Magia czerni i bieli

XXI wiek jest erą informacji. Elektroniczne wersje dokumentów możemy pobrać z dowolnego miejsca na Ziemi przez Internet, a nawet telefon komórkowy. Co ciekawe, wcale nie maleje zainteresowanie tradycyjnymi metodami przekazu informacji, czego dobrym przykładem są coraz chętniej kupowane “laserówki”.

Zazwyczaj nieco zakurzone, rozsiewające wokół woń ozonu urządzenie, systematycznie wypluwające z siebie zadrukowane arkusze – to chyba pierwsze skojarzenia, jakie przywodzą na myśl drukarki laserowe. Dla jednych podstawowe narzędzie pracy, przez innych uważane za zbędny dodatek, pożerający ogromne ilości papieru i… pieniędzy. Z jednej strony wynalazek stulecia, z drugiej zaś ślad przemijającej epoki, czasów fizycznej, wręcz namacalnej formy informacji… Gdzie tak naprawdę tkwi fenomen drukarek laserowych, notabene jednych z najpopularniejszych urządzeń peryferyjnych, podłączanych do komputera?

Powodów jak zwykle jest wiele. Po pierwsze, ludzie nie mają jeszcze pełnego zaufania do wirtualnych dokumentów. Co prawda istnieje coś takiego jak podpis elektroniczny, jednak dla przeciętnego człowieka jest on czymś zupełnie abstrakcyjnym. Do wielu z nas o wiele bardziej przemawiają tradycyjna pieczątka i zupełnie nieczytelna parafka niż “jakiś tam” unikatowy kod, jednoznacznie identyfikujący właściciela.

Po wtóre, papier jest zwykle znacznie trwalszym nośnikiem informacji od np. dyskietki, poniekąd łatwiejszym do katalogowania i w pełni odpornym na przypadkowe skasowanie. Trudno poza tym wyobrazić sobie np. bank, w którym zakładając lokatę, nie otrzymamy żadnego pisemnego potwierdzenia, a zagadnięta pani w okienku z uśmiechem na twarzy odpowie, iż właśnie zostało ono wysłane na naszego e-maila. Dlatego też drukarki na stałe już wkomponowały się w biurowy krajobraz i jest wielce prawdopodobne, że prędko z niego nie znikną. “Laserówki” coraz częściej goszczą też w naszych domach i niemal z dnia na dzień zwiększa się liczba modeli kierowanych właśnie do użytkowników indywidualnych.

Drogi Czytelniku, tekst, który właśnie czytasz, ma za zadanie pomóc Ci w wyborze odpowiedniej drukarki. Jeżeli wahasz się, czy dokonać tego zakupu, artykuł niniejszy może się okazać bardzo praktycznym poradnikiem. Niewykluczone, iż w trakcie czytania uświadomisz sobie, że wcale nie potrzebujesz “laserówki”, gdyż do Twoich celów lepsza okaże się drukarka atramentowa. Być może też uchronimy Cię przed przykrą sytuacją, w której zakup nieodpowiedniego modelu okaże się bardzo kosztowną, a na domiar złego chybioną inwestycją.

Laser w starciu z kałamarzem

Pierwszym krokiem na drodze do sukcesu jest wybór odpowiedniego typu drukarki. Zasadniczo powinniśmy się tutaj skupić wyłącznie na urządzeniach laserowych, nie możemy jednak pominąć milczeniem coraz popularniejszych “plujek”. Tym bardziej, że oba wspomniane typy urządzeń mają swoje zalety i wady, przez co lepiej lub gorzej nadają się do poszczególnych zastosowań.

Koronnym argumentem za większością “atramentówek” jest cena – dysponując kwotą około 400 zł, możemy nabyć model o całkiem przyzwoitych parametrach (ceny drukarek laserowych są przynajmniej trzy razy wyższe), do tego cieszący oko barwnymi wydrukami doskonałej jakości. Kolorowe “laserówki” są obecnie bardzo drogie (co najmniej kilka tysięcy złotych) i właśnie dlatego zwykle pozostają poza zasięgiem potencjalnego nabywcy.

HP LaserJet 2200D i 2200DTN – pilny wydruk z palmtopa? Nie ma sprawy – wystarczy włączyć drukarkę do prądu i przesłać dane do wbudowanego portu podczerwieni.

Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że zakup drukarki laserowej jest inwestycją co najmniej nierozsądną, skoro za dużo mniejsze pieniądze można stać się posiadaczem kolorowej “plujki”. Jednak dowodów na nieprawdziwość tej tezy jest wiele. W końcu nie pozostaje tajemnicą, iż lwia część “atramentówek” przeznaczona jest do pracy w warunkach domowych, przy bardzo niskim obciążeniu (od 1000 do 3000 stron/miesiąc). Ponadto urządzenia atramentowe są zwykle znacznie wolniejsze od laserowych. Dlatego też, jeżeli zależy nam na szybkości uzyskiwania wydruków, a przy tym mamy zamiar nasze “cacko” intensywnie eksploatować, powinniśmy się raczej skoncentrować na drugiej grupie urządzeń.

Sytuacja komplikuje się nieco, gdy szare i monotonne wydruki musimy urozmaicić choć odrobiną koloru. Niestety, trzeba to przyznać otwarcie – nawet najlepsza monochromatyczna drukarka nie jest w stanie oddać chociaż cienia efektu, jaki wywołuje zdjęcie przelane na papier przez drukarkę kolorową. W takiej sytuacji rozwiązaniem może okazać się zakup dwóch urządzeń – taniej “plujki” do wydruków kolorowych i drukarki laserowej do tradycyjnych, czarno-białych dokumentów.

Czyżby wspólne korzenie? Jak najbardziej – drukarki IBM Infoprint 12 i Xerox DocuPrint P1210 różnią się od siebie tylko kolorem i… logo producenta.

Typowym miejscem stosowania “laserówek” są średnie i duże grupy robocze. O ile sens zakupu takiego urządzenia do domu można jeszcze poddać dyskusji, o tyle wyposażenie dużego biura jedynie w “plujkę”, niezależnie od tego, jaka by ona nie była, mija się z celem. Tylko drukarki laserowe są w stanie znieść obciążenia miesięczne rzędu kilkudziesięciu tysięcy stron, zapewniając przy tym nieosiągalną dla “atramentówek” jakość wydrukowanych dokumentów.

No dobrze, załóżmy, że już zdecydowaliśmy się na zakup “laserówki”. Pozostaje tylko wybrać odpowiedni model i… I tu właśnie pojawia się problem – który egzemplarz wybrać, żeby maksymalnie spełnił nasze oczekiwania? Odpowiedź na to pytanie wcale nie musi być trudna.

Info
Na CHIP-CD w dziale Hardware | Test drukarek laserowych znajdują się szczegółowe dane techniczne i wyniki testów wszystkich drukarek.
Więcej:bezcatnews