W małym kinie

Pauza… klik, klik… hmm, dlaczego te napisy są tak wysoko? Jak mam się dostać do właściwości kodeków i włączyć dźwięk przestrzenny? Dlaczego obraz jest zdeformowany??? Chyba każdy miłośnik komputerowego minikina zadawał sobie podobne pytania, a przeróżne niedogodności przerywały oglądanie filmu. Później następowały poszukiwania danej funkcji i albo sukces, albo instalowanie kolejnego DivX playera.

Na wstępie trzeba zaznaczyć bardzo ważną rzecz. Fakt, że używany przez nas program nie chce poprawnie odtwarzać danego filmu i zamiast obrazu widzimy np. zielone kwadraty lub towarzyszy nam martwa cisza, w dziewięciu przypadkach na dziesięć nie jest winą używanej aplikacji. Mimo to na grupę dyskusyjną poświęconą zagadnieniom plików kodowanych w DivX-ie, jak bumerang wraca pytanie: “który mam zainstalować odtwarzacz, by móc oglądać…” i tu pada tytuł filmu lub opis tego, co nie działa. Wyjaśnijmy to raz na zawsze. Żeby bez problemu odtwarzać “diwiksy”, ważne jest, by mieć zainstalowane w systemie odpowiednie kodeki i nie korzystać bezkrytycznie z takich zestawów jak np. Nimo, które mogą narobić nam sporo bałaganu (patrz: 44 ). One właśnie odpowiadają za zdekodowanie obrazu i dźwięku. Za jakość wizji i fonii odpowiedzialny jest natomiast sposób, w jaki plik został przygotowany, oraz sprzęt, na którym będziemy oglądać film. A nie używany odtwarzacz. Do poprawnego wyświetlenia filmu możemy użyć nawet standardowego Windows Media Playera. W tym przypadku nie będą jednak wyświetlane napisy z tłumaczeniami. By oglądać tekst równolegle z filmem, musimy zainstalować np. jedną z opisywanych w przeglądzie aplikacji.

Po co zmieniać playera?

Wiele osób wyboru odtwarzacza DivX dokonało kilka lat temu. Przyzwyczajeni do jednego programu co najwyżej uaktualniamy jego wersję na nowszą. Bo skoro aplikacja działa, to po co szukać zamiennika? A jednak warto czasami zainteresować się innymi programami. Są to stosunkowo proste aplikacje, ale ciągle rozbudowywane przez swoich autorów. Ja również porzuciłem dotychczas używane playery na rzecz… ale o tym za chwilę.

Z kilkudziesięciu programów dostępnych w Internecie wybrałem sześć, moim zdaniem najciekawszych. Trzy z nich, BestPlayer, SubEdit i Vplayer, są nakładkami na Windows Media Playera i do prawidłowego działania potrzebują zainstalowania w systemie wspomnianej aplikacji przynajmniej w wersji 6.4. Kolejne trzy, ALLPlayer, CinemaPlayer i Koala Player XP, są samodzielnymi programami korzystającymi bezpośrednio z bibliotek DirectX.

Standardy małego ekranu

Jeszcze jakiś czas temu kryteriami wyboru playera mogły być np. wyświetlanie przezroczystych napisów, ukrywanie kursora myszy w trybie pełnoekranowym czy też automatyczne ładowanie plików z tłumaczeniami. W najnowszych programach przeznaczonych do odtwarzania filmów z napisami jest to standard. We wszystkich aplikacjach ujętych w przeglądzie możliwe jest także tworzenie listy odtwarzanych plików, automatyczne łamanie napisów w kilka linii oraz ustawienie koloru, wielkości i czcionki wyświetlanego tekstu.

Każdy program pozwala też na skorzystanie z bardziej lub mniej rozbudowanego edytora napisów, dzięki któremu możemy poprawić przygotowane przez kogoś tłumaczenie. Najnowsze aplikacje nie powinny również mieć problemów z odczytaniem różnego formatu napisów. Dodatkowo wybór najlepszego dla nas odtwarzacza ułatwiony jest dzięki temu, że są to w większości aplikacje freeware’owe. Jedynie Koala Player XP 2.6 jest płatny.

Coś dla oka

Jak już wiemy, jakość obrazu nie zależy od konkretnego odtwarzacza, w każdym z nich znajdziemy jednak mniej lub więcej opcji związanych z wyświetlanym obrazem lub funkcjami ekranowymi.

Funkcje dotyczące wyświetlanego obrazu to m.in. dopasowanie obrazu do wielkości okna, ewentualne zmiany rozdzielczości, umiejscowienia na ekranie oraz zmiany formatu i proporcji obrazu. Najlepszej jakości filmy w formacie DivX są kopiowane z oryginalnych nośników DVD. Obraz pochodzący z takiego źródła jest najczęściej w formacie kinowym. W efekcie u dołu i góry ekranu pojawią się “czarne paski”. Rozwiązaniem tego problemu jest wymuszenie wyświetlania obrazu na pełnym ekranie monitora lub zastosowanie mechanizmu PanScan. Obie metody spowodują, że oryginalny obraz, zgodny z zamysłem reżysera, będzie przycięty. We wszystkich aplikacjach poza CinemaPlayerem możemy określić procentową wartość, o jaką zostaną przycięte brzegi.       We wspomnianym CinemaPlayerze oraz najprostszym w przeglądzie BestPlayerze nie znajdziemy wyświetlania OSD (On Screen Display), sprawdzania obecności nowszej wersji w Sieci oraz możliwości nakładania i tworzenia “skór”. Pamiętać jednak należy, że w niniejszym tekście opisujemy liderów i właśnie te dwie aplikacje najmniej obciążają procesor: są zatem najlepszymi propozycjami dla użytkowników słabszych maszyn.

Wszelkie manipulacje związane z rozmieszczeniem obrazu na ekranie i jego wielkością najlepiej rozwiązano w SubEdit Playerze. W oddzielnym panelu, który pojawi się w trybie pełnoekranowym po przesunięciu kursora do górnej krawędzi ekranu, znajdziemy suwaki pozwalające nie tylko precyzyjnie dopasować wielkość i położenie obrazu, ale też określić większość opcji związanych z wyświetlaniem napisów.

Więcej:bezcatnews