Czat w chacie

Ostatnio bardzo modne stało się urządzanie sieciowych dyskusji. Zaproszony gość komunikuje się z interlokutorami przez Sieć. Łatwo taką komunikację nazwać, ale jak zapisać? Czy to jeszcze chat, czy już rodzimy czat?

Każde słowo, które zapożyczamy z języka obcego, ma trzy możliwości: zostanie po wieki cytatem, który do polszczyzny nie będzie pasował w zapisie lub odmianie (np. muzyczne vivace i crescendo), przyswojony zostanie w mowie i piśmie, ale nie poradzimy sobie z jego odmianą (np. sari, tabu), lub upodobni się do wyrazów rodzimych pod każdym względem (od czeskiego serca po angielski komputer).

Z chatem różnie

Przyznaję, że z chatem może być różnie. Ponieważ wyraz angielski kończy się na spółgłoskę jak wiele polskich rzeczowników męskich, z powodzeniem możemy go odmieniać (chat, być na chacie, posługiwać się chatem). Możliwe byłoby więc pozostawienie obcej pisowni (tej przez ch) i odmienianie wyrazu przez dodawanie polskich końcówek, zapisywanych bez żadnych apostrofów. Ale jest jednak i druga droga: całkowite spolszczenie – i w mowie, i w piśmie.

Czy czat wygra?

Drugie rozwiązanie zdobywa coraz więcej zwolenników. Mamy więc “czat z prezydentem Kwaśniewskim”, możemy “rozmawiać na czacie z Andrzejem Olechowskim”. Spolszczenie pisowni przyśpieszyła dwuznaczność wynikająca z tożsamości pisowni formy chat z rodzimą formą chata (potocznie dziś używaną jako określenie mieszkania). By niejasności uniknąć, z angielskiego chata zrobiono spolszczony czat. Czatowanie w znaczeniu “czyhania na kogoś” jest dziś archaiczne i nie stosowane potocznie.

dr Igor Borkowski, badacz polszczyzny współczesnych mediów, pracuje w Instytucie Filologii Polskiej UWr.
Więcej:bezcatnews