Virtual reality
– w połowie lat 90. można było kupić kilka modeli hełmów do rzeczywistości wirtualnej. Zamiast rozrywki XXI wieku oferowały one chorobę symulacyjną: wymioty, bóle głowy i oczu.
Internetowa technologia push
— uszczęśliwianie ludzi na siłę: zamiast aktywnie szukać informacji w Sieci, internauta miał tylko odbierać, to, co nadawcy mu “pchną” (ang. push). Planowana wygoda rozwiązania szybko okazała się próbą ubezwłasnowolnienia.
Następca dyskietki 1,44 MB
– jedyny podzespół komputera, który nie zmienił się od ponad 20 lat, to 3,5-calowy FDD. Próbowano go zastąpić 120-megabajtową dyskietką magnetooptyczną, ZIP-em firmy Iomega czy MD-Data koncernu Sony.
Generatory zapachów
– kilka firm pracuje nad “Smell-blasterami”. Mimo prezentacji działających prototypów, możemy sobie tylko pomarzyć o zapachu napalmu o poranku w kolejnej edycji Counter-Strike’a.
CIS (contact image sensor)
– skanery korzystające z tej technologii stały się rzeczywiście tańsze, ale odbyło się to kosztem wyraźnego spadku jakości odczytywania obrazu. Zapewne znajdą swoją niszę w zastosowaniach OCR.
Przyjazny i łatwy w konfiguracji system operacyjny dla komputerów osobistych
– obiecywany od lat wydaje się wciąż mrzonką. Im bardziej pecet robi się przyjazny, tym trudniejsze staje się “grzebanie pod maską”.
Problem roku 2000
– miał być apokaliptyczną plagą, a okazał się mało zauważalną, chwilową uciążliwością. Jedyne rozczarowanie, które cieszy.
Lotus Improv
– arkusz kalkulacyjny z 1993 roku, miał ułatwić modelowanie najbardziej złożonych zjawisk ekonomicznych. Problemy z orientacją w n-tym wymiarze przerosły jednak nawet marketingowców firmy Lotus, którzy woleli promować równolegle wydaną, kolejną wersję arkusza 1-2-3.
Duke Nukem Forever
– vaporware wszech czasów; gra, której premiera jest już ponad pięć lat spóźniona, zwana bywa także Duke Nukem If Ever lub Duke Nukem Whenever. Większość rewolucyjnych pomysłów, które miała zawierać, została do tej pory zrealizowana w innych programach rozrywkowych.
NC – network computer
– tani, prosty, bezdyskowy, za każdym razem pobierający system i wszystkie niezbędne aplikacje z Sieci. Doskonała idea, której nie polubili użytkownicy. Kto chciałby się tak uzależniać od dostawcy usług internetowych?