65 dowodów winy
Novum całej sytuacji stanowi fakt, że po raz pierwszy wskazuje się 65 plików Linuksa, które wykorzystują kod będący ponoć własnością SCO. Chodzi tu głównie o elementy interfejsu API, pozwalające aplikacjom komunikować się z systemem. Dotąd dyskusje dotyczące praw do Pingwina były raczej teoretyczne, teraz zostaną wskazane konkretne przypadki i wokół nich będzie się toczył spór. Wcześniej jednak w procesie przeciwko IBM-owi SCO udało się wywalczyć niepodawanie spornych fragmentów do publicznej wiadomości. Oznacza to, że programiści ruchu Open Source, którzy chcieliby zastąpić zaskarżone partie kodu, nie będą mieli łatwego zadania.
Kto z nami, też przeciw nam
SCO wysłało ponadto listy do 6000 swoich klientów, którym wcześniej udzieliło licencji na korzystanie z SCO Unix. Mają oni na piśmie wyjaśnić, czy kiedykolwiek wykorzystali kod Uniksa do tworzenia aplikacji linuksowych. Przedsiębiorstwa, które nie złożą takich wyjaśnień, powinny się liczyć z możliwością otrzymania pozwu sądowego. SCO tak zaciekle walczy przeciwko Pingwinowi, że gotowe jest atakować własnych klientów. Wygląda to tak, jakby koncern chciał pokazać, że ścigać będzie każdego, kto korzysta z opracowanych przez tę firmę algorytmów, a nie tylko wielkich graczy na rynku, jak IBM czy Red Hat. Spór będzie się ciągnął zapewne jeszcze przez wiele miesięcy, ale ostatnie posunięcia SCO wskazują, że firma ta podchodzi do sprawy śmiertelnie poważnie. Co gorsza, wygląda na to, że na celowniku znaleźli się nie tylko twórcy oprogramowania, ale też jego użytkownicy.