Kara za altruizm

Mówiąc o darmowych programach, należy przez to rozumieć aplikacje, które udostępniane są szerokim kręgom użytkowników za darmo. Dotyczy to zarówno oprogramowania freeware z zamkniętym kodem źródłowym, jak i oprogramowania Open Source, np. większości programów linuksowych. Wszystkie one rozpowszechniane są na podstawie licencji, tyle tylko, że takich, które nie przewidują konieczności wnoszenia jakichkolwiek opłat.

     W myśl nowych przepisów udzielanie licencji na programy komputerowe, a także sprzedaż praw autorskich do tychże programów, stanowi usługę, która podlega opodatkowaniu VAT. Podstawą byłby w tym przypadku art. 2 ust. 3 pkt 5 ustawy z dnia 8 stycznia 1993 r. o podatku od towarów i usług oraz o podatku akcyzowym (Dz.U. nr 11, poz. 50 z późn. zm.) i art. 4 pkt 2 znowelizowanej w tym roku ustawy. Problem w tym, że w samej definicji usługi nie ma wzmianki o tym, że świadczenie takiej usługi powinno być odpłatne. I tu zaczyna się problem. Ustawa o VAT przewiduje bowiem, że podatek należy pobierać także od takich usług, które świadczone są bez pobrania należności. Obecnie taką usługą jest, jak się wydaje, też udzielenie darmowej licencji. O tym, że taka interpretacja może być przyjęta w urzędach skarbowych, przekonuje sondaż telefoniczny przeprowadzony wśród urzędników przez

"Gazetę Prawną". Większość urzędników, którzy zgodzili się wyrazić swoje zdanie, opowiedziała się za takim właśnie rozumieniem nowych przepisów. Identyczne jest także nieoficjalne na razie stanowisko Ministerstwa Finansów. Ministerialni biuraliści podkreślają przy tym, że intencją było opodatkowanie wszystkich licencji.

Sami urzędnicy przyznają jednak, że z opodatkowaniem takich programów może być problem. Nie bardzo bowiem wiadomo, od jakiej wartości miałby być naliczany VAT. Z drugiej zaś strony uparcie twierdzili, że wartość taką na pewno da się w jakiś sensowny sposób ustalić, w końcu każda licencja jakąś wartość ma. Jedyne, co jest pocieszające, to to, że obecnie nie ma już pomysłów na wycenę programów komputerowych według wartości ich najdroższych komercyjnych odpowiedników.

     Warto także zwrócić uwagę na inną poważną trudność. Do zawarcia większości umów licencyjnych na darmowe programy dochodzi w ten sposób, że użytkownik godzi się na umieszczone w licencji warunki w momencie instalacji programu lub przy jego pierwszym uruchomieniu. W praktyce zatem twórca nie wie, ani z kim, ani ile takich umów zawiera. Trudno zatem byłoby od niego wymagać, aby wiedział, jaki w tym przypadku powinien zapłacić VAT (oczywiście, o ile przyjąć, że podatek ten rzeczywiście należy płacić). Możliwe jest zatem, że, tak jak miało to już miejsce w przypadku próby pobierania od darmowych programów podatku dochodowego, ostatecznie resort finansów wycofa się ze swoich pomysłów.

Więcej:bezcatnews