Pracownik pod e-lupą

Kontrolowanie aktywności internetowej w miejscu pracy to temat kontrowersyjny. Z jednej strony w grę wchodzą interesy pracodawcy (bezpieczeństwo sieci, obniżenie wydajności), a z drugiej prawnie chroniona prywatność pracowników, która zostaje naruszana poprzez podglądanie prywatnej korespondencji czy też analizę odwiedzanych stron WWW.

Polska i UE o e-monitorowaniu

Nie ma rodzimych regulacji, które pozwalają na elektroniczne monitorowanie pracowników. Kodeks pracy nie zawiera przepisów odnoszących się do tego problemu. Jeśli decydujemy się na takie praktyki, powinniśmy je szczegółowo opisać w regulaminie. Pracownik musi wiedzieć, czego mu nie wolno. Najwięcej wątpliwości prawnych wywołuje kontrolowanie e-maili, w tym korespondencji prywatnej. Zdaniem niektórych specjalistów takie działania mogą się ocierać o naruszenie prawa do prywatności, chronionego konstytucyjnie. W wielu państwach europejskich funkcjonują regulacje dotyczące e-monitorowania w miejscu pracy. Angielskie prawo wymaga zgody pracownika na kontrolowanie jego elektronicznej korespondencji. Tyle że brytyjska ustawa jednocześnie określa bardzo szeroki wachlarz sytuacji, w których owa zgoda nie jest wymagana. Wystarczy informacja o potencjalnej możliwości przeglądania i archiwizowania e-maili. Monitorować wolno, gdy jest to niezbędne do ustalenia faktów istotnych dla prowadzenia działalności gospodarczej, zapobiegania przestępstwom i nieuprawnionemu korzystaniu z systemu komputerowego, a także w celu zwiększenia efektywności i bezpieczeństwa systemu.

Obecnie Komisja Europejska rozpoczęła prace nad projektem dyrektywy poświęconej ochronie prywatności pracowników. W kręgu zainteresowania Brukseli znalazły się zwłaszcza problemy związane z monitorowaniem e-maili lub stron WWW odwiedzanych ze służbowego komputera.

Co na to sądy?

Europejskie sądy nie wypracowały jednolitego orzecznictwa związanego z elektronicznym monitorowaniem pracowników. W 2001 roku francuski Sąd Najwyższy uznał, że kontrolowanie treści prywatnych e-maili przesyłanych za pośrednictwem służbowej skrzynki pocztowej jest sprzeczne z prawem. Pracodawca nie może w tak dotkliwy sposób naruszać prawa do prywatności zatrudnianych przez siebie osób. Z drugiej strony w ubiegłym roku włoski sąd uznał, że właścicielowi przedsiębiorstwa przysługuje prawo przeglądania firmowej skrzynki. Zgodnie z rozstrzygnięciem służbowy adres e-mail jest powszechnie wykorzystywanym instrumentem pracy. Jeśli pracodawca w umowie zastrzegł, że może być on wykorzystywany jedynie w celach służbowych, prawo pozwala mu nawet zwolnić pracownika naruszającego owe zastrzeżenie. Inne orzeczenia europejskich sądów uznają ściąganie plików MP3 lub treści pornograficznych przez zatrudnionego za okoliczności, które pozwalają rozwiązać z nim umowę o pracę. Na razie polskie sądy nie zmierzyły się z tym problemem.

Jak więc kontrolować?

Chlebodawcy nie powinni raczej uciekać się do przeglądania stron odwiedzanych przez swoich podwładnych. Niektóre firmy okresowo sprawdzają logi, by przekonać się, jakie miejsca w Sieci są najczęściej odwiedzane. Aby udowodnić zaniedbywanie obowiązków przez pracownika, wystarczy np. monitorowanie połączeń internetowych. Można skorzystać także z programów analizujących przepływ danych w sieci, które pozwolą ocenić, czy godziny pracy nie są wykorzystywane na pobieranie muzyki i filmów. Wszystko to umożliwi uniknięcie ewentualnych zarzutów o naruszenie prywatności. Najwięcej problemów może sprawiać kontrola używania e-poczty. Można narazić się na zarzut naruszenia tajemnicy korespondencji szczególnie wtedy, gdy jeden adres jest wykorzystywany zarówno do korespondencji zawodowej, jak i prywatnej. Przyjmuje się, że zawartość e-maila jest traktowana tak jak tradycyjny list. Z tego powodu najlepiej byłoby wyraźne wskazać, że dany adres ma służyć jedynie do firmowej korespondencji.

Obecnie niektórzy przedsiębiorcy zastrzegają w regulaminach prawo do przeglądania zawartości skrzynki e-mailowej, bez względu na to, jakie wiadomości się tam znajdują. Z praktycznego punktu widzenia warto także pomyśleć o poinformowaniu, kto może sprawdzać konto, gdy pracownik zachoruje.

Więcej:bezcatnews