Strzeż się bankiera!

W Polsce można zaobserwować rozszerzanie się przestępczości elektronicznej. Szereg interesujących wiadomości na ten temat zawartych w artykule pt. “Skok na wirtualne pieniądze” (patrz: CHIP 10/2001, str. 22) wypada uzupełnić kilkoma informacjami przydatnymi wtedy, gdy złodziej dobierze się do naszego konta.

Czyj jest ten “plastik”?

Warto pamiętać, że karta wydana nam przez bank – obojętnie, czy bankomatowa, debetowa czy kredytowa – nie jest wcale nasza. W potocznym języku tak często posługujemy się tym skrótem (“zapłaciłem moją kartą”), że tracimy z pola widzenia fakt, iż karta wcale nie jest “nasza”, lecz stanowi własność “naszego” banku. Przez cały czas: od momentu wydania do chwili zniszczenia.

Przy przestępstwie tzw. skimmingu, a więc podrobienia karty drogą zeskanowania paska magnetycznego i powielenia go na innej plastikowej karcie, dochodzi zatem do przestępstwa sfałszowania własności banku, nie naszej. Tylko część zapisanych na owym pasku informacji to dane osobowe. Cała reszta to cyfrowe kody przynależne do oprogramowania maszyn obsługujących bank i jego połączenia z centralą danego systemu rozliczeniowego (VISA, VISA Electron, American Express itd.).

Jakie to ma znaczenie, że “nasza” karta wcale nie jest nasza? W momencie skopiowania danych magnetycznych umieszczonych na karcie pokrzywdzony wskutek tego przestępstwa staje się bank. Oczywiste? Pozornie. Każdy, kogo dotknie ten problem, przekona się, że banki bronią się rękoma i nogami od stania się w tych sprawach pokrzywdzonymi. Dlaczego? Ponieważ stąd już tylko krok do odpowiedzialności banku względem klienta, a więc zwrotu zagarniętych przez złodzieja pieniędzy.

Kręta droga pieniądza

Podobnie rzecz się przedstawia z innym rodzajem kradzieży: sytuacją, gdy zostaniemy okradzeni z karty, za pomocą której złodziej dokona następnie zakupów. Ponieważ i tu natkniemy się na ucieczkę banku od odpowiedzialności, warto wiedzieć, jak działa mechanizm obrotu środkami podczas transakcji (płatności) dokonanej kartą. Otóż tylko pozornie płacimy naszymi pieniędzmi. W rzeczywistości płacimy pieniędzmi banku, które są przelewane z rachunku “naszego” banku na konto sprzedającego nam towar czy usługę. W momencie realizowania tego przelewu (a więc faktycznej zapłaty) dochodzi do jednoczesnego zablokowania przez bank na naszym rachunku równowartości przelanej kwoty (na rzecz osoby trzeciej, u której dokonaliśmy zakupu). Dopiero po pewnym czasie nasz rachunek zostanie obciążony i bank odbierze zapłaconą za nas sumę. Jak długi to czas? Łatwo to sprawdzić, jeśli korzysta się z bankowości internetowej. Jeżeli dokonaliśmy ostatnio płatności kartą, z pewnością zauważymy, że saldo rachunku będzie wyższe niż limit dostępnych środków. Różnica to właśnie suma zablokowana do odprowadzenia z naszego rachunku na rachunek banku. Cały proces dobiega końca, gdy tylko zakończą się procedury weryfikujące transakcję.

Karta kredytowa jak sejf

Jaki z tych informacji płynie pożytek? Ano po pierwsze, uświadamia, jak ważne jest natychmiastowe powiadomienie banku lub instytucji weryfikującej transakcje (Polcard, eCard), gdy tylko spostrzeżemy kradzież karty. Warto pieczołowicie odnotować czas zgłoszenia, upewniając się jednocześnie co do nazwiska pracownika, który odebrał informację. Nie od rzeczy będzie także powtórzenie zgłoszenia natychmiastowo wysłanym faksem, co da nam pisemne potwierdzenie daty i godziny poinformowania banku (raport faksu).

Więcej:bezcatnews