“Twardziele” miękną

Trzydziesty dzień września 2002 roku był ostatnim, kiedy można było wejść do sklepu, kupić dysk twardy wyprodukowany przez firmę Seagate, Maxtor lub Western Digital i otrzymać na niego trzy lata gwarancji. Urządzenia kupione po tej dacie będą, zdaniem producentów, pracowały bez zastrzeżeń przez rok.

…bo to dobre dyski są

Trzy konkurujące ze sobą firmy, kontrolujące łącznie 85 procent rynku, jednomyślnie i w tym samym momencie postanowiły obniżyć czas trwania gwarancji na popularne “twardziele”. Ktoś mógłby w tej zaskakującej zgodności węszyć spisek fabrykantów, ja jednak nie będę się zajmował niepoważnymi podejrzeniami, lecz przytoczę oficjalne wyjaśnienia tych decyzji.

Najbardziej zadziwiające wytłumaczenie przedstawił serwisowi ZDNet wicedyrektor Maxtora do spraw marketingu. Zdaniem Stephena DiFranco obecne urządzenia są tak doskonałe, że nie potrzeba udzielać na nie tak długich gwarancji: “To nie dotknie konsumentów, gdyż my prawie wcale nie mamy zwrotów w drugim i trzecim roku używania produktów”. Podobno jeśli coś szwankuje, to ujawnia się w pierwszych kilku tygodniach użytkowania. Dlaczego jednak w takim razie producenci nie chcą brać odpowiedzialności za dalsze lata pracy dysków? Skoro są one takie niezawodne…

Wyjaśnień udziela Wojciech Łastowiecki, menedżer produktu w firmie ABC Data: “Amerykańskie przepisy wymagają, by producent zamroził określoną sumę pieniędzy na poczet wymiany reklamowanych dysków. Skrócenie gwarancji odblokuje tym firmom znaczne kwoty”.

Western Digital i Seagate wskazują stale malejący margines zysku, jeśli chodzi o rynek popularnych nośników danych. “Dawaliśmy klientom coś, na co nas już nie stać” – powiedział serwisowi News.com Richard Rutledge, wicedyrektor do spraw marketingu Western Digital. Brzmi to rozsądnie, cena jednego megabajta spada na łeb, na szyję, margines zysku zmniejszył się w ostatnich latach z 20 do 12-15 procent. “Skrócenie okresu gwarancyjnego było posunięciem, na które wszyscy producenci mieli ochotę, ale każdy z nich bał się to zrobić pierwszy” – komentuje Dave Reinsel, analityk specjalizującej się w badaniu rynku IT firmie IDC.

Polak potrafi

Znane są praktyki niektórych rodzimych dystrybutorów, którzy za niewielkie kwoty skupowali uszkodzone napędy, by wysłać je do producenta jako rzekome reklamacje i w ten sposób tanio uzyskać nowy towar. Innym trikiem było sprzedawanie urządzeń, które powinny być przeznaczone na wymiany gwarancyjne. Otóż nabywając dużą partię towaru, dystrybutor dostawał pewną liczbę dysków dodatkowo. Teoretycznie nie powinny one trafić do obrotu, ale “sprytni” handlowcy sprzedawali wszystko jak leci, a gdy rzeczywiście trzeba było wymienić “padnięty” napęd, pechowy klient musiał całymi tygodniami czekać na dostawę z fabryki. Nie sposób ocenić, jak bardzo tego typu cwaniactwo było popularne na świecie, ale trudno uwierzyć, by jedynie polscy handlowcy korzystali z takich okazji zwiększenia zysku.

Wymiana ze stratą
Rafał Korczyński, prawnik specjalizujący się w prawie komputerowym
Jeśli dysk z trzyletnią gwarancją ulegnie uszkodzeniu i otrzymamy nowy napęd, to jak długa gwarancja będzie nam się należała? Zgodnie z art. 581 § 1 k.c. i art. 577 § 1 k.c. powinniśmy uzyskać pierwotną (trzyletnią) gwarancję. Obawiam się jednak, że w praktyce sprzedawcy będą bardzo niechętni do takiego działania. Już dziś zdarza się, że handlowcy “zapominają” przekazać pisemną gwarancję, poprzestając tylko na ustnych zapewnieniach. Tego typu sytuacje zapewne staną się coraz częstsze. Prawdopodobnie trudniej też będzie przekonać sprzedawcę, że pod koniec gwarancji dysk “padł” z przyczyn niezawinionych przez użytkownika.

Więcej:bezcatnews