Walka o kryształ

Obniżki cen matryc TFT sprawiły, iż wyświetlacze z salonów mogą trafić pod strzechy. Mimo że stwierdzenie to napawa optymizmem, wśród “wyższych sfer” trafiają się również i buble o wiele gorsze niż przeciętne “CRT-ki”.

Niebywałe – choć rozwojowi cywilizacji zawsze towarzyszyły opinie, iż poprzez nowe wynalazki społeczeństwo dąży do samozagłady, mało kto wyobraża sobie codzienne życie bez elektroniki. Jedno jest pewne: wszyscy potrzebują nowoczesnej technologii, a ona przede wszystkim ma nam służyć… Jaki będzie zatem ten “nowy, lepszy świat”?

Ni pies, ni wydra

Wbrew oczekiwaniom użytkowników, a w konsekwencji ich niezdecydowania, producenci wyświetlaczy bardzo rzadko konstruują wersje matryc TFT wyposażone w cyfrowe interfejsy. Mimo iż jest to postępowanie wbrew przyjętej logice i przeczy idei urządzeń bazujących na cyfrowym sterowaniu, w odniesieniu do rynku kart graficznych wydaje się ono zabiegiem w pełni uzasadnionym. Znikomy procent produkowanych kart graficznych z odpowiednimi cyfrowymi złączami sprawia, że “analogowe płaszczaki” sprzedają się lepiej.

Modernizacja stanowiska pracy, polegająca na pozbyciu się starego monitora, sprowadza się do wymiany “bańki” na “płaszczaka”. Aby zapewnić kompatybilność paneli LCD z większością kart graficznych, panele muszą mieć złącze analogowe. Przestarzałe jak na ówczesne czasy karty graficzne, notabene idealne do prac biurowych z edytorem tekstu czy arkuszem kalkulacyjnym, wymuszają na producentach wyświetlaczy implementacje analogowych interfejsów. Nie oznacza to jednak, że takie rozwiązanie jest dobre. Wręcz przeciwnie. Na skutek wielokrotnej konwersji sygnału z cyfrowego na analogowy i odwrotnie niemal zawsze istnieje potrzeba samodzielnej regulacji fazy oraz częstotliwości zegara w wyświetlaczu. Problem ten, nie występujący w komunikacji poprzez złącza cyfrowe, w analogowych egzemplarzach powoduje często pogorszenie ostrości obrazu. Pomijając kwestię podatności obu interfejsów na zakłócenia elektromagnetyczne, należy zaznaczyć, że wszystkie “dobre” monitory CRT wyposażone są dodatkowo w złącza typu BNC (oddzielnie separowane poprzez dodatkowe ekranowanie). Zatem czy można się spodziewać, że od lat dominujący na rynku D-Sub zostanie zdetronizowany?

Powrót do prz(y)eszłości

Dzięki niewielkim gabarytom matryce TFT zajmują znikomą część użytecznej powierzchni biurka. No i nie ma co ukrywać – w zestawieniu z konwencjonalnymi monitorami “płaszczaki” prezencję mają lepszą. Stosunkowo krótki czas obecności na rynku komputerowym wyświetlaczy z matrycą TFT sprawia, iż jedynie najwyższej klasy monitory LCD (wspomagane precyzyjną elektroniką) mogą podjąć nierówną walkę ze swymi starszymi braćmi. Wszystko wskazuje na to, iż w niedługim czasie zatrą się dostrzegalne dotąd różnice w jakości generowanego obrazu. Stanie się tak za sprawą wyrafinowanych funkcji korekcji. Odwieczna bolączka “płaszczaków” to utrata ostrości obrazu podczas pracy w rozdzielczości niższej od nominalnej (tryb skalowany). Dzięki wykorzystaniu funkcji wygładzania zarówno czcionka, jak i krawędzie obiektów przestrzennych nie ulegają “postrzępieniu” (Sony, Eizo, Anbonn).

Wyposażenie monitora LCD w dwa typy złączy – DVI i D-Sub powoduje, iż podczas wymiany karty graficznej nie zajdzie potrzeba “pozbycia” się również i wyświetlacza.

To, co wyróżnia model firmy Eizo na tle konkurencji, to opcja Zoom, bardzo przydatna podczas pracy z aplikacjami CAD/CAM. FlexScan L461 umożliwia płynne skalowanie z rozdzielczości 1280×1024 do rozmiaru 512×200 pikseli, nie pozostawiając w ten sposób cienia złudzeń, iż jest to konstrukcja dopracowana i przemyślana. Wzorem monitorów CRT w modelu tym wybór odpowiedniego poziomu nasycenia barw (różna ich temperatura), rozpoczyna się od poziomu 1000 K i sięga aż do 10 tys. kelwinów (ze skokiem co 500 K). Aby zapewnić swobodę regulacji odcieni, oprócz zmian barw składowych (RGB) dostępne są również funkcje Saturation, HUE oraz GAIN. Dzięki nim każdy użytkownik może pracować w preferowanej przez siebie kolorystyce generowanych obrazów.

Smaku całości dodaje fakt, że model Eizo FlexScan L461, o stosunku linii pionowych do poziomych 4:3 skalowane rozdzielczości może wyświetlać w trybie Enlarged. Algorytm o działaniu przeciwnym do funkcji Pan&Scan zapewnia zwiększony komfort podczas oglądania filmów DVD. Mimo tego, że Eizo FlexScana L461 wyposażono tylko w 16-calową matrycę, funkcji korekcji obrazu pozazdrościć mogą mu wyższej klasy wyświetlacze (np. Sony M81 czy LG 882LE).

Więcej:bezcatnews