Obraz, dźwięk i…

Znajomość algebry Boole’a i kilka adresów wyszukiwarek zapamiętanych w Ulubionych nie zawsze oznacza gwarancję odnalezienia informacji w Sieci. Na poparcie tej tezy przytoczę zdarzenie, kiedy to potrzebowałem znaleźć pewne dane związane z Australią. Ochoczo odpaliłem AltaVistę i, budując niebanalne zapytanie, użyłem kilku operatorów Boolowskich. Nic. Poprawiłem kwerendę. Znowu nic. Zmieniłem wyszukiwarkę na “kangurze” Yahoo. Bez sukcesu. W końcu skorzystałem z lokalnego, australijskiego serwisu wyszukiwawczego, który znalazłem w jednym z portali ogólnotematycznych po drugiej stronie globu. Po paru sekundach miałem w pełni satysfakcjonującą odpowiedź. Od tego momentu przed przystąpieniem do operacji przeczesywania zasobów WWW najpierw sobie samemu zadaję dwa pytania: “jakiego typu informacji szukam” i “do jakiej kategorii można by je zaliczyć”. Jeśli tylko udzielę sobie wyjaśnienia, zaczynam budować zapytanie. Jeżeli zagadnienie ma naturę ogólną, to kwerendę kieruję do wyszukiwarki ogólnotematycznej, takiej jak AltaVista, Google, HotBot czy NorthernLight. Jeśli zaś przedmiot moich poszukiwań wydaje się należeć do wąskiej dziedziny lub ma specyficzną postać (dźwięk, grafika, ścieżka wideo etc.), wtedy uruchamiam właściwe narzędzie…

Przede wszystkim zawodowstwo

Właściwe? Cóż to znaczy? Ano takie, którego profil pokrywa się z tematem wyszukiwanej informacji, bądź też operujące na danych określonego typu. Do pierwszej grupy można zaliczyć np. World Wide Arts Resources (http://wwar.com/) – wyszukiwarkę zasobów dotyczących sztuki czy @Anesthesia (http://www.atanesthesia.com/ anesthesia/) – wybitnie specjalistyczny serwis wyszukiwawczy, przeczesujący Sieć w poszukiwaniu wszystkiego, co dotyczy anestezjologii. Drugą kategorię z powodzeniem może reprezentować jakikolwiek poszukiwacz multimediów lub np. serwis Search Adobe PDF Online (http://searchpdf.adobe.com/), którego zadaniem jest przeszukiwanie Internetu wyłącznie pod kątem plików PDF. Prawdę mówiąc, sposobów na wprowadzenie systematyki specjalistycznych serwisów wyszukiwawczych jest mnóstwo. Można zatem wyodrębnić rozmaite typy wyszukiwarek, np. dla dzieci, akademickie (naukowe) czy też regionalne.

Różnorodne próby grupowania wyszukiwarek (patrz: ramka “Info”) dowodzą, że sposobów na skatalogowanie ich zasobów jest co najmniej tyle, ile portali ogólnotematycznych. Jednym z ciekawszych wydaje mi się “A collection of (mainly) special search engines” (http://www.leidenuniv.nl/ ub/biv/specials.htm). Jest to nieskomplikowana i pod względem estetyki skromna witryna, za pośrednictwem której można dotrzeć do wielu cennych serwisów wyszukiwawczych. Zasoby podzielono na kilkadziesiąt kategorii. Ze względu na koszmarną wręcz długość strony podczas przeszukiwania jej zawartości warto skorzystać z polecenia Znajdź (na tej stronie) w menu Edycja. Czegóż tam nie ma: wulkanologia, toksykologia, katastrofy, biologia i mnóstwo innych. Z większości można swobodnie skorzystać, choć część odsyłaczy jest albo martwa, albo przenosi gdzieś w internetowy kosmos. Taki stan rzeczy wynika niestety z niezbyt częstych aktualizacji stron.

Bardziej dociekliwi Czytelnicy z pewnością zastanawiają się, jak odróżnić specjalizowaną wyszukiwarkę od obszernej witryny WWW wyposażonej w mechanizm przeszukiwania. Otóż różnica jest niestety dość trudna do uchwycenia i zależy od wielu czynników, m.in. od ilości zindeksowanych informacji, szczegółowości materiałów czy też częstotliwości ich uaktualniania. Dla internautów jednak ścisłe szufladkowanie i stosowanie nierzadko sztucznych podziałów i tak nie ma większego znaczenia – jedynym czynnikiem liczącym się w wyprawach po złote (informacyjne) runo jest zdolność systemu do wyszukiwania przeróżnych informacji i jego sprawność.

Od tekstu do multimediów

Jeśli więc np. chodzi o grafikę, może nie warto zawracać sobie głowy “specjalistami”, tylko wystarczy uruchomić AltaVistę lub też Google’a, kliknąć odpowiednią opcję (w przypadku obu serwisów: “images”) i poszukać np. zdjęcia katedry Sagrada Familia autorstwa A. Gaudiego. Biorąc powyższy przykład za test, w wyniku wyszukiwania Google zwróci nam ok. 3800 fotografii tej monumentalnej świątyni, a AV jedynie 65.

Można, rzecz jasna, skorzystać z wielu innych takich usług, jak np. Ditto czy ImageFinder (patrz: ramka powyżej). Sieciowych serwisów tego rodzaju są dziesiątki (a może setki?), i to nie tylko ze zdjęciami, lecz także multimediami. Niektóre mechanizmy wyszukiwawcze to prawdziwe “kombajny” (odnajdują wszystkie typy multimediów), inne cechuje niekiedy bardzo wąska specjalizacja (np. kliparty czy ikony).

Weźmy np. grafikę. Stron, które oferują nam “zasoby wizualne”, nie brakuje. Wybór odpowiedniego narzędzia zależy od naszych preferencji. Na początek możemy skorzystać z Yahoo! Picture Gallery – jednego z najpopularniejszych katalogów w Sieci z opcją wyszukiwania. Podobna w swojej prostocie jest Ditto.com. Obsługa tego narzędzia sprowadza się do wpisania słowa kluczowego (lub kilku) w okienku edycyjnym i naciśnięcia przycisku Search. Niektóre mechanizmy, takie jak np. AltaVista czy Google, mają możliwość wyboru albo rodzaju (zdjęcia kolorowe, czarno-białe, banery, przyciski – AltaVista), albo formatu poszukiwanej informacji (pliki JPG, GIF; definiowalny rozmiar poszukiwanej grafiki – Google).

Nie sposób nie wspomnieć o mechanizmach odnajdujących pliki dźwiękowe, ale ze względu na to, iż obszerny materiał na ten temat opublikowaliśmy całkiem niedawno (10/2001, str. 26), nie poświęcę mu większej uwagi.

Bodaj najliczniejszą grupę narzędzi stanowią wspomniane już multimedialne “kombajny”, wyszukujące pliki muzyczne, graficzne i sekwencje wideo (patrz: ramka powyżej). Każda z nich działa nieco odmiennie, ale wybór właściwej powinien należeć do internauty. Są tacy bowiem, którzy nie lubią ingerować w opcje zaawansowane wyszukiwania i cyzelować kwerend.

Oprócz multimediów można wynajdywać (oczywiście, posługując się odpowiednimi utensyliami) dosłownie każdy rodzaj informacji. Mogą to być adresy poczty elektronicznej, książki, najniższe ceny określonej grupy produktów. Rzecz w tym jednak, aby wiedzieć, “co czym”…

Więcej:bezcatnews