Hi-tech pod strzechą

Jesienią zeszłego roku firma Forrester Research opublikowała wyniki ankiety przeprowadzonej wśród mieszkańców Starego Kontynentu. Pytano w niej o to, jakie urządzenia elektroniczne przeciętny Euro-pejczyk już ma, a jakie zamierza niebawem kupić (patrz: ramka obok). Zgodnie z oczekiwaniami wśród posiadanych rzeczy na pierwszych miejscach uplasowały się telefon stacjonarny i telewizor. Uwagę zwraca jednak fakt, iż sporo osób już ma w swoich domach stacjonarne odtwarzacze DVD i aparaty cyfrowe. Te pierwsze depczą już po piętach drukarkom atramentowym. Jednocześnie prawie drugie tyle deklaruje chęć zakupu tych właśnie urządzeń. Oznacza to, że najbliższe miesiące, a zapewne i lata, upłyną pod znakiem ekspansji nowoczesnej cyfrowej elektroniki w naszych domach.

Być może ktoś w tym momencie zauważy: “Chwileczkę, przecież tego typu rozwiązania znane są od dawna!”. To prawda, ale dość długo aparaty cyfrowe, odtwarzacze DVD czy monitory LCD funkcjonowały jedynie jako ciekawostki przeznaczone dla wąskiego grona bardzo wymagających i zamożnych klientów. Wynikało to przede wszystkim z wysokich kosztów wdrażania nowych technologii do masowej produkcji. Dość powiedzieć, że jeszcze dwa-trzy lata temu na 100 wyprodukowanych matryc TFT aż 30 miało fabryczne wady. Dobre egzemplarze obciążone więc były dużym narzutem finansowym, aby nadrobić poniesione straty. Za niepowodzenia producenta musieli płacić użytkownicy, nic więc dziwnego, że jeszcze w 2000 roku zaledwie 3 procent “komputerowców” pracowało na LCD-kach w miejsce tradycyjnych monitorów CRT.

Monitory LCD

A dziś? Jeden z najbardziej spektakularnych przełomów technologicznych dokonuje się właśnie na rynku monitorów LCD. Wielu nabywców odstraszała do tej pory bardzo wysoka cena tych urządzeń, kilkakrotnie przewyższająca sumę, jaką trzeba by zapłacić za monitor CRT o podobnej przekątnej ekranu. Potencjalnych kupujących nie przekonywały znane zalety “płaszczaków”: niewielkie wymiary, brak szkodliwego promieniowania i wysokiej jakości obraz.

Od tego czasu sytuacja uległa diametralnej zmianie. Producentom udało się dopracować technologię wytwarzania samej matrycy, zminimalizowano więc liczbę wadliwych egzemplarzy. To z kolei pozwoliło na znaczne obniżenie ceny monitorów.

“Nie bez znaczenia jest też fakt, iż przez czołowych producentów monitorów LCD pokonywane są właśnie dwie bariery technologiczne: czas reakcji matrycy (doceniany w grach, animacjach i filmach) oraz odwzorowanie kolorów (istotne w DTP, grafice, filmach, fotografii cyfrowej)” – zapewnia Romuald Burdziński, prezes firmy I.T.P., dystrybutora monitorów firm Eizo, Sony, Philips, Samsung czy NEC. Nic więc dziwnego, że w 2002 roku na całym świecie nabywców znalazło blisko 30 milionów paneli LCD. W tym roku według prognoz producentów po raz pierwszy na całym świecie sprzedanych zostanie więcej “płaszczaków” niż klasycznych monitorów CRT. To z kolei powoduje systematyczną obniżkę cen. “Przewiduję, że za ok. 2 lata jakość monitorów wyrówna się. Monitor podstawowy do prac domowych i biurowych (15″-17″ LCD) będzie można kupić w cenie netto 800-1600 zł, a monitor dla specjalistów (18″-21″ LCD) w cenie netto 2500-4000 zł” – dodaje Romuald Burdziński.

Więcej:bezcatnews