Sterowanie na odległość

Popularyzacja Internetu w ogromnym stopniu zmieniła nasz sposób korzystania z komputera. Pecet bez dostępu do Sieci to dla wielu osób jedynie maszyna do pisania. Gdy już jednak jesteśmy online, to zazwyczaj ograniczamy korzystanie z zasobów Sieci do pogaduszek przez komunikatory internetowe, przeglądania stron WWW oraz odbierania e-maili. W samych początkach Internetu (1969 r.), gdy sieć ta nosiła nazwę ARPAnet, jednym z jej podstawowych zadań było umożliwienie zdalnej pracy na odległym o wiele kilometrów serwerze.

Możliwość ta w początkach Internetu była szczególnie atrakcyjna, bo typowy komputer osobisty nie był wtedy demonem prędkości. Wykorzystywano go najczęściej jako terminal, za pośrednictwem którego można było skorzystać z wydajnego serwera uniksowego. Dziś moc obliczeniowa typowego komputera domowego jest dużo większa i wystarczająca nawet dla zaawansowanego użytkownika. Niemniej jednak nadal istnieje wiele sytuacji, w których warto skorzystać ze zdalnego dostępu. Nieraz chcielibyśmy z domowego peceta odebrać firmową pocztę na komputerze w pracy lub też choćby wyłączyć naszą domową maszynę, gdy ta skończy obliczenia, a my będziemy poza domem. W każdej z tych sytuacji możemy posłużyć się techinką zdalnego dostępu.

Na początku był tekst

Pierwsze systemy komputerowe do komunikacji z użytkownikiem nie wykorzystywały graficznych interfejsów (GUI), lecz bazowały na różnego rodzaju interpreterach tekstowych poleceń. Bardziej doświadczeni użytkownicy z pewnością pamiętają DOS, który był obsługiwany właśnie w ten sposób. Tekstowe systemy umożliwiające zdalny dostęp najczęściej bazują na którejś z odmian Uniksa. Kiedyś wykorzystywana była do tego usługa telnet, obecnie jest ona jednak rzadko wykorzystywana z powodu braku zaawansowanych zabezpieczeń. “Następcą” telnetu jest usługa SSH (Secure Shell), a główna różnica między nimi polega na szyfrowaniu połączenia. Oczywiście korzystanie z linii poleceń na zdalnej maszynie uniksowej nie jest obecnie popularne. Jeśli jednak do dyspozycji mamy tylko modem, może to być dobre rozwiązanie.

Podobną funkcjonalność (komendy tekstowe wydawane na odległość) oferują serwery pracujące pod kontrolą Windows NT (2000, XP), ale z tych samych powodów co powyżej możliwość ta nie jest zbyt często wykorzystywana.

Obrazy sterowane z oddali

Graficzne interfejsy wymagają nieco innego podejścia do zdalnej pracy. W przypadku gdy do kontroli odległego systemu korzystamy z linii poleceń, przekazujemy stosunkowo małą ilość informacji przez sieć. Wykorzystanie graficznych elementów nakłada znacznie większe wymagania na pasmo sieciowe. Systemy uniksowe jako pierwsze usiłowały rozwiązać problem przesyłania informacji o graficznych elementach GUI przez nie zawsze wystarczająco szybką sieć. Znany system X Window został zaprojektowany w architekturze klient-serwer, gdzie serwerem jest graficzny terminal, a jego klientami są aplikacje uruchomione na zdalnej uniksowej maszynie. Komunikacja pomiędzy tymi komponentami korzysta z odpowiedniego API, co zmniejsza ilość informacji potrzebnych do przesłania przez Internet.

Podobną technikę możemy spotkać w systemie Windows XP, w usłudze Zdalnego Pulpitu (Remote Desktop). Również tutaj mamy do czynienia z komunikacją wykorzystującą do przekazywania informacji o pozycjach i właściwościach każdego rysowanego okienka systemowe API. Dzięki temu np. podczas przesuwania okienka możemy przesłać jedynie odpowiednie współrzędne, a nie trzeba transmitować obrazu Pulpitu.

Zarówno X Window, jak i Zdalny Pulpit Windows XP bazują na API. W przypadku X Window protokół ten jest jawny, a budowa microsoftowego odpowiednika została odkryta (podpatrzona). Istnieje wiele – także darmowych – aplikacji pozwalających na zdalny dostęp do X Window. Ze Zdalnym Pulpitem jest tak, że są klienty dla wszystkich wersji Okienek oraz uniksów, ale serwer usługi powstał tylko dla Windows NT/2000/XP. Nie dostaniemy się więc zdalnie do Windows Me, 98 czy 95.

Alternatywna kontrola

Istnieje wiele innych programów bazujących na własnych rozwiązaniach a nie na systemowym API. Niewątpliwie najbardziej uniwersalnym narzędziem jest VNC (właściwie jest to cała rodzina programów), który dostępny jest zarówno w formie serwera, jak i klienta na wiele różnych platform, i to nie tylko dla Uniksa czy Windows (jest także midlet pozwalający sterować komputerem za pomocą telefonu komórkowego). Dzięki temu po zainstalowaniu aplikacji na zdalnej oraz lokalnej maszynie właściwie nie ma znaczenia, z jakiego systemu operacyjnego korzystamy. Możemy np. z linuksowej stacji graficznej bez problemu przejąć kontrolę nad okienkami Windows 98 lub też odwrotnie.

Dostępne są także nieco mniej uniwersalne programy przewidziane do zdalnego dostępu, które pozwalają na kontrolę starszych wersji Okienek – najczęściej są to aplikacje shareware’owe. Access Remote PC 3.8 to moim zdaniem jedno z najciekawszych narzędzi tego typu. Aplikacja jest dość prosta, lecz zupełnie wystarczająca dla typowego użytkownika. Oferuje możliwość podglądu zdalnego systemu, przejęcia nad nim kontroli. Ma także osobny tryb pracy do transferu plików między komputerami.

Mówiąc o zdalnym dostępie do komputera, nie sposób nie wspomnieć o możliwościach, jakie tego typu narzędzia dają administratorom sieci firmowych. Szczególnie jeśli posłużymy się takim programem, jak Symantec pcAnywhere (obecnie w wersji 11). Możemy wtedy liczyć na wyjątkowo łatwe zdalne zarządzanie stacjami roboczymi w firmie. Dzięki dodatkowym funkcjom tego pakietu możemy zdalnie ingerować w ustawienia komputerów użytkowników, instalować oprogramowanie, uruchamiać np. skaner antywirusowy, a także automatyzować tego typu zadania. Szczególnie przydatne mogą się okazać funkcje zdalnej edycji Rejestru, przeglądania systemowego dziennika zdarzeń i inne podobne, zaawansowane narzędzia administracyjne. Aplikacja ta pozwala rozwiązywać codzienne problemy użytkowników pecetów bez ruszania się zza własnego biurka.

Więcej:bezcatnews