Pojedziemy na łów

Co mówi większość ludzi po raz pierwszy posadzonych przez sieciowego guru “przed Internetem”? Idę o zakład, że zaczynają tak: “Chciałbym znaleźć…”. Dalszy ciąg zależy oczywiście od zainteresowań wypowiadającego te słowa. Jest jednak prawie pewne, że “ten, który się zna”, uruchomi przeglądarkę, wpisze w niej adres jednej z wyszukiwarek i powie “Poszukaj sobie”. W ten oto sposób internetową inicjację przechodzi większość przyszłych surferów. Sieć przyciąga ich m.in. tym, że można w niej dowiedzieć się prawie wszystkiego.

Prawie po omacku

Dziś Internet jest największym zbiorem informacji. Mówi się, że można w nim znaleźć wszystko. Jest w tym sporo racji. Pamiętajmy, jednak, że Internet to nie tylko WWW. Gdy Internet raczkował, WWW po prostu nie istniało.

Pierwotnie sieciowe informacje były gromadzone w zwyczajnych plikach, umieszczanych gdzieś na serwerach. Dostęp do nich zapewniał protokół FTP (File Transfer Protocol). Informacje o tym, że jakieś dane stały się dostępne w Sieci, wysyłano zwykle na odpowiednie listy dyskusyjne. Było to mało efektywne, więc pojawił się Archie. Program ten gromadził w swojej bazie danych informacje o tym, co znajduje się na poszczególnych serwerach FTP. Pozwalał też przeszukiwać zindeksowane dane poprzez zadawanie specjalnych zapytań.

Kolejną usługą, jaka pojawiła się na firmamencie Internetu był Gopher, uznawany za przodka WWW był. Od światowej Sieci różnił się tym, że dawał dostęp do zwyczajnych dokumentów tekstowych (pozbawionych hiperłączy i grafiki). Aby ułatwić wyszukiwanie informacji udostępnianych w ten sposób, opracowano system o nazwie Veronica (Very Easy Rodent-Oriented Netwide Index to Computerized Archives). Działał podobnie jak Archie, ale przeszukiwał zasoby Gophera. Jego kariera nie trwała długo. W roku 1990 pojawiła się World Wide Web, co sprawiło, że zasoby internetowe zaczęły szybko rosnąć. Naturalną konsekwencją tego faktu było opracowanie programów pomagających w nawigowaniu po Sieci. World Wide Web Wanderer powstał po to, by odnajdować nowe serwisy, a później zaczął śledzić rozrastanie się WWW.

Więcej:bezcatnews