Wszystko o nas bez nas

Zgodnie z dyrektywą Unii Europejskiej Polska będzie musiała wprowadzić regulacje zobowiązujące producentów, importerów i sprzedawców sprzętu elektronicznego do jego późniejszej utylizacji. Inicjatywa ta jest jak najbardziej słuszna i potrzebna, problem tylko w tym, w jakiej postaci i brzmieniu odpowiednie przepisy zostaną wprowadzone. Tu właśnie otwiera się pole manewru dla różnych grup interesów: urzędników, firm zajmujących się przetwarzaniem odpadów i producentów sprzętu RTV, AGD oraz IT. Ale tylko przedsiębiorstwa zajmujące się komputerami nie interesują się przygotowaną ustawą.

     

Przewiduje się, że do 2008 roku na każdego obywatela Polski przypadać będą 4 kilogramy elektrycznych i elektronicznych śmieci rocznie. Łączna waga takich teoretycznych odpadów podzielona zostanie na różne branże, a następnie na konkretne firmy, w zależności od ich udziału w rynku. W efekcie przedsiębiorstwa będą musiały samodzielnie dostarczyć do firm zajmujących się recyklingiem wskazaną liczbę ton komputerów, drukarek czy skanerów lub też zapłacić wyspecjalizowanym instytucjom, które zajmą się zbieraniem i przetwarzaniem elektronicznego złomu.

     

Urzędnicy Ministerstwa Ochrony Środowiska przygotowują właśnie projekty odpowiednich regulacji prawnych i otwarci są na argumenty zainteresowanych stron. Firmy żyjące z recyklingu chciałyby ustanowienia wysokich limitów "osoboodpadów", lobby producentów urządzeń RTV i AGD też zgłasza do przygotowywanych przepisów swoje postulaty, a co chcą wywalczyć importerzy od pecetów i drukarek? Wygląda na to, że nic, bo… nawet nie wiedzą o przygotowywaniu odpowiednich przepisów, już nie mówiąc o stworzeniu odpowiedniej reprezentacji. Warto pamiętać o starej prawdzie, że nieobecni nie mają racji.

     

Sprawa tymczasem jest istotna także dla użytkowników, bo ostre normy mogą spowodować podwyżkę cen sprzętu. Wystarczy wspomnieć, że jedną z urzędowych propozycji jest, aby sklepy miały obowiązek przyjmować zdezelowany sprzęt "co najmniej za darmo". Może to oznaczać jakąś przymusową formę skupowania przez sklepy starych komputerów, np. w postaci obowiązkowych rabatów dla osób oddających stary sprzęt przy kupnie nowego. Może jednak być i tak, jak funkcjonuje to w Japonii, gdzie punkt sprzedaży elektroniki musi na własny koszt utylizować porzucony przed jego wejściem złom. Trudno oczekiwać, by takie dodatkowe koszty sprzedawców nie wpłynęły na ceny nowego sprzętu.

     

Dodatkowym problemem jest fakt, że w naszym kraju bardzo niewiele komputerów trafia na śmietnik – starsze urządzenia nadal są w użyciu, służąc za maszyny do pisania czy pierwsze pecety najmłodszych. Czy w Polsce trzeba będzie sprowadzać odpady elektroniczne z zagranicy, by wywiązać się z urzędowych zobowiązań?

Więcej:bezcatnews