Hurtowe audio
Zamiast dwóch, czterech czy sześciu silnych kolumn emitujących dźwięk w kierunku ściśle określonego punktu Iosono składa się z macierzy wprawdzie słabych, ale licznych głośników. Ich liczba może sięgnąć nawet 300 czy 400! Skomplikowany algorytm, będący sercem systemu, tak dobiera fale emitowane przez poszczególne “klocki” układu, by razem równomiernie wypełniały dźwiękiem całe pomieszczenie, w każdym jego zakątku wywołując taki sam efekt.
Częścią Iosono jest pulpit mikserski, gdzie za pomocą świetlnego pióra operator wskazuje na mapie pomieszczenia punkty, z których ma dobiegać dany dźwięk. Oprogramowanie dokonuje wówczas niezbędnych obliczeń, rozkładając zadanie między setki głośników.
Twórcy MP3 są przekonani, że przed Iosono jest przyszłość m.in. dlatego, że komputery są już odpowiednio wydajne. “Dzisiejsze pecety mają wystarczającą moc obliczeniową, by przeprowadzić w czasie rzeczywistym wszelkie niezbędne kalkulacje” – powiedział Karlheinz Brandenburg.
Dźwiękowa kwadratura koła
Nowy pomysł Brandenburga zainteresował już gigantów Hollywood, w tym m.in. koncern Disneya. Cóż, na razie chyba tylko tak wielkie firmy będą potencjalnymi klientami niemieckich naukowców. Kosztująca od 10 do 15 tysięcy dolarów licencja to drobiazg w porównaniu z nakładami, które trzeba ponieść na komputery, setki głośników i instalację. Twórcy Iosono chcieliby zobaczyć swój wynalazek w pierwszej kolejności w parkach rozrywki, później w multipleksach, a za jakiś czas, gdy koszty spadną, także w prywatnych domach. “Dzisiaj prywatna osoba, chcąca korzystać z Iosono, musiałaby być gotowa na wydanie na zestaw kina domowego tyle, ile kosztuje cały dom” – przyznaje Brandenburg i dodaje – “za jakiś czas jednak ta technologia będzie powszechna wszędzie tam, gdzie finanse pozwalają na zakup więcej niż kilku par głośników”.
Na razie Iosono stoi w obliczu problemu jajka i kury: dopóki technologia się nie spopularyzuje, dopóty firmy nie będą produkowały filmów z nową wersją dźwięku przestrzennego. A skoro brakuje oferty odpowiednio przygotowanych tytułów, trudno oczekiwać, by ludzie interesowali się sprzętem.