Zdjęcia do poprawki

W większości domów komputer jest wykorzystywany do edycji tekstu, rozrywki oraz przeglądania Internetu. Coraz częściej jednak zaczynamy używać pecetów do bardziej ambitnych zadań. Na dyskach naszych komputerów pojawiają się mniej lub bardziej rozbudowane pakiety przeznaczone do obróbki grafiki i zdjęć.

Coraz niższe ceny skanerów i aparatów cyfrowych, a tym samym ich rosnąca popularność, sprawiły, że “transport” zdjęcia z urządzenia zewnętrznego na dysk twardy lub płytę CD nie jest już żadnym problemem. Zapisanie cyfrowego obrazu jako pliku to jednak tylko początek. Nie pochwalimy się przecież fotkami z wakacji, jeśli zdjęcia w świątyniach Luksoru są za jasne, a utrwalone spotkanie z przypadkowo napotkaną znaną aktorką akurat wyszło nieostro. Nawet genialnemu ujęciu, nad którym pracowaliśmy dłuższy czas, dobierając miejsce, kadr, ustawiając skrupulatnie ekspozycję i przesłonę, warto nieraz poświęcić nieco czasu na drobny retusz. A jeśli korzystamy z prostego aparatu wbudowanego w telefon komórkowy? Takim “dziełom” na pewno przyda się porządny face lifting.

Graficzny elementarz

Pierwszy kontakt z obróbką obrazu mamy często dzięki opcjom znajdującym się w przeglądarkach plików graficznych. Jeśli zamierzamy tylko obrócić zdjęcie lub zmienić jego rozmiar, nie trzeba wcale wytaczać “działa” w postaci rozbudowanego pakietu graficznego. Często może się okazać, że wystarczy proste narzędzie. Na przykład w popularnym i darmowym IrfanView w menu Image możemy znaleźć funkcje, dzięki którym poprawimy jasność, kontrast lub wartość jednej ze składowych RGB, zmodyfikujemy głębię kolorów, wyświetlimy zdjęcie w odcieniach szarości, zrobimy z niego negatyw lub zmienimy rozmiar fotki. Dla początkujących to spore możliwości, jednak w porównaniu z profesjonalnymi aplikacjami do obróbki grafiki to jedynie “przedszkole”. Korzystając z funkcji IrfanView, nie poradzimy sobie np. z usunięciem z krajobrazów Krety obecnych w prawie każdym zamieszkałym miejscu słupów i rozpiętych na nich kabli. Właśnie taki retusz, skuteczne usunięcie efektu czerwonych oczu, fotomontaże oraz łączenie zdjęć z efektami działania różnych narzędzi malarskich można wykonać, korzystając z przetestowanych przez nas programów.

Malowanie, cięcie, gięcie

Kryteria cenowe oraz wymóg pracy na warstwach sprawiły, iż w teście konkurowało ze sobą pięć aplikacji. Ograniczenia te jednocześnie spowodowały, iż wszyscy konkurenci reprezentowali dość wysoki poziom. Warto o tym wspomnieć, gdyż najsłabszy w teście program zdobył w kategorii POWER prawie 60% możliwych do uzyskania punktów.

Przeznaczenie produktów dla podobnej grupy odbiorców sprawiło, iż każda aplikacja miała zaimplementowane podstawowe funkcje. Użytkownik dostaje więc zestaw standardowych pędzli, narzędzia do selekcji wybranych elementów obrazu, aerograf, gumkę oraz możliwość wprowadzania i formatowania tekstu. Największe różnice dotyczą elastyczności dostosowania narzędzi graficznych do indywidualnych potrzeb, różnorodności oraz realizmu generowanego obrazu. Najlepiej dopracowane pod względem rzeczywistego odwzorowania takich przyborów, jak np. pędzle, ołówek czy pióro, okazały się produkty znanych firm: Photoshop Elements 2.0, PhotoImpact 8 oraz Paint Shop Pro 7.04. Dodatkowo we wszystkich tych pakietach użytkownik może zmodyfikować lub zdefiniować własne rodzaje i kształty pędzli.

Z testowanej piątki dwie aplikacje zwracają uwagę już na pierwszy rzut oka. PhotoLine 9.03 mimo swojej atrakcyjnej ceny odstraszyć może powolnością działania, GIMP natomiast wymaga przyzwyczajenia się do nieco specyficznej filozofii pracy. W tym ostatnim przypadku, nie płacąc ani złotówki, dostajemy narzędzie dostępne dla wielu platform i którego uaktualnienia bardzo często pojawiają się w Internecie. Użytkownik GIMP-a nie pracuje, jak to jest w większości aplikacji, w głównym oknie, w którym znajdują się obrabiane zdjęcie oraz różne menu, pędzle, palety itp. W programie tym w oddzielnym oknie edytujemy fotkę, a w kolejnych mamy narzędzia, opcje czy podgląd. Przy pierwszym kontakcie takie rozwiązanie może sprawić, że użytkownik będzie się czuł zdezorientowany. Po jakimś czasie można się jednak w tym odnaleźć, zwłaszcza że prawie wszystko, czego będziemy potrzebowali, znajdziemy w menu kontekstowym dostępnym pod prawym przyciskiem myszy.

Zaskoczeniem jest również fakt, że pakiet ze stajni Adobe w ostateczności zdobył dopiero brąz. Photoshop Elements 2.0 to okrojona wersja profesjonalnego i drogiego Photoshopa. Testowana przez nas aplikacja wygląda nieco inaczej, większość funkcji dostępna jest na poziomie podstawowym, nie mamy też możliwości przejścia do trybu CMYK. Jest też kilka odmiennych rozwiązań, takich jak np. belki grupujące wiele różnych okienek z funkcjami programu.

Więcej:bezcatnews