Wiatraki na maksa

Najnowsze procesory oraz karty graficzne oferują znakomitą wydajność, ale pochłaniają sporo energii elektrycznej i – co za tym idzie – wydzielają niemałe ilości ciepła. Produkty, które dopiero pokażą się na rynku, będą zapewne grzały jeszcze mocniej. Na domiar złego także inne, pozornie niegroźne podzespoły (jak choćby karta tunera TV-SAT, chipset płyty głównej czy karty dźwiękowej) osiągają znaczne temperatury.

Wnętrze szybkiego i bogato wyposażonego peceta zaczyna coraz bardziej przypominać mały piekarnik. Utrzymanie optymalnej temperatury pracy staje się coraz trudniejsze, a szanse na overclocking podzespołów komputerowych spadają niemal do zera. W końcu za dodatkowe megaherce płacimy właśnie kolejnymi watami wydzielanego ciepła. Prędzej czy później dochodzi do sytuacji, w której standardowo montowane wiatraki mieszają tylko gorące powietrze we wnętrzu komputera. I trzeba jakoś temu zaradzić.

Oferta rynkowa sprzętu chłodzącego jest bardzo bogata. Od przeróżnych wentylatorków, radiatorów, kompletnych coolerów, przez systemy chłodzenia wodnego, po miniaturowe lodówki sprężarkowe, montowane w komputerowych obudowach. Ceny tego typu akcesoriów także są bardzo zróżnicowane. Dostaniemy “coś” już za kilkanaście złotych – ale i kilkaset wydanych na ochładzanie naszego “blaszaka” nie będzie niczym dziwnym. Nawet jeśli nie skusimy się na specjalną obudowę z systemami chłodzącymi (kosztującą tysiące złotych), to opierając się wyłącznie na rozwiązaniach fabrycznych, będziemy musieli głęboko sięgnąć do kieszeni.

Majsterkowicze na start

W tym momencie zapewne wiele osób o zacięciu majsterkowicza dojdzie do wniosku, że można by sporo zaoszczędzić, budując coś samodzielnie. Istotnie – przy wszelkich przeróbkach obudowy lub chłodzenia peceta własna praca daje się łatwo przeliczyć na złotówki. Ponadto mamy pełną swobodę w wyborze zastosowanych urządzeń. Możemy stać się właścicielami peceta nie tylko doskonale chłodzonego, efektownie wyglądającego, ale i niepowtarzalnego, istniejącego tylko w tym jednym, jedynym egzemplarzu, którym – powiedzmy to sobie szczerze – z przyjemnością pochwalimy się przed znajomymi.

Zatem do dzieła. Przyjrzymy się poszczególnym elementom komputera i pomyślmy, jak sobie poradzić z generowanym przez nie ciepłem.

Zasilacz

W najpopularniejszych obudowach typu “miditower” głównym elementem schładzającym jest wentylator zasilacza. Wydmuchuje on na zewnątrz gromadzące się w górnej części skrzynki ciepłe powietrze, przy okazji owiewając podzespoły samego zasilacza. Teoretycznie wszystko powinno działać jak najlepiej – ale co zrobić, jeśli mimo wszystko w obudowie panuje straszny upał, a chłodzone elementy zasilacza pracują na granicy swoich możliwości? Po prostu trzeba zastosować lepszy wiatraczek.

Koszt nowego, wydajnego wentylatorka do zasilacza nie przekroczy kilku bądź kilkunastu złotych, a zwiększenie “ciągu” powinno znacznie poprawić sytuację. Zanim zabierzemy się za rozmontowywanie zasilacza, przyjrzyjmy się uważnie kratkom wentylacyjnym na jego obudowie. Powietrze, które nasz mocny wentylatorek ma wydmuchiwać na zewnątrz, musi bowiem najpierw jakoś dostać się do środka. W miarę możliwości starajmy się więc kupować zasilacze z jak najbardziej ażurową dolną ścianką (patrz: lewa część powyżej). Podczas pracy nie wolno nam zapomnieć o najważniejszym – pewna część podzespołów zasilacza jest podłączona bezpośrednio do sieci energetycznej. Przypadkowe dotknięcie jakiegoś opornika, tranzystora itp. może być bardzo niebezpieczne! Niech więc jedno stanie się zasadą przestrzeganą z żelazną konsekwencją: zanim odkręcimy pierwszą śrubkę obudowy zasilacza, odłączamy go od sieci. Dodatkowo poczekajmy jeszcze kilka minut, aż rozładują się kondensatory.

I pod żadnym pozorem nie uruchamiajmy zasilacza ze zdjętą pokrywą!

Więcej:bezcatnews