Cyfrowe cuda

Nie ma się jednak co łudzić, że to, co zaprezentowano, wyznaczy kierunek rozwoju rynku do następnych targów. Fotografia cyfrowa rozwija się tak szybko, że przedstawione prognozy i tendencje mogą się okazać nieaktualne już za kilka miesięcy. Wyraźnie widoczne jest natomiast skrócenie cyklu życia produktów. Nowe modele wchodzą do sprzedaży coraz szybciej, a jednocześnie stale spadają ceny.

Bez kompromisów

W przedtargowej gorączce padły dwa rekordy. Najpierw Nikon zapowiedział 12-megapikselową lustrzankę D2X, trzy dni później zaś Canon przebił stawkę, anonsując 16-megapikselowy EOS-1Ds Mark II. W wyścigu “potworów” nadal więc prowadzi Canon. Co ciekawe, nie był to tylko papierowy wyścig. Na targach można już było “pstrykać” finalną wersją małoobrazkowego rekordzisty. Imponujące są nie tylko wielkość uzyskiwanych plików EOS-1Ds Mark II, ale także rewelacyjna ostrość i czystość obrazu – przy ISO 800 nie można doszukać się śladu szumów matrycy!

Przebojami osiągalnymi dla zamożnych śmiertelników będzie z pewnością Canon EOS 20D (ośmiomegapikselowy następca EOS-a 10D, wyróżniający się szybkim startem, sprawniejszym autofokusem, czystszym obrazem przy wysokich czułościach oraz nowym systemem pomiaru światła błyskowego E-TTL II). Hitem może być także Minolta Dynax 7D. Ten aparat (nadal niestety w fazie beta) wyposażony jest w unikatowy układ stabilizacji drgań działający z każdym obiektywem. Pierwsze, wykonane jeszcze na targach, testy wykazały, że można Dynaksem 7D robić nieporuszone zdjęcia z ręki przy czasie ekspozycji wynoszącym nawet sekundę! Stabilizacja obrazu to zresztą modna tendencja – Lumiksy DMC-FX2 i DMC-FX7 firmy Panasonic to najmniejsze aparaty wyposażone w takie mechanizmy.

Kolejne tanie “lustra”

Osoby z ograniczonym budżetem, pragnące jednak zakosztować możliwości oferowanych tylko przez lustrzanki, ucieszą bliskie premiery Olympusa E-300 oraz Pentaksa *ist Ds. Pierwszy z nich pojawi się w sklepach w grudniu, drugi powinien być dostępny w listopadzie. Choć cena żadnego z nich nie została określona, to E-300 i *ist Ds mają konkurować z cały czas taniejącymi Canonem 300D i Nikonem D70. Sześciomegapikselowy, rekordowo mały *ist Ds to jedyna lustrzanka zapisująca zdjęcia wyłącznie na kartach pamięci SD. Ambiwalentne uczucia budzi E-300. Z jednej strony imponują ośmio-megapikselowa matryca i ultradźwiękowy system usuwania zabrudzeń przetwornika, z drugiej jednak oferta obiektywów w autorskim systemie Olympusa 4/3 nadal jest znacznie mniejsza niż “szkieł” dla innych systemów.

7 w kieszeni czy 8 w torbie?

Kieszonkowym cyfrakom szybko “rosną” matryce. Do niedawna rekordem w tej klasie było 5 megapikseli. Hitem ostatnich tygodni są natomiast niewielkie modele z siedmiomegapikselowym przetwornikiem. Pierwszy taki aparat, który jest już dostępny w sprzedaży, to Sony P-150. Obecnie każda licząca się firma ma w ofercie urządzenia wyposażone w identyczne przetworniki. W wyższej klasie, czyli wśród dużych kompaktów z elektronicznymi wizjerami, nadal obowiązuje 8 megapikseli i wciąż przybywa wyposażonych w taki przetwornik modeli. Nikon oprócz Coolpiksa 8700 wprowadza także Coolpiksa 8400, wyróżniającego się superszerokokątnym obiektywem (odpowiednik 24-85 mm), oraz Coolpiksa 8800, który jest pierwszym kompaktem tej firmy wyposażonym w mechanizm stabilizacji obrazu VR.

Nadal modne są eleganckie miniaturki. Tu na uwagę zasługuje “łamany”, przypominający stylistyką Coolpiksy serii 9xx oraz SQ aparat Pentax X. Niecodziennym, obłym, a przy tym asymetrycznym kształtem wyróżnia się nowy Olympus mju:-mini Digital. Palmę pierwszeństwa wśród miniaturowych cacek przyznałbym jednak modelowi Minox DCC Leica M3. Ten efektowny drobiazg będzie się świetnie prezentował nie tylko w damskiej torebce.

Więcej:bezcatnews