Siła liliputów

Wybór niedużych i tanich, a czasem darmowych aplikacji graficznych jest szeroki. Nie sposób omówić tu wszystkich, więc w przeglądzie znalazły się programy moim zdaniem najbardziej przydatne oraz najciekawsze.

Obcując z małymi aplikacjami graficznymi, można zauważyć dwa podejścia ich twórców: część z nich stara się robić wszystko po trochu w jak najprostszy sposób i jest adresowana do początkujących amatorów zabaw graficznych, których odstrasza ogrom i profesjonalizm “poważnych” aplikacji. Druga część skupia się na wykonywaniu jednej lub najwyżej kilku operacji, starając się zrobić je lepiej, niż potrafiłby profesjonalny gigant.

Trochę białe

Osoby, które zamierzają upiększyć swoje zdjęcia, ale nie chcą się męczyć, ucieszy istnienie aplikacji robiących wszystko prawie samodzielnie. Po automacie nie należy się spodziewać rewelacji, ale cóż – albo jest łatwo, albo perfekcyjnie. Efekt może się zresztą okazać całkiem przyzwoity.

Prościutki I-Tricks zawiera sześć filtrów, pozwalających poprawić jakość zdjęcia, a nawet całej ich serii: zmodyfikować kolorystykę i ostrość obrazu, usunąć martwe piksele, artefakty spowodowane kompresją JPG czy raster będący efektem skanowania. Znaczne zautomatyzowanie procesów dobrze wpływa na łatwość obsługi, ale obniża funkcjonalność programu. Istnieje jednak płynna regulacja stopnia wprowadzanych zmian, jeśli więc automat w jakiejś sprawie się myli, użytkownik może sprawić, że pomyłka będzie mniej widoczna. Mimo to może się okazać, że sześć filtrów nie wystarczy dla każdego i trzeba będzie sięgnąć po którąś z niżej opisanych aplikacji.

Bezpłatny Digital Camera Enhancer umożliwia poprawę balansu bieli, nasycenia kolorów, korekcję gamma, podkreślenie szczegółów oraz usuwanie szumu. Każda z tych opcji jest regulowana tylko jednym suwakiem, co upraszcza obsługę, ale jest zbyt mało precyzyjne, by można było uzyskać dobre efekty. Jego płatna wersja, DCE Auto Enhancer, ma nieco większe możliwości, obejmujące też przeskalowanie zdjęcia. Co ciekawe, odczytuje ona dane EXIF (są to szczegółowe informacje na temat parametrów aparatu, jakie były ustawione w trakcie naciśnięcia spustu migawki) i dopasowuje do nich intensywność dokonywanych zmian, pozwalając jednak użytkownikowi na interwencję. Może on wykonywać zadane operacje na całej serii zdjęć, co jest największym atutem programu.

Na szersze wody

Serif Photo Plus 5.5, choć darmowy, jest bardzo rozbudowany, co daje użytkownikowi większe możliwości, odbijając się niestety na łatwości użytkowania. Program ten jest niewiele mniej skomplikowany niż wspomniane na wstępie “kombajny” graficzne, a do tego pozbawiony części funkcji istotnych dla każdego fotografa, jak np. wyostrzanie “unsharp mask”. Umożliwia jednak maskowanie i operacje na warstwach, co jest wyjątkowe wśród darmowych aplikacji. Trzeba też zaznaczyć, że jest bardzo wolny w działaniu. Jeśli więc ktoś chce zaoszczędzić pieniądze, będzie musiał poświęcać czas. Nagrodą za ten czas będą jednak całkiem dobre efekty. (Istnieje wprawdzie nowsza i lepsza wersja 8.0 tego programu, ale jego cena 100 USD jest już trochę za wysoka).

Rewelacyjnie prostą w obsłudze, bardzo tanią (zaledwie 20 zł!) i wystarczająco skuteczną alternatywą nie tylko dla początkujących jest Foto Studio (patrz: $(LC70587:Test programu Foto Studio)$). Aplikacja ta prowadzi użytkownika “za rączkę”, pytając, co mu się w zdjęciu nie podoba, i proponując do wyboru różne wersje całkiem dobrze zrobionych automatycznych poprawek. Jeśli ktoś czuje się na siłach, może zignorować mechanicznego doradcę i osobiście bawić się suwakami, krzywymi tonalnymi i histogramem. Foto Studio umożliwia wykonanie wszystkich operacji obróbki zdjęcia, łącznie z regulacją balansu bieli, usuwaniem aberracji chromatycznych i podstawowym retuszem. Wszystkie one odnoszą się do całości obrazu, nie ma bowiem możliwości zaznaczenia jego fragmentu, co stanowi właściwie jedyne ograniczenie tej aplikacji.

Ciekawą propozycją dla osób, które nie boją się rozbudowanego menu i kosztów rzędu 38 dolarów, jest Photo Brush. Od profesjonalnych programów różnią go głównie brak operacji na warstwach, ograniczone możliwości zaznaczania i znacznie uproszczone krzywe tonalne. Poza tym jest tu wszystko, łącznie z zaawansowanym wyostrzaniem, miksowaniem kanałów RGB, klonowaniem tekstur, ręcznym domalowywaniem cioci wąsów i efektami artystycznymi (kompatybilność z wtyczkami Adobe!), nie wspominając już o takich drobiazgach, jak regulacja balansu kolorów czy nasycenia. Program działa szybko i sprawnie, na bieżąco wyświetlając podgląd dokonywanych zmian. Jest tylko jedno “ale”: trzeba się najpierw mozolnie nauczyć, jak używać tych wszystkich precyzyjnych narzędzi.

Więcej:bezcatnews