Trucizna czy lekarstwo?

Gdyby istniała konkurencja sportowa

, polegająca na grze na zwłokę, w ścisłej światowej czołówce znalazłby się nasz Ulubiony Operator Dominujący. Z prawdziwą maestrią TP SA zaskarża kolejne wyroki sądów i odwołuje się od decyzji instytucji broniących praw konsumenta. Kto wie, czy goszczący niedawno w Warszawie Steve Ballmer w rzeczywistości nie przyjechał uczyć się obrony przed demonopolizacją? Żarty żartami, ale wygląda na to, że z TP Molochem wykarmionym na naszych abonamentach nie mogą sobie dać rady nawet politycy. Czy naprawdę nie ma nadziei na prawdziwą konkurencję na tym rynku?

Najnowszym pomysłem obecnego rządu jest scalenie niezależnych operatorów w dużą firmę (patrz: 16), która miałaby potencjał pozwalający na nawiązanie równorzędnej walki. I słusznie – jeśli nie można monopoliście zabrać rynku, to trzeba pomóc konkurentom go zdobyć. Planowane połączenie NOM-u (operator międzystrefowy), Tel-Energo (sieci szkieletowe), Polkomtela (Plus GSM), Netii (operator telefonii stacjonarnej mający w zasięgu prawie pół Polski) i Dialogu (najdynamiczniej rozwijający się operator lokalny) stworzyłoby silną przeciwwagę dla eks-państwowego kolosa.

Pomysł wyszedł z Ministerstwa Infrastruktury, a popiera go Minister Skarbu. Zjednoczony operator stanie się nie tylko dysponentem potencjału większego niż którykolwiek z dotychczasowych rywali TP SA, ale też będzie bardziej wiarygodnym partnerem dla ewentualnych inwestorów, kredytodawców itp. To nie pierwszy sygnał, że politycy zauważają powagę sytuacji. W ostatnich dniach przed przekształceniem w Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty URT dał dobry przykład, wzmacniając pozycję Dialogu poprzez przyznanie temu operatorowi koncesji ogólnopolskiej zamiast ośmiu lokalnych.

Determinacja rządzących, by zmienić dotychczasową, chorą sytuację na rynku telekomunikacyjnym, jest bardzo pozytywnym znakiem. Jeszcze się u nas z telefonami i Internetem poprawi, tylko najpierw musi się pewnej firmie pogorszyć.

I ja się cieszę

, że rząd usiłuje coś zrobić z ciągle zmonopolizowanym rynkiem usług telekomunikacyjnych. Sceptycznie jednak jestem nastawiony, Piotrze, do opisywanego przez Ciebie pomysłu rządu. Dlaczego? Z kilku powodów.

Po pierwsze, nie wierzę w to, że utworzenie drugiego molocha telekomunikacyjnego przyniesie nam – klientom – coś dobrego. W rejonach, gdzie już funkcjonuje dwóch operatorów, nie nastąpiła wcale znacząca obniżka cen usług. Nie widzę zatem powodu, by zamiana operatora lokalnego na “tepsę bis” miała cokolwiek w tym względzie zmienić. Ponadto gigantom zawsze dalej do klientów, a nie bliżej, obawiałbym się więc spadku jakości usług świadczonych przez nowego operatora.

Po drugie, dlatego, że sytuacja finansowa np. Netii i Dialogu daleka jest od dobrej, NOM zaś od miesięcy nie może wydobyć od TP SA ani złotówki za swoje usługi. Utworzenie kolosa na bazie kilku kulejących podmiotów na pewno nie jest dobrym pomysłem. Obarczona balastem przeszłości, potrzebująca jak najwięcej gotówki “tepsa bis” na pewno nie byłaby zainteresowana znaczącym obniżaniem cen świadczonych przez siebie usług.

Po trzecie, uważam, że lepszym pomysłem jest obecnie jak najszybsze wprowadzenie nowego prawa telekomunikacyjnego, zmuszającego dotychczasowych operatorów do udostępnienia firmom trzecim tzw. ostatniej mili, czyli infrastruktury biegnącej od central do abonentów. Pozwoli to wszystkim chętnym na rozpoczęcie świadczenia alternatywnych usług telekomunikacyjnych. Ważne jest też to, by wraz z tą ustawą światło dzienne ujrzały przepisy wykonawcze, których brak w minionych latach torpedował działania konkurentów TP SA. Nie dziwię się więc “tepsie”, że wykorzystywała bałagan w przepisach – idę o zakład, że na jej miejscu tak samo uczyniliby wszyscy inni.

Dlatego nowemu projektowi mówię “nie”. Kibicuję tym, którzy wolą mieć na rynku kilku konkurentów, a nie dwa molochy, kalkulujące ceny usług na zbliżonym poziomie i mające swoich klientów dalej w nosie.

Więcej:bezcatnews