Piechotą na Gwiezdne Wojny

Żołnierzy piechoty wyposażonych we wbudowane w hełmy wyświetlacze, indywidualne systemy cyfrowej łączności, zintegrowane z bronią kamery oraz kieszonkowe komputery do niedawna można było oglądać tylko na filmach science fiction. Jeszcze pod koniec lat 80. zeszłego wieku pomysł wyposażenia regularnych jednostek w cyfrowe środki łączności był tylko odważną, choć dyskusyjną koncepcją. Dziesięć lat później finalizowano już prace nad pierwszym takim systemem, nazwanym Land Warrior (Wojownik Lądowy) (patrz:

CHIP 1/1999, 50

). W serii testów polowych wykazał on olbrzymią przydatność, dając korzystającym z niego żołnierzom wyraźną przewagę nad przeciwnikiem – wprawdzie dobrze wytrenowanym i uzbrojonym, lecz stosującym tradycyjny sprzęt i taktykę. W roku 2000 armia USA zaczęła przezbrajać jedną ze swoich jednostek – Czwartą Dywizję Piechoty – w cyfrowy ekwipunek.

Owa “cyfrowa dywizja” miała przejść chrzest bojowy w trakcie podboju Iraku. Wskutek zbiegu okoliczności nie zdążyła ona jednak wejść do akcji. Najpierw czekała na zgodę Turcji, by otworzyć front północny, a gdy wreszcie okazało się, że ta droga jest zamknięta, i rozpoczęto przerzut formacji do Kuwejtu, wojna się skończyła. Czwarta Dywizja miała udowodnić potęgę technologii komputerowej przy zdobywaniu Bagdadu, lecz cyberwojownicy zbyt późno dotarli na pole bitwy. Jednak rola, jaką przypisano tej niezwykłej formacji, świadczy o tym, że dla amerykańskich strategów digitalizacja współczesnego pola bitwy nie jest już koncepcją, lecz faktem.

Szósty zmysł

Komputeryzowanie żołnierzy przestało stanowić nowinkę i zależy wyłącznie od budżetu armii i przyjętej strategii. W tej chwili w USA pracuje się nad kolejną generacją cyberwojowników, czyli projektem Objective Force Warrior. Ma on na celu silne zintegrowanie żołnierzy w oddziale za pomocą czegoś, co przypomina sieć LAN. Wymiana informacji ma być nieustanna – o przeciwniku dostrzeżonym przez jednego członka drużyny natychmiast dowiedzą się pozostali. Cyfrowi żołnierze będą działać jak palce jednej dłoni.

Objective Force Warrior będzie optymalizowany do walk miejskich, czyli znacznie trudniejszego teatru działań niż otwarty teren, las czy nawet dżungla. Ma on być także lżejszy i bardziej energooszczędny (zgodnie z założeniami baterie powinny wystarczać na 72 godziny zasilania systemu w stosunku do obecnych 12 godzin). Do 2004 roku ma on automatycznie lokalizować pozycję wrogich snajperów i stale monitorować kondycję właściciela. Wtedy też częścią ekwipunku staną się mikroroboty zwiadowcze. Po 2012 roku funkcją systemu stanie się “cyfrowa tarcza”, informująca wojownika o zagrożeniach pojawiających się w dowolnym punkcie wokół niego. Wyposażony w nią żołnierz ma “jako pierwszy zauważać, pojmować, działać i rozstrzygać walkę”. Niczym Superman będzie widział przez ściany, gdyż na rzeczywisty obraz komputer nałoży mu informacje uzyskane z kamer – jego własnych, kolegów z oddziału czy nawet samolotów rozpoznawczych lub satelitów szpiegowskich. Dzięki technologii wojownik przyszłości ma uzyskać swego rodzaju szósty zmysł, który będzie go ostrzegał przed niewidzialnymi niebezpieczeństwami i podpowiadał adekwatne do sytuacji działanie. Celem komputeryzacji żołnierzy piechoty jest dziesięciokrotne zwiększenie ich efektywności w stosunku do klasycznie wyćwiczonych i wyposażonych oddziałów.

Cyborgizacja dla ubogich

Do komputeryzacji piechoty szykują się praktycznie wszystkie rozwinięte kraje świata. Anglia (projekt FIST) i Francja (FELIN) mają już gotowe systemy dla “cyfrowych wojowników”, choć na razie nie przezbroili w nie żadnej jednostki. Niemcy, Australia, Izrael, Hiszpania, Włochy, Kanada, Rosja, Szwecja, Norwegia, Izrael, a nawet Singapur oraz RPA prowadzą prace w tym kierunku. Ciekawe jest to, że nasz kraj nie tylko może pod tym względem dogonić światową czołówkę, ale przy okazji jeszcze na tym zarobić.

Możliwość zamiany “szarej piechoty” w wojsko XXI wieku otworzyła się bowiem także przed Polską. Amerykański koncern Exponent, który uczestniczył w opracowaniu i produkcji Land Warriora, a obecnie projektuje Objective Force Warriora, chce, by firma 2Si z Katowic opracowała i produkowała system podobny, lecz znacznie tańszy. Miałby on nosić nazwę “Wojownik XXI Wieku” (Warrior XXI Century – W21C) i być oferowany nie tylko u nas, ale i w innych krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Potencjalnym klientem są wszystkie państwa, których nie stać ani na prowadzenie własnych badań w tym kierunku, ani na zakup gotowych zestawów amerykańskiego Land Warriora. Niska cena mogłaby skusić nawet te kraje, które opracowują własne wersje ekwipunku “infożołnierzy”.

Polska wersja “wojownika lądowego” miałaby zawierać wszystkie kluczowe elementy modelu amerykańskiego. Serce systemu stanowiłby swego rodzaju palmtop – kieszonkowy komputer zdolny do sterowania pozostałymi układami systemu oraz przetwarzania danych zarówno tekstowych, jak i graficznych, w tym strumienia wideo. Obrabiałby on dane z pozostałych komponentów: celownika laserowego zintegrowanego z dalmierzem, odbiornika GPS, symulatora i detektora trafień (do celów treningowych), identyfikatora swój-obcy-neutralny oraz okularów z napylanym ekranem (korzystają z takich np. piloci myśliwców). Komputer mógłby pobierać i przesyłać obrazy z noktowizora czy termowizora. Dowodzący Wojownikami XXI Wieku stale wiedziałby, gdzie znajduje się każdy jego podwładny, widziałby to samo, co dowolny z nich i przesyłałby te informacje, które są danemu żołnierzowi w tym momencie potrzebne.

Więcej:bezcatnews