Googlanie po dysku

Od dawna wiadomo, że Microsoft przygotowuje się do konfrontacji z Google’em, ulepszając swoją wyszukiwarkę internetową (patrz: $(LC89785:Google na celowniku)$). Oczywiście przeciwnik giganta z Redmond nie śpi. Nie tylko umacnia się na swoich pozycjach, ale prowadzi działania zaczepne. Najnowsza usługa Google’a (Goo-gle Desktop Search) realizuje to, nad czym Microsoft jeszcze pracuje – pozwala użytkownikowi przeszukiwać informacje znajdujące się na dyskach jego komputera.

Web, Images, Groups, News i Desktop

Google Desktop Search na razie znajduje się w fazie testów. Użytkownik musi zainstalować półtoramegabajtowy program, który w ciągu kilku godzin (w wypadku pojemnego dysku) przeskanuje lokalne dane, tworząc bazę potrzebną do poszukiwań. Gdy klikniemy ikonę usługi znajdującą się w Polu systemowym, uruchomi się przeglądarka WWW ze stroną Google’a, na której widnieje dodatkowa zakładka Desktop. Dalej wyszukiwanie wygląda znajomo: zadajemy pytanie i otrzymujemy wyniki w dobrze znanej nam formie. Aplikacja przeszukuje dokumenty tekstowe, arkusze kalkulacyjne, prezentacje, historię przeglądarki WWW, archiwa komunikatorów internetowych oraz e-maile. Niestety, nie licząc zbiorów AOL Instant Messenger, indeksowane są pliki utworzone przez programy Microsoftu (Office’a, Outlooka, Outlooka Expressa oraz Internet Explorera).

Każdy chce szukać

Google Desktop Search podziałał mobilizująco na Microsoft. Oczywiście firma z Redmond nie przyspieszy pojawienia się systemu WinFS, który będzie umożliwiał łatwe przeszukiwanie danych na dysku, mając możliwości znacznie większe niż to, co oferuje GDS. Za to do końca roku Microsoft ma przedstawić narzędzie zintegrowane z wyszukiwarką MSN i konkurujące z produktem Google’a. Podobne plany mają Yahoo! oraz Ask Jeeves. Także w najnowszym KDE będzie “googlepodobna” aplikacja do poszukiwania informacji na dysku. Zbliżone narzędzie od dawna oferuje firma Copernic, ale nie zdobyło ono zbytniej popularności.

Do tej pory z rywalizacji z Microsoftem mało kto wychodził obronną ręką. Google wydaje się nie przejmować tymi statystykami. Przepychanka na rynku wyszukiwarek zapowiada się więc ciekawie.

Więcej:bezcatnews