Nie obawiaj się kryształu!

Znaczący spadek cen wyświetlaczy ciekłokrystalicznych sprawił, że coraz częściej przy modernizacji lub zakupie nowego komputera rozważamy ewentualną rezygnację z tradycyjnego, wyposażonego w lampę kineskopową monitora CRT. Można więc przypuszczać, że na wielu naszych biurkach już niebawem na stałe zagoszczą panele LCD (Liquid Cristal Display).

Spore grono użytkowników wciąż zastanawia się jednak nad tym, czy ich karta graficzna będzie współpracowała z wyświetlaczem ciekłokrystalicznym. Wiele wątpliwości u osób, które nigdy nie miały do czynienia z “płaszczakami”, wzbudzają też opcje regulacji panelu. Wszak oba typy urządzeń – wyświetlacze LCD i monitory CRT – dość znacznie różnią się od siebie pod względem budowy. A co z ustawianiem geometrii, konwergencji i czy są może jakieś funkcje, których nie spotyka się w monitorach CRT? Spróbujmy więc wspólnie rozwiać wszystkie obawy i popatrzmy, czym różni się monitor LCD od swojego kineskopowego kuzyna.

Zacznijmy od budowy

Najbardziej widocznye i eksponowane cechy wszystkich wyświetlaczy ciekłokrystalicznych to z pewnością rozmiary oraz waga. O ile szerokość i wysokość ekranu są zbliżone do wielkości spotykanych w tradycyjnych monitorach CRT (oczywiście poza kwestią przekątnej samego ekranu, gdzie 15 cali dla monitora LCD odpowiada 17-calowemu urządzeniu CRT), o tyle grubość ekranu w panelu LCD jest ponaddziesięciokrotnie mniejsza niż w urządzeniach z kineskopem. Zredukowana została również masa samego wyświetlacza i w 15-calowym modelu rzadko przekracza ona 5 kg.

Dla użytkownika ważne są jednak konsekwencje tych faktów. Panel zajmuje znacznie mniej miejsca na biurku oraz, czego nie da się w łatwy sposób zrobić z monitorem CRT, można go bez kłopotu powiesić na ścianie. Ta ostatnia właściwość doczekała się nawet normalizacji. Istnieje bowiem standard rozmieszczenia na obudowie punktów mocujących, opracowany przez organizację VESA (Video Electronics Standards Association), zrzeszającą producentów sprzętu wideo. Lekki i mały panel podsunął konstruktorom jeszcze jeden pomysł – przecież bez problemu można obrócić ekran o 90 stopni, umożliwiając wygodniejsze przeglądanie dokumentów i stron WWW. Wszak “pionowy” 15-calowy ekran odpowiada mniej więcej rozmiarami kartce formatu A4.

Obraz (niemal) idealny

O tym, że monitory LCD generują niemęczący oczu obraz o bardzo dobrej jakości, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Jakość ta oprócz samej konstrukcji panelu związana jest również z idealną geometrią obrazu i zbieżnością kolorów. Panele LCD pozbawione są więc funkcji regulujących zbieżność barw i ustawień geometrii, takich jak rotacja, zniekształcenia trapezowe, poduszkowo-beczkowe czy równoległoboczne. Pozostawiono jedynie możliwość przesunięcia całego ekranu w pionie lub poziomie. Niemniej nawet te opcje regulacyjne nie są potrzebne, gdy korzystamy z cyfrowego złącza DVI (Digital Video Interface) – próżno ich wówczas szukać w wyświetlanym na ekranie menu OSD (On Screen Display).

Gdy panel LCD współpracuje z analogowym, klasycznym wyjściem karty graficznej (15-pinowe złącze D-Sub), może się wówczas zdarzyć, że trzeba dostroić sygnał wysyłany z komputera do częstotliwości i fazy zegara, który taktuje wbudowany w wyświetlacz LCD przetwornik analogowo-cyfrowy (panel LCD jest urządzeniem cyfrowym!). Do tego służą dwie niespotykane w monitorach CRT opcje regulacyjne – faza i zegar (ang. clock lub pitch oraz phase). Usterki obrazu związane ze złą synchronizacją sygnałów objawiają się pionowymi lub poziomymi pasami oraz pogorszeniem ostrości – nie mają one nic wspólnego z częstotliwością odświeżania ekranu, która dla paneli LCD powinna wynosić 60 Hz. Oczywiście, również i te “zegarowe” funkcje regulacyjne nie są potrzebne przy korzystaniu z cyfrowego złącza DVI. Spotkać je można jedynie w modelach wyposażonych w analogowe gniazdo D-Sub lub w egzemplarzach ze złączem cyfrowym i analogowym.

Łyżka dziegciu

Niestety, monitory LCD także mają swoje wady. Największą z nich jest to, że obraz o najwyższej jakości możemy oglądać, pracując tylko w tzw. rozdzielczości natywnej (maksymalnej) panelu, w której jeden punkt sygnału z karty graficznej odpowiada dokładnie jednemu pikselowi na matrycy. Po zmniejszeniu rozmiarów pulpitu obraz poddawany jest przeskalowaniu, co negatywnie wpływa na jego wygląd.

Innym minusem paneli ciekłokrystalicznych jest gorsze odwzorowanie barw. Ma to szczególnie znaczenie przy profesjonalnej obróbce zdjęć, zwłaszcza gdy wyniki naszej pracy mają trafić do drukarni. I choć na rynku pojawiają się już pierwsze modele, w których problem ten został wyeliminowany, to ceny takich wyświetlaczy są wciąż liczone w grubych tysiącach złotych.

Więcej:bezcatnews