Hollywood na biurku

Półki zastawione pojemnikami z taśmą filmową, specjaliści przewijający setki metrów taśmy filmowej, cięcie materiału na drobne fragmenty i ponowne jego łączenie klejem – takie obrazki towarzyszyły przez dziesięciolecia produkcji każdego filmu. Za sprawą komputerów wszystko to odchodzi jednak do lamusa. Dziś domowy PC z powodzeniem posłuży do zmontowania samodzielnie nakręconego filmu, poprawy kolorów czy dodania efektów specjalnych. Każdy właściciel komputera może nawet przenieść nagrania na płytę DVD, której zawartość da się później obejrzeć za pomocą stacjonarnych odtwarzaczy. Wydając kilkaset złotych, możemy więc przekształcić naszą maszynę w studio montażowe, jakie jeszcze kilka lat temu zajmowało powierzchnię liczoną w setkach metrów kwadratowych.

Po cyfrowym kabelku

Chcąc użyć peceta do edycji filmów, w pierwszej kolejności musimy znaleźć sposób na przeniesienie obrazu i dźwięku do komputera. Wybór najlepszej dla nas metody zależy przede wszystkim od tego, na jakich kasetach znajdują się nasze filmy i jaką kamerą lub magnetowidem dysponujemy. W najkorzystniejszej sytuacji są właściciele cyfrowych kamer standardu DV oraz Digital 8. Urządzenia takie są standardowo wyposażane w cyfrowy interfejs FireWire (IEEE-1394), który zdobył ostatnio sporą popularność na rynku PC. Podobne złącza są często montowane w nowoczesnych płytach głównych, a także stanowią element kart muzycznych Sound Blaster Audigy i Audigy 2. Jeśli więc niedawno modernizowaliśmy nasz komputer, istnieje spora szansa, że dysponujemy już całym niezbędnym sprzętem i jedyną rzeczą, jaka będzie nam potrzebna, jest kabel IEEE-1394 (kilkanaście złotych). Gdyby jednak okazało się, że nasza maszyna pozbawiona jest złączy FireWire, nabyć należy odpowiedni kontroler (ok. 130 zł) lub wspomnianego już Sound Blastera Audigy (280 zł).

Co zyskamy, podłączając kamerę za pomocą interfejsu IEEE-1394? Przede wszystkim olbrzymią wygodę i doskonałą jakość obrazu. Ponieważ obraz poddawany jest kompresji już w samej kamerze w chwili utrwalania go na taśmie, a spakowane informacje są przesyłane w niezmienionej postaci pomiędzy kasetą i dyskiem twardym, materiał wideo zachowuje swoją oryginalną jakość nawet po wielokrotnym kopiowaniu. Co więcej, cyfrowy interfejs FireWire pozwala komputerowi sterować pracą kamery z dokładnością do jednej klatki, dzięki czemu można nie tylko skopiować do peceta dokładnie te fragmenty filmu, o które nam chodzi, ale nawet zastąpić ściśle określone klatki obrazu na taśmie materiałem przygotowanym w komputerze.

Siła tradycji

Właściciele magnetowidów i kamer analogowych (VHS, VHS-C, Hi8) mają co prawda do wyboru aż cztery metody przeniesienia filmów do komputera, lecz żadna z nich nie jest idealna. Najtańszym rozwiązaniem (ok. 200 zł) jest użycie tunera telewizyjnego wyposażonego w wejście obrazu S-Video lub kompozytowe. W takim przypadku wystarczy podłączyć magnetowid do komputera za pomocą zwykłego kabla wideo, zainstalować w systemie Windows kodek obrazu, użyć którejś z darmowych aplikacji, jak choćby VirtualDub, i gotowe – film zostanie zapisany na dysku twardym. Niestety, jego jakość będzie pozostawiała wiele do życzenia. Dzieje się tak z kilku powodów. Po pierwsze, większość firm stosuje do produkcji tunerów tanie, niskiej jakości podzespoły. W efekcie przechwytywany obraz jest najczęściej nieostry oraz cechuje się słabym kontrastem. Z drugiej strony sporo problemów sprawia płynne przesyłanie filmów do pamięci i ich kompresowanie. Biorąc pod uwagę, że każda klatka obrazu w systemie PAL ma rozdzielczość 768×576 punktów, piksel opisywany jest za pomocą trzech bajtów, a w ciągu sekundy wyświetlanych jest 25 klatek, sekunda nieskompresowanego materiału wideo ma objętość ponad 33 MB. Informacje te muszą zostać przesłane przez magistralę PCI do pamięci, poddane kompresji i zapisane na dysku twardym. Choć każda z tych czynności osobno nie powinna sprawiać kłopotu współczesnym pecetom, to okazuje się, że ich jednoczesne przeprowadzanie dość często kończy się niepowodzeniem. W efekcie podczas komputerowej rejestracji materiału filmowego za pomocą tunera TV spotkać się można ze zjawiskiem gubienia klatek. Co to wszystko oznacza w praktyce? Otóż z tunera telewizyjnego powinniśmy korzystać tylko wtedy, gdy nasz materiał źródłowy ma niską jakość (np. znajduje się na starej kasecie VHS) albo z góry planujemy bardzo mocno kompresować zmontowany film, tak aby umieścić go np. na stronie WWW.

Nieco lepsze efekty da się uzyskać, stosując do rejestracji filmów kartę graficzną z wejściem wideo (tzw. modele VIVO – Video In, Video Out). Urządzenia takie sprzedawane są w cenie od 400 do 2000 zł, a potencjalni klienci wybierać mogą pomiędzy tanimi modelami “napędzanymi” kością Radeon 9000 aż po najnowsze GeForce’y 5900. Nie dajmy się jednak zmylić – to właśnie rodzaj procesora 3D decyduje przede wszystkim o cenie karty. Jeżeli zależy nam głównie na jakości zapisywanego obrazu wideo, najlepiej zdecydować się na któryś z wolniejszych, tańszych modeli, ale pochodzących od renomowanego wytwórcy. Dzięki temu na dysku twardym uda nam się zapisać film o jakości odpowiadającej obrazowi z solidnego magnetowidu VHS.

Więcej:bezcatnews