Wirtualna magia

Rewolucja nastąpiła, gdy na ekrany kin trafiło “Toy Story” – film wyprodukowany wyłącznie przy pomocy komputerów. Dziś swoją scenografią “Złote Krople” – pionierski rodzimy “cyfrowy” obraz – przewyższają zachodni hit.

W przeciwieństwie do “Shreka”, którego fabuła bawiła jedynie dorosłych, produkcja realizowana przez wrocławską firmę Virtual Magic (www.virtualmagic.com.pl) jest utrzymana w klimacie baśni Andersena. Zastosowano tu oryginalną technikę, nazwaną 5D (3D+2D). Cała scenografia – budynki, krajobraz, pojazdy, meble itp. – jest trójwymiarowa i hiperrealistyczna, natomiast występujące postaci przygotowywane są metodą klasycznej animacji dwuwymiarowej. Czy takie połączenie jest dobrym pomysłem, przekonamy się za rok, gdy “Złote Krople” (www.zlotekrople.pl) trafią do kin.

Osoby zajmujące się realizacją filmu nie są żółtodziobami. Virtual Magic istnieje od 1996 roku. Zabłysnęła wówczas doskonale zrobioną – wyłącznie przy użyciu komputera – parodią “Gwiezdnych Wojen”. Później firma robiła reklamówki dla telewizji i efekty specjalne do filmów, m.in. do serialu “Świat według Kiepskich”.

Kadr ze “Shreka”? Nie, ale tam wyglądało to podobnie. Nic dziwnego, wrocławska Virtual Magic korzysta z tego samego programu renderującego co opowieść o zielonym Ogrze czy najnowszy hit – “Final Fantasy”.

Wymyślić trawę

Scenariusz “Złotych Kropel” próbowali już zrealizować tradycyjnymi metodami – filmując aktorów w prawdziwych sceneriach – Holendrzy, ale z powodu wysokich kosztów nie dali rady ukończyć tego zadania. Polacy wydadzą na produkcję 2 miliony dolarów. Czy to dużo? Jak na polskie warunki – bardzo. U nas 1 milion “zielonych” uchodzi za budżet superprodukcji. Z drugiej zaś strony twórcy “Quo Vadis” (obraz za 18 milionów dolarów) bardzo szczycą się siedmioma minutami, w których trzeci plan wygenerowano komputerowo. Wrocławianie za wielokrotnie mniejsze pieniądze wszystko zrobią “cyfrowo”.

Fragment pokoju, który w filmie pojawi się tylko na kilka sekund, jest drobiazgowo modelowany w programie 3D Studio Max. superkomputer graficzny obsługiwany… jednym klawiszem.

Zajrzyjmy za kulisy. Nad filmem pracuje 60 osób. Co ciekawe, nie ma wśród nich ani jednego absolwenta Akademii Sztuk Pięknych. “Ludzie po ASP oferują wyuczoną technikę i wyuczone pomysły, a ja szukam świeżości spojrzenia” – tłumaczy tę zaskakującą sytuację Daniel Zduńczyk, szef Virtual Magic i współreżyser – razem z Marcinem Męczkowskim – “Złotych Kropel”. Wśród członków zespołu jest za to kilku dyplomowanych architektów. Liczy się wyobraźnia. “Pracując przy klasycznym filmie, ma się do dyspozycji gotowe scenerie” – wyjaśnia Zduńczyk. – “Tymczasem my musimy wszystko wymyślać: aż po ułożenie cegieł w murze czy wysokość trawy”.

Magiczna skrzynka

Najciężej harującym pracownikiem Virtual Magic jest od niedawna Renderer Drive RD-5000. Ta niepozorna szara skrzynka, nieco tylko większa od obudowy typu desktop, to najprostszy pod względem obsługi superkomputer. Ma on tylko jeden klawisz (włącznik) i dwa gniazda (zasilanie i sieć LAN). Jakikolwiek interfejs jest zbędny, gdyż kompozycję sceny trzeba przygotować na pececie, np. w programie 3D Studio MAX. Stamtąd dane przesyłane są siecią lokalną do Render Drive’a, który modeluje zadaną sekwencję w dowolnej rozdzielczości i odsyła gotowe klatki z powrotem.

Miękkie, rozszczepione na brzegach cienie (po prawej) to jedna z funkcji Render Drive’a niedostępnych pecetowemu 3D Studio MAX (po lewej).

Za konfigurację z 16 specjalizowanymi procesorami, 4 GB RAM i 4 GB na tekstury trzeba zapłacić ponad 100 tysięcy złotych. Sam update sterowników kosztuje 9 tysięcy dolarów. Maszyna stojąca w Virtual Magic jest jedynym w Europie i jednym z pięciu sprzedanych na świecie egzemplarzy RD-5000. Wrocławianie chcą niedługo kupić jeszcze dwa lub trzy takie superkomputery.

Sercem urządzenia jest pracujący pod kontrolą Linuksa program renderujący RenderMan. To dzieło znanej kinomanom firmy Pixar (www.pixar.com) – producenta takich hitów jak “Dawno temu w trawie” czy seria “Toy Story”. Ta sama aplikacja przyczyniła się do sukcesu “Shreka” i “Final Fantasy”. Wówczas jednak nie pracowała w pojedynczej skrzynce, lecz sterowała tzw. farmą komputerową – całą ścianą połączonych stacji graficznych firmy Silicon Graphics. Na Zachodzie takie rozwiązanie to standard. Rodzimi twórcy, dysponując wielokrotnie mniejszymi budżetami, muszą wykazać się cierpliwością, by osiągnąć te same efekty.

Info
Na CD-ROM-ie w dziale Magazyn | Filmy z komputera znajduje film pokazujący kulisy pracy firmy Virtual Magic.
Więcej:bezcatnews