Tanie drukowanie

Zdarza się, że drukarka jest tańsza od kompletu atramentów. Wysokie ceny oryginalnych pojemników z tuszem spowodowały pojawienie się atramentów “zastępczych”, które przyciągały użytkowników atrakcyjną ceną. Zabezpieczając własne interesy, producenci drukarek stosują w nowych konstrukcjach chipy zliczające przebiegi głowicy drukującej i teoretycznie uniemożliwiające dolanie tuszu do opróżnionego pojemnika.

Nic dziwnego, że użytkownicy drukarek poszukują rozwiązań alternatywnych, które umożliwiają obejście coraz to nowych zabezpieczeń. Opisywaliśmy już sposób resetowania chipów Epsona tzw. metodą szwedzką (patrz: $(LC49374:Nalej tuszu)$). W sklepach z materiałami eksploatacyjnymi można kupić urządzenia elektroniczne do kasowania chipów (tzw. resetery). W Internecie pojawiły się również programy pozwalające na skasowanie danych o zużyciu atramentu. Na uwagę zasługują dwa z nich – JIMSTAR Ink Level i SSC Service Utility (patrz: CHIP-CD/DVD).

Uzupełnianie atramentu strzykawką jest jednak niezbyt wygodne, ryzykowne bywa też zastępowanie oryginalnego atramentu zamiennikiem. W przypadku naboi “zastępczych” płacimy zaś za mikroskopijnej wielkości pojemniczki, chip, opakowanie…

Eksploatuję intensywnie aparat cyfrowy i marzenie o ekonomicznych wydrukach skłoniło mnie do poszukiwań jak najtańszej techniki reprodukcji o fotograficznej jakości i w miarę dużym formacie. Tak wpadłem na trop CFS-ów (Continuous Flow System – systemów ciągłego dopływu atramentu do głowicy). System CFS, wzorem “dojrzałych” ploterów atramentowych, dostarcza tusz do głowicy drukującej z zewnętrznych pojemników. Zakup atramentu “luzem” jest zaś wielokrotnie tańszy od nabywania tuszu konfekcjonowanego. Okazało się, że istnieją systemy CFS dla drukarek “domowych”, przede wszystkim do urządzeń z głowicami piezoelektrycznymi – np. firmy Epson – które ze względów konstrukcyjnych (stała głowica w drukarce, a nie jednorazowa, wymieniana razem z nabojem) doskonale się do tego nadają. Epsony uchodzą również za najlepsze do celów reprodukcji fotorealistycznej. Zdecydowałem więc, że zainstaluję system CFS w drukarce Epson Stylus Photo 1290.

UWAGA: montaż zestawu CFS przeprowadzony ostrożnie i zgodnie z instrukcją nie niesie ze sobą żadnych szczególnych zagrożeń dla “zdrowia” naszej drukarki. Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że taka operacja prawie na pewno unieważni umowę gwarancyjną naszej “plujki”.

Gdzie kupić “stałe zasilanie”?

Nie udało mi się znaleźć w Polsce dystrybutora zestawów CFS do samodzielnego montażu. W Warszawie funkcjonuje firma zajmująca się produkcją i montażem własnych zestawów CFS, występują jednak problemy logistyczne, związane z transportem przerobionej drukarki (przewiezienie napełnionej “plujki” jest dosyć uciążliwe – pojemniki z tuszem nie mogą się przewrócić, muszą również znajdować się na dokładnie określonym poziomie względem drukarki). W połączeniu z chęcią zaoszczędzenia pieniędzy oraz pasją komputerową skłoniło mnie to do eksperymentu z zakupem u poleconego przez uczestników usenetowej grupy dyskusyjnej pl.comp.dtp dystrybutora, czyli w amerykańskiej firmie MIS Associates (www.inksupply.com), która wymyśliła i wprowadziła do sprzedaży systemy CFS do małych drukarek. Zakup odbył się bez problemu. Zamówienie złożyłem w poniedziałek, a już w sobotę czekało na mnie pudełko z komponentami systemu, mimo że zażyczyłem sobie dostawy zwykłą pocztą lotniczą.

Co kupiłem?

Na stronie producenta można zamówić kompletny system do samodzielnego montażu lub – oszczędnościowo – tylko jego niezbędne elementy. W skład systemu CFS wchodzi komplet pustych nabojów, rurki doprowadzające atrament z zewnętrznych zbiorników, elementy mocujące rurki na korpusie drukarki, pojemniki zewnętrzne (buteleczki) na atrament, pompka próżniowa służąca do wypompowania powietrza z nabojów, reseter chipów i dyskietka z plikami testowymi. Z niektórych elementów zestawu można śmiało zrezygnować, kupując ich odpowiedniki w Polsce. Do działania CFS niezbędne są tylko komplet naboi (kolorowe i czarny) i rurki doprowadzające atrament. Resztę składników da się zastąpić komponentami domowej/polskiej produkcji. Zamówiłem naboje z dołączonymi fabrycznie rurkami zasilającymi. Kupiłem zestaw ze standardowymi chipami, które można resetować programowo (np. aplikacją SSCService z płyt dołączonych do czasopisma). Można nabyć też nieco drożej nabój zaopatrzony w chip resetujący się automatycznie w momencie wyłączenia drukarki. Zrezygnowałem z elektronicznego resetera chipów. Zakupiłem również komponenty pompki próżniowej. Pompka składa się z dwóch zaworków, trójnika, reduktora i strzykawki. Pojemniki na atrament to zwykłe plastikowe butelki, które zapewne kupimy np. w aptece. Stojak do butelek to kawałek zwykłej pleksi.

Cena całego zestawu waha się finalnie od ok. 100 do ponad 200 USD. Za opisany CFS zapłaciłem 107 USD (plus 15 USD za przesyłkę paczki).

Więcej:bezcatnews