvidia GeForce2 Go na pokładzie (Toshiba S3000-400). Wydawać by się mogło, iż nie można już niczego więcej wymagać – niemal spełnienie marzeń… gdyby nie cena, jaką należy zapłacić za te wszystkie “dodatki” oraz stale wzrastająca waga notebooka. Komputery zawierające w swym wnętrzu “wszystko” (np. IBM A22P) przy masie sięgającej czterech kilogramów są urządzeniami bardziej przewoźnymi aniżeli przenośnymi. Dla wszystkich tych, którzy potrzebują notebooka naprawdę mobilnego, przeznaczone są niewielkie urządzenia, jak HP Omnibook 500 czy Aristo Pico3. Kosztem małego, 12-calowego wyświetlacza oraz mniejszej baterii (o małej pojemności) nie tylko zmniejszono ciężar urządzeń – redukcji uległy również ich rozmiary. Niczym komputery dla krasnoludków, o swym specjalnym przeznaczeniu utwierdzają wysoką ceną. Nie ma się tu czemu dziwić – stopień integracji jest bardzo wysoki, a nowinek technicznych jest w nich tyle, co skwarków w dobrej kaszy.

Info
Na CHIP-CD w dziale Hardware | Test notebooków znajdują się szczegółowe dane techniczne i wyniki testów wszystkich notebooków.
Więcej:bezcatnews