Słów kilka o sklepie internetowym

Kupując przez Internet, jesteśmy bardziej narażeni na oszustwa, dlatego też prawo stawia znacznie ostrzejsze wymogi sieciowym sprzedawcom. Gdyby przyszło nam do głowy uruchamiać własny sklep online, koniecznie trzeba zapoznać się z kilkoma aktami prawnymi, które dla internetowego sprzedawcy (ale i klienta) stanowić będą swego rodzaju Biblię. Nie obejdzie się zatem bez przeczytania choćby wybranych fragmentów ustawy z 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (Dz.U. nr 16, poz. 93 z późniejszymi zmianami), w szczególności zaś regulacji dotyczących formy i skutków zawarcia umowy, wad złożonych oświadczeń woli czy też odpowiedzialności sprzedawcy w związku z wadami rzeczy. Równie ważne są także przepisy ustawy z 2 marca 2000 r. o ochronie praw konsumentów oraz o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny (Dz.U. nr 22, poz. 271 z późniejszymi zmianami), ustawy z 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz.U. nr 144, poz. 1204) czy też ustawy z 27 lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie przepisów Kodeksu cywilnego (Dz.U. 141, poz. 1176).

Tak duża liczba przepisów wynika z tego, że inne zasady odpowiedzialności za wady produktu obowiązują, jeśli stronami umowy będą osoby prowadzące działalność gospodarczą, czyli tzw. profesjonaliści, inne zaś gdy jedną ze stron jest konsument. Dla przykładu: gdy zakupu dokonał inny przedsiębiorca, w przypadku zgłoszenia przez niego zastrzeżeń zastosowanie będą miały przepisy dotyczące rękojmi za wady fizyczne rzeczy, w transakcji sensu stricte konsumenckiej w grę natomiast wchodzą przepisy pozostałych wyżej wymienionych ustaw. Przy sprzedaży pomiędzy prowadzącymi działalność gospodarczą kupujący (na podstawie przepisów dotyczących rękojmi) może odstąpić od umowy lub żądać obniżenia ceny, ale tylko wtedy, gdy sprzedający nie będzie w stanie niezwłocznie wymienić rzeczy lub jej naprawić. Niejednokrotnie okazuje się, iż uprawnienia te mają wymiar tylko teoretyczny, strony umowy mogą bowiem tę odpowiedzialność ograniczyć lub wyłączyć. Zupełnie inaczej wygląda kwestia odpowiedzialności profesjonalnego sprzedawcy wobec konsumenta. W tym wypadku zastosowanie będą miały przepisy wspomnianej wyżej ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej (patrz:

„Młoteczek na sklepikarzy”, CHIP 1/2003, s. 180

).

Sprzedawca musi mówić

Zawieranie umów z wykorzystaniem Internetu różni się m.in. tym od tradycyjnych transakcji, że brak jest obecności obu stron umowy w tym samym miejscu i czasie. Nie ma zatem możliwości, aby nabywca dokładnie obejrzał i zapoznał się z produktem. Taka sytuacja sprawia, że konsument jest słabszą stroną transakcji, bo trudniej mu uzyskać pełną informację o sprzedawcy, przedmiocie umowy, warunkach sprzedaży itp. Z tego powodu regulacje dotyczące handlu na odległość, w tym przez Internet, są bardziej restrykcyjne niż te, które obowiązują tradycyjne sklepy.

Prawo do informacji jest uznawane za jedno z zasadniczych uprawnień konsumenta. Przed zawarciem umowy powinien on uzyskać szczegółową wiedzę o podmiocie, przedmiocie i warunkach transakcji, tak aby w sposób swobodny mógł podjąć decyzję o zawarciu umowy. Przedsiębiorca zatem – na podstawie ustawy o ochronie konsumentów oraz ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną – zobowiązany jest do podania danych identyfikujących sprzedawcę (w tym: imienia i nazwiska, nazwy przedsiębiorstwa, adresu zamieszkania lub siedziby). Sprzedawca powinien określić warunki przyszłej umowy, opisać produkt, jego cenę, określić koszty oraz termin dostawy itp. (por. w tej kwestii: art. 9 ust. 1 ustawy o ochronie praw konsumentów). Szczegółowy i pełny opis sprzedawanego urządzenia oraz rzetelność reklamy są obowiązkowe. Celowe wprowadzanie w błąd nabywcy skończyć się może rozwiązaniem umowy, obowiązkiem naprawienia szkód wyrządzonych kupującemu, a w wypadku realizacji wszystkich znamion oszustwa możliwe jest również poniesienie odpowiedzialności karnej!

Czas wysłać towar

Zwróćmy uwagę na fakt, iż zgodnie z art. 12 ust. 1 wspomnianej wyżej ustawy, jeżeli strony nie umówiły się inaczej, przedsiębiorca powinien wywiązać się z umowy zawartej na odległość najpóźniej w terminie 30 dni po złożeniu zamówienia. W razie niemożliwości realizacji konieczne jest dopełnienie przez sprzedawcę aktu staranności w postaci zawiadomienia konsumenta o niedostępności towaru najpóźniej w terminie 30 dni od zawarcia umowy (art. 12 ust. 2 ustawy o ochronie praw konsumentów). Zawiadomienie może nastąpić w dowolnej formie, choć zaleca się, aby robić to w sposób dający pewność otrzymania informacji przez kupującego, np. przez wysłanie listu poleconego za pośrednictwem poczty (takiej gwarancji nie daje wysłanie e-maila). Jeśli sprzedawca nie poinformuje w wyznaczonym terminie o braku towaru, pojawia się możliwość złożenia roszczeń odszkodowawczych przez kupującego (art. 471 i nast.).

Pewnym sposobem radzenia sobie z opisanymi wyżej restrykcjami jest wprowadzenie do umowy klauzuli, że w razie braku towaru w magazynie sprzedawca prześle towar zastępczy o tej samej jakości i przeznaczeniu oraz za taką samą cenę. W takiej sytuacji klient, gdy nie dostaje tego, co zamawiał, ma jednak prawo do odstąpienia od umowy.

Konsument może dużo

Mimo że sprzedający dołoży wszelkich starań, aby oferowane przez niego produkty były jednoznacznie i zrozumiale opisane, nie uwalnia go to od ryzyka, że kupujący rozmyśli się i zwróci towar. Zgodnie z art. 7 ust. 1 ustawy o ochronie praw konsumentów klient, który dokonał transakcji na odległość, może od niej odstąpić bez podania przyczyn, składając stosowne oświadczenie na piśmie w terminie dziesięciu dni od wydania mu rzeczy, a w przypadku świadczenia usługi – od daty zawarcia umowy. Nie są dopuszczalne umieszczane w umowach czy też ustne zastrzeżenia, że rezygnacja z kupna wiąże się z potrąceniem części wpłaconej sumy (tzw. opłaty odstępne). Z chwilą przesłania oświadczenia, o którym mowa powyżej, strony transakcji winny sobie wzajemnie zwrócić własne świadczenia. Jeśli sprzedawca uparcie twierdzi, że niczego oddawać nie będzie, sugeruję natychmiastowy kontakt z rzecznikiem Federacji Konsumentów lub Państwową Inspekcją Handlową. W większości przypadków interwencja przedstawicieli wspomnianych wyżej instytucji wystarczy, jeżeli jednak kontrahent nie chce przyjąć żadnych argumentów, należy skierować sprawę do sądu.

W tym miejscu warto podkreślić, iż ustawodawca określa kilka przypadków, gdzie nie obowiązuje prawo odstąpienia od zakupu (art. 10 ust. 3 ustawy). Sytuacja taka jest możliwa między innymi w odniesieniu do umów dotyczących nagrań audiowizualnych oraz zapisanych na nośnikach programów komputerowych po usunięciu przez konsumenta ich oryginalnego opakowania. Nie można więc oddawać płyt z filmami, muzyką czy grami po zapoznaniu się z ich zawartością. Przyczyn tego ostatniego zastrzeżenia, biorąc pod uwagę powszechność nagrywarek CD i DVD, nie trzeba tłumaczyć.

List do prawnika: kopia bezpieczeństwa
Zastępowanie utraconych płyt CD-Audio kopiami z Sieci
Włamano mi się do samochodu i ukradziono radiodtwarzacz, w którym była oryginalna płyta z muzyką. W schowku pozostało jednak pudełko z hologramem. Czy mogę teraz legalnie ściągnąć piosenki z ukradzionego albumu z Internetu? Mam dowód, że kupiłem płytę (pudełko z hologramem), czy więc muszę płacić za nią drugi raz?
Łukasz Hanik

W mojej ocenie konieczne byłoby zakupienie nowego egzemplarza płyty. Od strony czysto praktycznej warto jednak zwrócić uwagę na regulacje ustawy z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 2000 r., nr 80, poz. 1204 z późniejszymi zmianami), która daje prawo do wykonania kopii określonego utworu przez prawowitego użytkownika lub osobę utrzymującą z nim kontakty osobisty. W razie kontroli można płytę nagraną na podstawie materiału pobranego z Sieci przedstawić jako wykonaną osobiście kopię bezpieczeństwa, okazując na dowód oryginalne opakowanie. Ważne, by w razie kontroli móc pokazać oryginalne opakowanie, najlepiej jeszcze wraz z paragonem.
Rafał Korczyński

Więcej:bezcatnews