Tak źle, że może być tylko lepiej?
Jeżeli przebieg Comdex Fall 2002 uznać za odbicie tendencji panujących na rynku komputerowym, to chyba najdobitniej owe trendy nakreślili w swoich wystąpieniach Bill Gates oraz Carly Fiorina. Szefowie dwóch największych firm komputerowych – Microsoftu oraz Hewlett-Packarda – z jednej strony uznali ubiegły rok za “szczególnie trudny dla branży IT”, z drugiej roztoczyli wizję cudownej przyszłości (“Przed nami wspaniałe czasy” oraz “Szykujcie się na cyfrową dekadę”). Co ciekawe jednak, nie zaproponowali żadnego rewolucyjnego rozwiązania, które w te świetlane czasy miałoby nas wprowadzić. Bill Gates zapowiedział za to zupełnie odmienną strategię: nie mamić w dobie kryzysu nowinkami technicznymi, za to dopracować i maksymalnie dostosować do potrzeb przeciętnego użytkownika urządzenia znane już z poprzednich edycji targów. I w zasadzie trudno nie przyznać mu racji – rewolucyjne i drogie w realizacji projekty czeka wszak długa droga od laboratorium do półki sklepowej, natomiast proste, przenośne gadżety elektroniczne, jedynie nieco zmodyfikowane w stosunku do swoich wcześniejszych wersji, mogą faktycznie zapewnić większe zainteresowanie zwykłego Kowalskiego, a co za tym idzie – większe zyski dla producenta. Gates określił owe gadżety mianem SPOT, czyli Small Personal Object Technology. Byłyby to na przykład niewielkie breloczki, magnesiki na lodówkę czy zegarki – wszystkie bezprzewodowo połączone z komputerem.