Viva Las Gadgets!

Co roku świat elektroniki użytkowej ma przez kilka dni tylko jedną stolicę. Oczy wszystkich miłośników mniej lub bardziej przydatnych urządzeń – niekoniecznie powszechnego użytku – skierowane są na Las Vegas. W odróżnieniu od odbywających się w tym samym mieście targów komputerowych Comdex CES, czyli Consumer Electronics Show, nie jest imprezą dla zaprzysięgłych miłośników komputerów. Próżno szukać tu najszybszych dysków twardych, najnowszych skanerów czy w stu procentach skutecznych programów antywirusowych. Właściwie jedyne pecety można było zobaczyć w… centrum prasowym. Dla kogo zatem organizowany jest CES? Dla wszystkich, którzy uwielbiają nowoczesne technologie i ich praktyczne zastosowania oraz gotowi są wydać na swe hobby dużo pieniędzy.

Odtwarzacz DVD w kieszeni…

…a aparat cyfrowy tylko nieco grubszy od długopisu? Jeszcze kilka lat temu oglądaliśmy takie gadżety (właściwie ich niedziałające atrapy) tylko w filmach S-F. Przenośne odtwarzacze e-wear Panasonica (patrz: następna strona) prezentowane na CES-ie łączą w sobie funkcje czterech urządzeń: cyfrowego aparatu fotograficznego, dyktafonu, odtwarzacza zbiorów muzycznych (MP3) oraz cyfrowego magnetowidu zapisującego filmy w formatach MPEG-2/MPEG-4. Urządzenie ma być dostępne w dwu wersjach kosztujących odpowiednio 299 i 399 USD.

Miniaturowy aparat cyfrowy firmy Argus (patrz: zdjęcie obok) wyposażony jest w złącze USB. By je odsłonić, wystarczy jedynie… zgiąć “cyfraka”. Dwa MB pamięci pozwalają zrobić 80 zdjęć o rozdzielczości 352×288. DC-1540 może także służyć jako kamera internetowa.

Dla audiofila i nie tylko

Do największych i najbardziej zauważalnych działów CES-u należały niewątpliwie audio-wideo i kino domowe. Tej tematyce poświęcono cały parter południowej hali LVCC (Las Vegas Convention Center). Niektóre urządzenia wprost zapierały dech w piersiach. Głośniki za 20 tys. dolarów? Proszę bardzo. Wzmacniacz lampowy za podobną sumę? Oczywiście. Kino domowe wielkości małej sali kinowej, spełniające najnowsze normy THX? Czemu nie?! Szkoda jedynie, że te urządzenia jeszcze długo nie trafią pod nasze “strzechy”.

Więcej:bezcatnews