Przyjdzie kryska…

Spośród znanych mi produktów jedynie wino (i to nie zawsze) tym lepsze jest, im starsze. Komputery podlegają upływowi czasu tak samo jak inne materialne przedmioty. Fizycznie pecety starzeją się co prawda znacznie wolniej od dajmy na to samochodów, jednakże ich “psychika” (czytaj: moc obliczeniowa) słabnie w miarę pojawiania się na rynku nowego oprogramowania i… innych, szybszych komputerów. W zależności od przeznaczenia urządzenia odczujemy to prędzej lub później. Prędzej – jeśli gonimy za nowinkami i nie zamierzamy przepuścić żadnej nowej “strzelance” 3D (a wymagania sprzętowe kolejnych rosną), później – gdy komputera używamy do wykonywania określonych, niezmiennych czynności i rzadko instalujemy coś nowego. Spoglądając więc na sprawę przez pryzmat naszych potrzeb, postarajmy się odpowiedzieć na pytanie, jak często powinniśmy modernizować komputer.

Droga gracza

Gracz to osobnik bezwzględny. W dążeniu do uzyskania najwyższej wydajności nie godzi się na żadne półśrodki. Aby utrzymać swój sprzęt w maksymalnie dobrej kondycji, pozwalającej na uruchamianie wszystkich gier w wysokiej rozdzielczości przy wyśrubowanych ustawieniach, powinien wymieniać podstawowe komponenty mniej więcej co 6-12 miesięcy. W tym przypadku konieczny jest duży zasób regularnie napływającej gotówki. By jednak nie popaść w paranoję (oraz długi) i nie kupować każdej technicznej nowości, najlepiej stosować zasadę “dziadek-wnuczek” – wymieniać komponenty co drugą generację. Przykładowo: mając na wyposażeniu kartę graficzną o wydajności odpowiadającej GeForce’a 4200-4600, nie należy pędzić do sklepu już dziś po FX-a, ale cierpliwie czekać na pojawienie się NV35 (co najprawdopodobniej nastąpi pod koniec roku). Podobnie rzecz ma się z pozostałymi istotnymi dla gracza elementami: płytą główną, procesorem, pamięciami i innymi wolniej ewoluującymi komponentami.

Multimedia bez problemu

Słuchanie muzyki, odtwarzanie filmów DVD i DivX, oglądanie multimedialnych prezentacji już od dawna nie angażuje pełnej mocy komputera. Procesor jest tutaj najważniejszym elementem, jednak, począwszy od układów z zegarem 500 MHz, każdy CPU doskonale radzi sobie z tymi zadaniami. Co ciekawe, karta graficzna nie ma tutaj dużego znaczenia – równie dobrze sprawować się będzie GeForce2 MX, jak i Radeon 9800 (choć karty firmy ATI generują nieco lepszy jakościowo obraz).

Inaczej wygląda sprawa, jeśli zechcemy samodzielnie tworzyć bądź przetwarzać pliki multimedialne. Do kodowania muzyki wystarczy słabszy procesor, jeśli natomiast zamierzamy zająć się obróbką danych audio i wideo – przyda się każdy “skrawek” mocy obliczeniowej. By kodować pliki DivX z prędkością zbliżoną do rzeczywistej (25 klatek/s), będziemy potrzebować chipa rzędu Pentium 4 2,4 GHz lub szybszego. Ważniejsze jednak, byśmy zaopatrzyli się w odpowiedni dysk twardy – na tyle pojemny, by pozwolił na przechowywanie zajmujących koszmarne ilości miejsca “półproduktów” wideo, i na tyle szybki, by kopiowanie danych o tak dużej wielkości przebiegało bez stresów i irytacji.

Więcej:bezcatnews