Kup Pan domenę

Nasz redaktor Marcin Nowak zakupił w 1998 roku domenę o atrakcyjnej nazwie shareware.com.pl. Szybko jednak stwierdził, że jej utrzymywanie nie ma większego sensu. Gdy więc rok później NASK zmienił regulamin i wprowadził coroczne opłaty za domeny, Marcin zdecydował, że nie będzie wnosił nowych opłat za coś, co nie jest mu potrzebne. Uznał, że niezapłacenie spowoduje automatyczne rozwiązanie umowy i usunięcie domeny z DNS-a. Marcin postępował zresztą zgodnie z punktem 9. regulaminu obowiązującego w 1998 roku, który mówi, że “w wypadku nieuiszczenia opłaty w terminie, domena jest usuwana”. I zapomniał o sprawie.

Totalny bałagan

Wszystko wskazywało na to, że o domenie zapomniał i NASK. Po blisko pięciu latach (!), w styczniu 2003 r., Marcin zupełnie niespodziewanie otrzymał żądanie zapłaty opłat rocznych wraz z odsetkami za utrzymywanie domeny. Poważnie zaniepokojony wysłał w marcu 2003 r. listem poleconym pismo z wyjaśnieniem, dlaczego żądania NASK-u uważa za niesłuszne. Gdy jednak po kilku tygodniach zadzwonił do firmy, okazało się, że pismo w ogóle nie dotarło do rąk pracowników zespołu ds. windykacji!

W lutym br. Marcin otrzymał sądowy nakaz uiszczenia zaległych opłat za domenę shareware.com.pl. Nasz redaktor postanowił zaczerpnąć informacji u źródła. Efektem kontaktu telefonicznego nawiązanego z pracownikiem NASK-u był e-mail tego ostatniego z odpowiedzią na list polecony sprzed blisko roku (a więc jednak doszedł!). Wynikało z niego – mówiąc krótko – że NASK nie uznał argumentacji naszego redaktora i… kieruje sprawę do komornika. Tymczasem nie minął jeszcze nawet termin ustawowych dwóch tygodni przysługujących na uiszczenie zapłaty lub złożenie sprzeciwu wobec nakazu zapłaty!

Na podstawie treści listu można przypuszczać, że pracownik NASK-u blefował. Sądzimy, że chciał nastraszyć Marcina, by wymusić na nim wniesienie opłat. Ten złożył jednak sprzeciw wobec nakazu zapłaty i bez większego problemu wygrał sprawę w sądzie pierwszej instancji. NASK zapowiedział w tej sytuacji apelację od wyroku.

A NASK na to…

Zdaniem NASK-u firma ta wcale nie postępowała niezgodnie z własnym regulaminem. NASK twierdzi, że cytowany fragment punktu 9. regulaminu z 1998 r. wcale nie zmusza firmy do usunięcia domeny, a jedynie stwarza taką możliwość. Trudno zgodzić się z taką interpretacją – naszym zdaniem (oraz sądu pierwszej instancji) słowa punktu 9. (patrz: pierwszy akapit tekstu) nie pozostawiają cienia wątpliwości co do jego znaczenia. Mówiąc krótko i dosadnie, NASK uzurpuje sobie prawo do takiego interpretowania własnego regulaminu z 1998 r., jaki mu się w danej sytuacji wydaje najwygodniejszy.

Czy z NASK-iem można wygrać? Dowiemy się wkrótce. Firma nie kryje, że obecnie w toku jest więcej spraw o podobnym charakterze. Problem dotyczy więc wielu osób, a nie tylko naszego redaktora. Z tego powodu na dołączonej płycie CHIP-CD publikujemy materiał, który może zainteresować innych procesujących się z NASK-iem o rzekomo zaległe opłaty za domeny. Naszym zdaniem racja leży po stronie osób takich jak Marcin, a NASK liczy na niewiedzę i naiwność właścicieli domen. Trafiła jednak kosa na kamień!

Więcej:bezcatnews