Sarmaci przy komputerach

Czego chce czytelnik czasopisma komputerowego…?

Na pewno przede wszystkim rzetelnej porady, co kupić. To dlatego w pismach i internetowych serwisach komputerowych roi się od testów, porównań, zestawień i porad, na co zwrócić uwagę, dokonując zakupów sprzętu. W Polsce jednak doradzanie użytkownikom – ze względu na pewną naszą narodową cechę – nabiera dość szczególnego charakteru. Każdy Polak przecież zawsze “wie lepiej” od innych. Sarmacka dusza każe nam we wszystkim szukać dziury w całym i upatrywać podwójnego dna tam, gdzie go nie ma.

Wróćmy jednak do tematu. Co wnikliwszy Iksiński przed podjęciem decyzji sięga do kilku źródeł, licząc, że w ten sposób wyrobi sobie bardziej obiektywny pogląd. Często okazuje się jednak, że wyniki testów w poszczególnych serwisach internetowych oraz czasopismach różnią się od siebie, i to niekiedy dość znacznie. Bardziej zaawansowany Iksiński podejrzliwie studiuje więc procedury testowe. Wiadomo – najchętniej przetestowałby “klamory” sam, uwzględniając swoje indywidualne preferencje, ale nie ma na to ani czasu, ani możliwości. Zdany na łaskę i niełaskę dziennikarzy, często szybko konstatuje, że wyniki testu nie są zgodne z jego oczekiwaniami, a zatem są albo sprzedane, albo wręcz… wymyślone. Wielu Iksińskich pracuje ponadto w sklepach komputerowych – jeśli zalegający w magazynach sprzęt nie wypadł zbyt dobrze, nader chętnie opowiadają klientom, że czasopismo “X” kłamie.

Sądzę, że źródła takich schematów myślowych należy przede wszystkim upatrywać w owym polskim pieniactwie – cesze, którą odziedziczyliśmy w genach po naszych przodkach. A może przyczyniły się do tego również czasy PRL-u? Przyzwyczailiśmy się wtedy przecież, że media zawsze kłamią. W efekcie nauczyliśmy się podejrzliwości w stosunku do wszystkiego. I chociaż “komuna” dawno się skończyła, a media mamy wolne, to jednak ten schemat myślenia zdążył się w nas głęboko zakorzenić.

Tak czy inaczej – smutne to dziedzictwo, bo czy rzeczywiście wszyscy naokoło nie myślą o niczym, tylko o tym, jak oszukać innych? Myślę, że jednak nie.

Piotr Kubiszewski,
redaktor naczelny

Nie zgadzam się z Tobą,

że problem leży tylko w mentalności Polaków. Moim zdaniem przyczyny są znacznie bardziej złożone i w większym stopniu mają podłoże merytoryczne, niż uważasz.

Istnieje kilka powodów, dla których testy sprzętu, wykonywane przez redakcje czasopism czy serwisów internetowych, bywają źle odbierane. Po pierwsze, w testach nie jesteśmy w stanie uwzględniać zachowania urządzeń po dłuższym okresie użytkowania. Pomijając problemy techniczne, jaki sens miałoby opublikowanie trwającego rok testu kart graficznych? Przecież większość modeli po takim czasie już dawno nie jest dostępna w sklepach!

Po drugie, trzeba pamiętać, że pomiary realizowane są przez różne redakcje z reguły przy użyciu różnych procedur testowych. Odmienność wyników jest zatem zwykle uzależniona od podejścia do testów i tego, kogo przyjmuje się za odbiorcę docelowego. Z tego powodu zarówno sama procedura testowa, jak i wyniki testu skanerów dla profesjonalistów i odbiorców indywidualnych mogą się od siebie znacząco różnić – to, co dobre w domu, zapewne nie sprawdzi się przecież w biurze.

Po trzecie, rezultaty końcowe uzyskiwane w testach są sumą różnych parametrów, o czym wielu czytelników często zapomina. Fakt, że dysk twardy ma najszybszy transfer, nie zawsze oznacza, że charakteryzuje się on jednocześnie najkrótszym czasem dostępu.

Jakby tego było mało – i to po czwarte – różnice pomiędzy poszczególnymi egzemplarzami niektórych urządzeń (np. monitorów) – są większe niż w przypadku innych kategorii sprzętu. W efekcie wyniki testów urządzeń tego rodzaju są w różnych mediach w większym stopniu niespójne. Jeśli się jeszcze do tego doda fakt, że niektórzy wielkim zaufaniem obdarzają urządzenia markowe, które dość często nie okazują się wcale najbardziej wydajne, to mamy już chyba pełny obraz sytuacji.

Nie pozostaje zatem nic innego, jak bardzo uważne przeglądanie udostępnianych rankingów. Jeśli ktoś jasno mówi, co i jak testował, oraz opisuje, dla jakich użytkowników przeznaczone są poszczególne grupy urządzeń, można mu chyba zaufać. Miejmy nadzieję, że w takim przypadku zdrowy rozsądek okaże się silniejszy niż sarmacka dusza czy podejrzliwość w stosunku do mediów, odziedziczona po czasach PRL-u.

Robert Dec,
szef CHIPLab
Więcej:bezcatnews