Prawdziwa głębia

Na targach CeBIT kilka firm pokazywało monitory i wyświetlacze plazmowe prezentujące prawdziwie trójwymiarowe obiekty. Zastosowane metody są różne, podobnie jak i uzyskiwany efekt. Koncern Samsung wystawił ekran LCD, na którym obraz tworzony był na kilku płaszczyznach. Uzyskano to dzięki zastosowaniu kilku warstw tranzystorów generujących obraz. To, co w ten sposób osiągnięto, nie wywoływało zachwytu zwiedzających. Wyświetlany obraz sprawiał wrażenie rozmytego i nieostrego. Przestrzenność ukazywanych obiektów była wprawdzie widoczna, ale pewną trudność sprawiało ich rozpoznanie. 

     Inne podejście zastosowali niemieccy konstruktorzy z Uniwersytetu w Kassel. Ich urządzenie do przedstawienia

128-warstwowego obrazu wykorzystuje osiągnięcia holografii. Wadą omawianej konstrukcji jest konieczność zajęcia pozycji dokładnie na wprost ekranu. Wystarczy niewielkie odchylenie w dowolnym kierunku, by ukazały nam się wszystkie warstwy składające się na przestrzenną scenę.

     Również z Kassel pochodzi tzw. adaptujący się do pozycji autostereoskopowy monitor (Positionsadaptiv Autostereoskopischer Monitor

– PAM). Przestrzenność wizualizacji uzyskano tu dzięki nałożeniu na kineskop cieniutkiej siatki, przesłaniającej rzędy pikseli. Ów raster jest tak założony, że gdy lewe oko widzi linie parzyste, prawemu ukazują się tylko nieparzyste. Dzięki oprogramowaniu przypominającemu to dla okularów 3D obraz jest generowany osobno dla każdego oka. Zestaw można uzupełnić o układ śledzący pozycję oczu

(Eye-Tracking), dzięki czemu widz może nawet spacerować w czasie oglądania. Uzyskany efekt jest doskonały. Co więcej, najprostsza wersja monitora 3D podraża koszt produkcji jedynie o kilka dolarów za sztukę. Wadą jest tu zmniejszenie rozdzielczości

– obraz dla każdego oka generuje tylko połowa pikseli. Tej niedogodności pozbawione jest droższe urządzenie, w którym zwykły raster zastąpiono gęstą siatką mikropryzmatów. Trwają rozmowy z jedną ze znanych firm na temat rozpoczęcia jeszcze w tym roku produkcji monitorów typu PAM.

     Żadne z opisanych urządzeń nie wymaga noszenia specjalnych okularów, hełmów itp. Nie powodują one choroby symulacyjnej, bo nie zaburzają błędnika ani nie męczą oczu bardzo niskim odświeżaniem obrazu. Technologia nie jest problemem

– zagadką jest rynek. Projektanci stanowią nieliczną klientelę. O masowej produkcji trójwymiarowych monitorów zadecydują gracze. Czy zapłacą za to, by zobaczyć

Quake’a 4 w prawdziwym 3D?

Więcej:bezcatnews