Optymalny wybór

O poprawie wydajności i jakości obrazu generowanego przez karty graficzne pisaliśmy już wcześniej (patrz: $(LC51127:Centrum lotów)$). Mieliśmy ponadto okazję przedstawiać sposoby software’owego odblokowywania funkcji niektórych akceleratorów 3D z serii Radeon ($(LC70150:”Superradek” za pół ceny)$), dzięki czemu można niejako “za darmo” otrzymać bardziej wydajny model urządzenia. Niemniej dla sporej grupy użytkowników ważne są nie tylko sama wydajność lub jakość grafiki generowanej w grach. Równie istotne są funkcjonalność zainstalowanych sterowników, ich stabilność oraz zgodność z używanym systemem operacyjnym i sprzętem. Jak się bowiem okazuje, nie wszystkie wymienione elementy zawsze idą ze sobą w parze.

Producent dobry na wszystko

Starsi Czytelnicy pamiętają pewnie, że jeszcze kilka lat temu każdy producent karty graficznej dostarczał do niej własne oprogramowanie sterujące. Również producenci gier optymalizowali swoje produkty pod kątem konkretnego układu 3D. Sytuacja zaczęła się zmieniać wraz z popularyzacją bibliotek graficznych OpenGL i DirectX. Dziś firmowe sterowniki do poszczególnych modeli kart graficznych bazują na tzw. driverach referencyjnych, dostarczanych przez wytwórcę układu 3D – korporację ATI (seria kart Radeon) lub nVidię (dla całej rodziny GeForce).

Obecnie nie zdarza się, aby sterowniki referencyjne były niedopracowane – nawet jeżeli dotyczy to tzw. beta-driverów, nieprzypadkowo “wyciekających” do Sieci. Wiele firm zrezygnowało już nawet z minimalnych modernizacji sterowników referencyjnych (sprowadzających się tak naprawdę do dodania kilku niestandardowych zakładek i własnego logo), ograniczając się wyłącznie do rozprowadzania wraz z kartą driverów ATI lub nVidii.

Trzeba przyznać, że z punktu widzenia użytkownika takie działanie ma sporo zalet. Po pierwsze: najnowsze oprogramowanie zawsze można pobrać z internetowej witryny ATI lub nVidii (w zależności od typu wykorzystywanej przez nas karty) lub z niezliczonej liczby niezależnych sieciowych serwisów, piszących o akceleratorach 3D. Po drugie: na różnych komputerach, pracujących nawet pod kontrolą odmiennych systemów operacyjnych, opcje konfiguracyjne sterowników zawsze będą takie same. Wreszcie po trzecie – ujednolicenie driverów pozwoliło wielu programistom stworzyć nakładki umożliwiające łatwe dostrojenie karty do indywidualnych potrzeb nawet początkującym użytkownikom. Taka unifikacja i związany z nią szeroki dostęp do wielu różnych wersji oprogramowania sterującego niosą jednak ze sobą zagrożenia dla stabilnej pracy systemu.

Nic na siłę

Stare przysłowie głosi, że nie wszystko złoto, co się świeci. Podobnie jest ze sterownikami. Bardzo często nowe wersje powstają tylko po to, aby umożliwić prześcignięcie konkurenta w różnego rodzaju testach i benchmarkach. Przy okazji gubione są drobne szczegóły, rzadko zauważane przez użytkowników, ale istotnie wpływające na szybkość generowania obrazu. A chyba nikt nie lubi, gdy bez jego wiedzy wyłączone zostaną nawet najmniej istotne detale.

Kolejnymi irytującymi niuansami, mimo dość dużej stabilności nawet najświeższych beta-driverów, są problemy występujące w niektórych grach. W czasie zabawy niemiło jest zobaczyć pojawiające się ni stąd, ni zowąd elementy Pulpitu Windows, źle filtrowane tekstury albo artefakty geometrii sceny, uniemożliwiające trafienie przeciwnika. Wszystkie przedstawione zjawiska mogą pojawiać się zarówno w przypadku kart z układami nVidii, jak i ATI. Z kłopotami zetkniemy się w szczególnych sytuacjach i tylko w przypadku niektórych komputerów. Niemniej jeżeli chcemy zmniejszyć do minimum problemy ze sterownikami, kierujmy się kilkoma prostymi radami.

Więcej:bezcatnews