Kiedy gaśnie światło

UPS-y produkowane są w rozmaitych wersjach. Dotyczy to zarówno ich konstrukcji, jak i gabarytów. Spotkać można urządzenia o wielkości nieco grubszej książki, ale także i takie przypominające sporą szafę. Nie będziemy jednak roztrząsali szczegółów technicznych. Skupimy się na najpopularniejszych modelach przeznaczonych do zastosowań domowo-biurowych i ich praktycznym wykorzystaniu w takich warunkach.

Stałe – przemienne

“Domowy” zasilacz awaryjny to przeważnie niewielka, lecz bardzo ciężka skrzynka, której podstawowym zadaniem jest podtrzymanie zasilania komputera w wypadku zaniku napięcia sieciowego. Aby ten cel zrealizować, UPS musi mieć własne źródło energii, czyli… akumulator. Zwykle jest to bateria 12 V o pojemności kilkunastu amperogodzin.

Skoro akumulator dostarcza 12 V napięcia stałego, a do zasilania sprzętu komputerowego potrzeba 230 V napięcia przemiennego, to w UPS-ie musi się znaleźć coś, co dokona konwersji napięć. Jest to tzw. falownik – generator, który z prądu stałego pobieranego z akumulatora wytwarza prąd przemienny o częstotliwości 50 Hz. Z jego jakością bywa, niestety, różnie i w tanich zasilaczach o prostej konstrukcji generatora przebieg powstającego prądu odbiega nieco od wzorcowej sinusoidy. Można jednak spokojnie przyjąć, że dla zasilanego sprzętu komputerowego nie będzie to stanowiło większego problemu. Zwłaszcza że dotyczy to wyłącznie pracy UPS-a gdy korzysta on z baterii. Przy zasilaniu sieciowym problem ten nie występuje.

Prąd przemienny już mamy, ale napięcie to ciągle 12 V. Potrzebny jest jeszcze transformator, który zwiększy napięcie do wymaganego poziomu 230 V. Ponieważ prąd pobierany przez zasilane urządzenia jest naprawdę duży, potrzebny jest transformator o sporej mocy. Jest to w zasadzie równoznaczne z określeniem “duży i ciężki”. To właśnie on wraz z ołowiowym akumulatorem odpowiada za ciężar UPS-ów…

Na jak długo?

Energii zgromadzonej w akumulatorze wystarczy maksymalnie na kilkanaście albo kilkadziesiąt minut działania zasilanych urządzeń. Można oczywiście stale doładowywać akumulator, gdy w sieci energetycznej jest napięcie (tak pracują profesjonalne UPS-y online), ale jednocześnie trzeba zainstalować falownik wysokiej jakości, przystosowany do pracy ciągłej, a to znacznie podnosi cenę zasilacza.

W przypadku biurowych modeli (określanych jako stand-by) konstruktorzy poszli więc na kompromis. Gdy w sieci energetycznej jest napięcie, urządzenia podłączone do UPS-a zasilane są z niego “prawie” bezpośrednio, a akumulator jest doładowywany. Dopiero gdy napięcie sieciowe zniknie, następuje przełączenie na zasilanie z akumulatora. Czas przełączania jest na tyle mały, że zasilacze komputerów, monitorów itp. przetrwają go dzięki energii zgromadzonej we własnych kondensatorach filtrujących.

Połącz to z głową

Zasilacz awaryjny trzeba oczywiście podłączyć do sieci, koniecznie do gniazda z tzw. kołkiem uziemiającym. Prawidłowe uziemienie zasilacza i współpracujących z nim urządzeń to nie tylko warunek skutecznej ochrony przed porażeniem prądem, ale i poprawnej pracy filtrów przeciwzakłócenoiowych! Nie jest za to wymagane, aby UPS zasilany był poprzez listwę ochronną. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby stanowiła ona pierwszą linię obrony np. przed impulsami pochodzącymi z wyładowań atmosferycznych, a dopiero do niej był przyłączony droższy zasilacz awaryjny.

Jest natomiast niewskazane, aby taką listwę podłączać za UPS-em. Zainstalowane w niej filtry przeciwprzepięciowe działają często na zasadzie zwierania zbyt wysokich napięć przez warystory (rezystory o zmiennej oporności), co prowadzi do przepalenia się znajdujących się w listwie bezpieczników i tym samym odcięcia zasilania podłączonych do niej urządzeń. Metoda taka jest skuteczna przy zasilaniu bezpośrednio z gniazda sieciowego, ale w skrajnych przypadkach może ona wywołać silne, krótkotrwałe przeciążenie UPS-a. Urządzenia podłączamy więc bezpośrednio do gniazd zasilacza lub stosujemy zwykłe przedłużacze i listwy wielogniazdkowe bez żadnych filtrów.

Filtr telefoniczny
Nie spalić modemu!
Oto filtr linii telefonicznej wymontowany z UPS-a. Ten zupełnie niezależny układ dzielący z zasilaczem awaryjnym tylko obudowę bywa w pewnych sytuacjach bardzo przydatny. Kilka diod prostowniczych może bowiem ochronić modem przed uszkodzeniem przez zaindukowane w linii telefonicznej impulsy wysokiego napięcia (powstające np. podczas wyładowań atmosferycznych). Dwa standardowe gniazda RJ pozwalają łatwo włączyć taki układ w szereg “przed” modemem i… spać nieco spokojniej.

Więcej:bezcatnews