Cyfrowy negatyw

Format zapisu RAW stał się niezwykle popularny nie tylko wśród zawodowych fotografów. Głównie dlatego, że w odróżnieniu od popularnego JPEG-a nie zachowuje zdjęć w postaci kolorowych pikseli, lecz bezpośredniego zrzutu z cyfrowej matrycy (patrz: $(LC75991:Więcej niż negatyw)$). Dzięki temu informacje o balansie bieli czy ostrości poszczególnych części obrazu możemy ustawiać i modyfikować dopiero podczas obróbki na komputerze. Problem w tym, że “surowe” pliki są inne dla każdego urządzenia z powodu różnic w konstrukcji światłoczułych sensorów. Nowy, zaproponowany przez Adobe format – Digital Negative (DNG) – ma spore szanse pogodzić wszystkich.

Po co wspólny format?

Było to pierwsze pytanie, jakie zadałem. Przecież to nie pliki RAW oddajemy do laboratorium czy wysyłamy znajomym, lecz wygenerowane z nich obrazy, na przykład w postaci JPEG-ów lub TIFF-ów. Każdy użytkownik cyfraka dysponuje dostarczoną z aparatem aplikacją, zatem jaką nową jakość może nam przynieść wspólny format?

Korzyści ze stosowania DNG może być wiele. Dzięki temu, że jest on niezależny od modelu aparatu, a jego specyfikacja publicznie dostępna, szybko pojawią się nowe aplikacje pozwalające na zaawansowaną obróbkę plików tego typu. Z programów tych będą mogli korzystać użytkownikcy aparatów Canona, Koniki Minolty, Nikona, Olympusa itd. Łatwo sobie też wyobrazić, że za kilka lat powstaną ulepszone algorytmy przetwarzania obrazu z cyfrowej matrycy, dostępne jednak tylko w najnowszych modelach aparatów i ich oprogramowaniu. Jeśli zdecydujemy się na przechowywanie zdjęć w formacie DNG, prawdopodobnie za pomocą nowych aplikacji będziemy mogli uzyskać z tych plików lepszej jakości fotografie.

Jak to działa?

Digital Negative został tak zaprojektowany, by przechowywać wszystkie możliwe informacje generowane przez dowolny aparat cyfrowy podczas robienia zdjęć. Podobnie jak w wypadku plików RAW, dane są tu zapisywane w dwóch częściach: dotyczącej natężenia barw w poszczególnych miejscach matrycy (na bazie formatu TIFF) oraz opisującej sposób ich przetwarzania (tzw. metadane). To właśnie elastyczność i pojemność tych ostatnich mają stanowić o sukcesie DNG, gdyż oprócz podstawowych informacji, potrzebnych do uzyskania wysokiej jakości zdjęcia, każdy producent będzie mógł dodawać swoje własne elementy.

Do tej pory należało czekać, aż obsługa nowych RAW-ów pojawi się w poszczególnych aplikacjach do obróbki grafiki. Do każdego programu trzeba było bowiem pisać i testować odpowiednie filtry importu. W wypadku DNG będzie inaczej. Dowolny konwerter kompatybilny z tym formatem będzie potrafił przeanalizować zawarte w metadanych wiadomości i zaadaptować swoje algorytmy konwersji do obsługi nowych aparatów.

Wielkie konwertowanie

Prawdopodobnie już wkrótce pojawią się pierwsze urządzenia zapisujące oprócz własnego RAW-a alternatywnie także i pliki DNG. Większość producentów niedługo zapewne zaproponuje aplikacje pozwalające na konwersję swoich formatów do Digital Negative. Firma Adobe już teraz zamieściła na swojej stronie darmową wtyczkę do Photoshopa, która współpracuje z ponad sześćdziesięcioma różnymi urządzeniami.

Więcej:bezcatnews