Nie włączaj peceta!

Wielu producentów drukarek i aparatów cyfrowych od dawna zdaje sobie sprawę z tego, że część użytkowników, chcąc wydrukować fotografię, wcale nie ma ochoty włączać komputera. Ta idea posłużyła już kilka lat temu do opracowania systemów druku bezpośredniego, określanych nazwą Direct Print. Wspólną cechą tych technologii jest możliwość podłączenia cyfraka wprost do drukarki, a następnie przelania na papier zdjęć z pominięciem komputera. Mało tego, pecet wcale nie musi być włączony.

Niestety, każda firma swój system Direct Print opracowywała niezależnie, nie można więc było połączyć urządzenia pochodzącego od jednego wytwórcy ze sprzętem drugiego. Co więcej, producenci cyfrowych aparatów fotograficznych nie kwapili się do rozmów ze wszystkimi “drukarkowymi” korporacjami. Na przeszkodzie stały nie tylko sprawy związane z podpisaniem wielu umów, ale również odmienność standardów – począwszy od obsługiwanych funkcji, poprzez różne komendy sterujące, na innych typach gniazd i przewodów połączeniowych kończąc.

Karta dobra na wszystko?

Sposobem na ominięcie problemów z kompatybilnością sprzętu jest wbudowanie w drukarkę czytników kart flash. Wystarczy wówczas wyjąć z cyfraka nośnik, włożyć go do odpowiedniego gniazda, wybrać fotografie i voila` – gotowe zdjęcia wyjadą wprost na tackę odbiornika papieru. Kolejną zaletą wykorzystania kart pamięci jest szybkość druku. “Atramentówka” ma wszak bezpośredni dostęp do wszystkich danych.

Wykorzystywanie nośników pamięci nieulotnej ma również i swoje ograniczenia. Po pierwsze, istnieje wiele typów i odmian kart, m.in. SmartMedia, CompactFlash I/II, SecureDigital, MultiMediaCard, xD czy Memory Stick, do których należy zamontować w drukarce odpowiedni czytnik i przygotować oprogramowanie sterujące. Oczywiście podnosi to koszty urządzenia. Po drugie, wiele tanich cyfrowych aparatów fotograficznych nie korzysta z zewnętrznych kart, a ma jedynie własną wbudowaną pamięć. Po trzecie, wybór zdjęć do druku czy ich kadrowanie jest uciążliwe lub wręcz czasami niemożliwe bez podglądu fotografii. Przydałoby się, aby w drukarkę wbudować choć mały ekran LCD, co znowu podnosi koszty produkcji. A przecież niemal każdy cyfrak ma swój własny wyświetlacz! I tak wróciliśmy do punktu wyjścia.

Mostek dla obrazów

Jak widać, najbardziej ekonomicznym rozwiązaniem problemu wydruku cyfrowych fotografii z ominięciem komputera, choć niekoniecznie najszybszym i najbardziej wydajnym, jest jednak bezpośrednie połączenie drukarki z aparatem cyfrowym. Dlatego też takie firmy, jak Canon, Epson, HP, Sony, Fuji i Olympus, rozpoczęły w 2002 roku współpracę mającą na celu ujednolicenie technologii Direct Print. Wszystkie prace odbywają się pod nadzorem japońskiej organizacji standaryzującej CIPA (Camera & Imaging Products Association), znanej wcześniej m.in. z opracowania formatu EXIF (patrz: CHIP $(LC76232:Domowy fotolab)$).

Pod koniec zeszłego roku pojawiła się ostateczna wersja normy określającej nowy standard druku bezpośredniego – CIPA DC-001-2003, który otrzymał handlową nazwę PictBridge. Co ważne, organizacja CIPA jest jedyną instytucją przyznającą certyfikaty zgodności z normą PictBridge i tylko te urządzenia, które go otrzymają, mogą zostać wyróżnione wspomnianym na początku znakiem graficznym. Nie ma więc niebezpieczeństwa, że jakiś aparat fotograficzny z logo PictBridge nie będzie kompatybilny z certyfikowaną drukarką i na odwrót.

Więcej:bezcatnews