Składać każdy może…

Pierwsze Mistrzostwa Polski w Składaniu Peceta

, zorganizowane przez CHIP-a w trakcie warszawskich Komputer EXPO (patrz: 210, przyniosły imponujące wyniki. Zwycięzca w kwadrans poskręcał kompletną maszynę! To wręcz sportowy rekord! Należy to podziwiać i… raczej nie naśladować. Komputer powinien być złożony dokładnie i bez pośpiechu. Niekoniecznie osobiście.

Owszem, we wkręcaniu śrubek i wtykaniu kart rozszerzeń nie ma niczego trudnego. Po co jednak tracić na to czas? Tym bardziej że kupując podzespoły z różnych źródeł i osobiście je łącząc, można narazić się na niepotrzebne komplikacje, gdy któryś z komponentów okaże się wadliwy. Trafiają do nas listy od zrozpaczonych Czytelników, którzy nabyli płytę główną w firmie X i kartę graficzną w sklepie Y i osobiście próbowali “pożenić” jedno z drugim. Gdy złożony z tych części pecet nie chciał ruszyć, każdy ze sprzedawców zaklinał się, że jego podzespół jest sprawny, a problemy sprawia szmelc sprzedany przez konkurencję…

Czyż nie lepiej wskazać palcem w cenniku wymarzone komponenty i następnego dnia zgłosić się po odbiór gotowej do pracy maszyny? A jeśli coś zacznie szwankować, to nie tracimy czasu, tylko zrzucamy cały problem w obudowie midi tower na głowę serwisanta. Wbrew pozorom kupienie gotowego peceta nie kosztuje nas więcej, bo w małych firmach cenę zestawu oblicza się, sumując cenę komponentów. Przy okazji mamy też często długą — dwu- lub trzyletnią — rękojmię na napęd CD-ROM, stację dyskietek czy inne relatywnie awaryjne podzespoły, na które ich producent daje przeważnie jedynie roczną gwarancję. Nie będzie też problemu z rozbudową — instalacją nowego komponentu możemy również obarczyć dostawcę peceta.

Można złożyć peceta w kwadrans, można też skoczyć sześć metrów o tyczce. Kupując narzędzie do pracy, lepiej jednak zostawić dbałość o dociskanie kart w rękach specjalistów, a na drugie piętro udawać się schodami lub windą.

Bez wątpienia kupienie komputera w całości

, a nie “w kawałkach”, wydaje się na pierwszy rzut oka znacznie bezpieczniejszym i wygodniejszym rozwiązaniem. Czy rzeczywiście? Czy naprawdę wygodniejsze jest ganianie z szarą skrzyneczką pod pachą do serwisu zawsze wtedy, gdy trzeba pogrzebać w środku?

A trzeba grzebać coraz częściej! Komputery starzeją się w iście ekspresowym tempie. Coraz częściej w związku z tym zmuszani jesteśmy do ich unowocześniania. Co rusz konieczne zatem okazuje się odkręcenie paru śrubek i myszkowanie we wnętrzu maszyny. Chodzić z tym wszystkim ciągle do serwisu? A po co?! Po co tracić czas na dźwiganie ważącego kilka kilogramów klamora w tę i z powrotem, gdy samodzielne złożenie CAŁEGO komputera trwa przeciętnie kilkadziesiąt minut? To ile w takim razie zajmie zastąpienie jednej karty inną czy dodanie drugiego “twardziela”?

Również kupowanie nowego peceta nie zawsze jest takie bezproblemowe, jak piszesz. Pół biedy, gdy pracownicy firmy nie dysponują komponentem, na który się uparliśmy — na ogół można go w końcu sprowadzić i zainstalować w “kompie”, choć nie zawsze się to udaje. Gorzej, gdy firma jest w stanie zaoferować tylko zaplombowaną skrzyneczkę o jednej z dwudziestu dwóch dostępnych w cenniku konfiguracji. Jeśli w piątek wieczorem padnie nam karta graficzna, o pilnym zleceniu na poniedziałek możemy po prostu zapomnieć. No chyba że w przypływie adrenaliny zdecydujemy się na zerwanie plomby i utratę gwarancji…

Masz rację, Piotrze — najlepiej powierzyć skręcenie paru komponentów specjalistom. Sęk w tym, że dziś specjalistą może być w zasadzie każdy, kto nieco głębiej zainteresuje się sprzętem komputerowym. Doprawdy, samodzielne złożenie peceta nie jest ani trudne, ani ryzykowne. Nie zajmuje też wcale wiele czasu. A zalety wynikające z możliwości zajrzenia w każdej chwili do wnętrza obudowy — nawet kosztem utraty rękojmi czy przedłużonej gwarancji — są ogromne!

Więcej:bezcatnews