Wirtualna Dysko-teka

Nośniki służące do przenoszenia danych – wymienne dyski twarde, krążki CD-RW, dyskietki i pamięci USB – nie zawsze spełniają nasze oczekiwania pod względem funkcjonalności lub ceny. Z tych trudności zdali sobie sprawę dostawcy usług internetowych i zaczęli oferować miejsce na dyskach swoich serwerów. Pomimo że usługa ta istnieje od jakiegoś czasu, jest jeszcze na tyle nieznana, że nawet nie utrwaliła się jej jednolita nazwa. Jest ona określana mianem dysku wirtualnego, e-dysku, dysku internetowego i wirtualnego backupu.

Dyski wirtualne przydatne są wszędzie tam, gdzie musimy przenieść pliki, ale także wtedy, gdy chcemy udostępnić projekt w ramach pracy grupowej lub na przykład znajomym. Dzięki e-dyskom możemy dzielić się naszymi zasobami galerii zbiorów graficznych czy archiwów plików dźwiękowych z osobami w dowolnym miejscu świata z dostępem do Internetu. Dobrym pomysłem wykorzystania dysku wirtualnego jest użycie go jako magazynu dla załączników. Takie rozwiązanie ma tę zaletę, że udostępniane dane mogą być większe niż pojemność skrzynki pocztowej odbiorcy.

Jak ugryźć 100 MB

E-dyski nadają się także po prostu do przechowywania danych, i to w dobie 100-gigabajtowych dysków twardych. Bez względu bowiem na to, jak duży napęd kupimy do naszego komputera, zapchanie go jest kwestią tygodni. Odpowiednie do tej sytuacji prawo Murphy’ego (“dysk robi się pełny, w chwili gdy musisz zapisać na nim bardzo ważne dane”) obowiązywało w czasach dysków 40-megabajtowych i jest aktualne również obecnie. Możliwość skorzystania z dodatkowych megabajtów może się więc okazać zbawienna.

Korzystając z darmowej oferty, musimy pamiętać, że dostawca w każdej chwili może zrezygnować z prowadzenia e-dysku. Dlatego jeśli chcemy przechowywać ważne pliki, warto zastanowić się nad wykupieniem płatnej odmiany takiej usługi lub wykonać kopie zapasowe na kilku różnych dyskach internetowych.

Nie wszystko złoto…

Dyski wirtualne nie są niestety rozwiązaniem idealnym. Warto więc poznać ich ograniczenia, by lepiej wiedzieć, do czego najlepiej je wykorzystywać. Zwykle oferta darmowych 5 lub 100 MB miejsca na dysku usługodawcy oznacza konieczność spełnienia określonych warunków. Mogą nimi być udostępnienie aktualnego adresu e-mail lub danych osobowych. Czasem e-dysk jest częścią większej płatnej usługi (np. dodatkiem do konta pocztowego) lub warunkiem niezbędnym jest konieczność skorzystania z oferty partnera handlowego, współpracującego z firmą udostępniającą e-dysk. Powszechna jest również praktyka umieszczania banerów reklamowych lub wysyłania ich pocztą elektroniczną.

Ograniczenia, z którymi spotkają się użytkownicy e-dysków, wynikają też z przepustowości Sieci. W zależności od typu łącza, jakim dysponujemy, oraz liczby korzystających w tym samym czasie z usługi użytkowników proces kopiowania 1 MB danych może trwać od kilkunastu sekund do kilkudziesięciu minut. Czasami należy się liczyć z zerwaniami połączenia, co w większości przypadków będzie skutkowało koniecznością powtórzeniem całego procesu od początku. Niektórzy dostawcy (Edysk) przymierzają się do uruchomienia serwerów regionalnych, a firma Internet Partners zastosowała mechanizm automatycznej kontynuacji przerwanego kopiowania po ponownym nawiązaniu połączenia. Tak czy inaczej, przegrywając pliki, warto je podzielić na mniejsze części i skompresować.

Internetowe montownie

Jeszcze parę lat temu na darmowych wirtualnych dyskach można było przechowywać parę gigabajtów danych – obecnie oferta ta jest o wiele skromniejsza. Firmy takie jak Free Disk Space, Zden, mypaly.com, Driveway, Xdrive czy i-drive oferowały od 100 MB do nawet 3 GB wolnego darmowego miejsca. Ich usługi są dziś płatne lub można otrzymać kilkadziesiąt megabajtów na 30 dni. Część wcześniej wymienionych firm w ogóle zrezygnowała z oferowania tego typu usług.

W Polsce mieliśmy kilku dostawców e-dysków, ale niektóre oferty zniknęły. Obecnie możemy liczyć na Edysk i E-Floppy. GTS Internet Partners oferuje natomiast 50 MB w ramach płatnego konta. Większość usługodawców za darmo daje użytkownikom małą pojemność, a za większą każe sobie płacić.

Edysk:

Jest to najlepiej znany na polskim rynku dostawca wirtualnego dysku. Użytkownicy muszą wypełnić dość szczegółową ankietę rejestrcyjną, za co otrzymają 25 MB. Jeżeli chcemy powiększyć e-dysk do 100 MB, musimy otworzyć konto w mBanku, gdzie przynajmniej jedną dobę przetrzymamy 200 złotych.

Serwis ma bardzo przejrzysty interfejs, pokazuje m.in. wskaźnik zapełnienia dysku. Pliki na Edysk kopiujemy poprzez integrującą się z komputerem użytkownika przeglądarkę (jednocześnie można kopiować do 6 plików). Ponadto mamy możliwość edytowania nazw katalogów, tworzenia nowych folderów, a także (za 10 złotych) wypalenia zgromadzonych plików na krążku CD-R. Wadą Edysku jest to, że nie pracuje poprawnie z Netscape’em.

Dla firm i osób zainteresowanych m.in. bezpieczeństwem ich zasobów przeznaczona jest usługa max.edysk. W zamian za blisko 300 złotych rocznie otrzymujemy 100 MB, zabezpieczenie transmisji plików techniką SSL, funkcje udostępniania plików oraz program komunikatora (pozwala on osobom od- wiedzającym nasz dysk wirtualny pozostawiać wiadomości i zbiory).

Więcej:bezcatnews