Zanim nastąpi krach

Oczywiście pół biedy, kiedy do takiej sytuacji doszło krótko po zainstalowaniu systemu operacyjnego, czyli wtedy, gdy najczęściej jeszcze nie zdążyliśmy tak do końca skonfigurować naszej maszyny ani umieścić na dysku niezbędnych aplikacji. Powtórne przejście przez setup Windows albo Linuksa zajmuje zazwyczaj dwa, no, góra trzy kwadranse. Dużo gorzej, kiedy “wywrócił się” nam skonfigurowany system. W takiej sytuacji niejednokrotnie nawet nie potrafimy podać listy wszystkich programów, z których korzystaliśmy, i co jakiś czas stwierdzamy, że jakiegoś narzędzia nam brakuje.

Postarajmy się zatem być mądrzy przed szkodą i przygotujmy się na awarię systemu w taki sposób, aby po awarii – która i tak pewnie prędzej czy później się nam przydarzy – w miarę szybko przywrócić pełną funkcjonalność komputera.

Zanim się wywróci

Zacznijmy od tego, co może być przyczyną kłopotów. Na pierwszy ogień niech pójdzie wszystko to, co od nas w ogóle nie zależy: ludzka złośliwość i nieudolność (oczywiście zawsze cudza, a nigdy nasza własna). Złośliwi są ci, którzy włamują się do maszyn podłączonych do Sieci, kasują na nich pliki albo zdalnie wywracają system do góry nogami. A kto jest nieudolny? Jasne, że nie my. Jak wiadomo, systemy operacyjne już tylko z racji swojego skomplikowania są dziurawe niczym ser szwajcarski, a konsekwencje błędów popełnionych przez nierozgarniętych programistów, zaangażowanych w tworzenie Windows albo Linuksa, ponoszą Bogu ducha winni użytkownicy.

Takie zwalanie odpowiedzialności na innych jest równie ludzkie, co pozbawione sensu. Użytkownicy systemów operacyjnych powinni je łatać zaraz po tym, gdy dowiedzą się, że pojawiły się już uaktualnienia Okien albo Pingwina likwidujące luki w zabezpieczeniach systemu.

Załatałem, a i tak padł

Wszystkie działania związane z zabezpieczaniem systemu nie zdadzą się na nic, jeśli mamy do czynienia z prozaicznym zdarzeniem typu awaria dysku twardego. Przychodzi nam wówczas wymienić napęd i od nowa mordować się z instalowaniem systemu, poprawek do niego oraz przypominaniem sobie, co takiego właściwie “posadziliśmy” wcześniej na dysku. Całe szczęście, że i takie operacje możemy skrócić – wystarczy tylko odpowiednio przygotować się do ewentualnej hardware’owej “katastrofy”.

Oczywiście najprostszym sposobem reanimowania systemu po awarii dysku twardego jest odtworzenie Okienek ze sporządzonego wcześniej obrazu partycji. Programów pozwalających wykonać taką “fotografię” napędu systemowego jest całkiem sporo, a za niektóre nie trzeba nawet płacić. Na $(LC119594: Drive Snapshot – wykonywanie obrazu partycji)$ pokazujemy, jak posługiwać się shareware’ową aplikacją Drive Snapshot, a nieco dalej ($(LC119598: Partition Image – tworzenie obrazu partycji EXT3FS)$) opisujemy sposób korzystania z linuksowego narzędzia Partition Image.

A świat poszedł do przodu…

Nietrudno jednak zauważyć, że obraz partycji potrafi zmienić się bardzo szybko. Płyta CD, na której wypaliliśmy dyskowe “zdjęcie”, leży gdzieś sobie i powoli pokrywa się kurzem. Tymczasem nasza skrzynka pocztowa się rozrasta, puchnie lista kontaktów Outlooka, a na Pulpicie przybywa nowych skrótów do programów i dokumentów. Po odtworzeniu systemu z zapisanego przed miesiącami obrazu zapewne poczujemy rozczarowanie.

Konieczne jest zatem sporządzanie co jakiś czas dodatkowych kopii danych. I nie chodzi mi tutaj wcale o pełen backup dysku, bo większość osób bardzo źle reaguje, słysząc termin “kopia zapasowa”. Faktycznie, nie każdemu chce się raz na tydzień żonglować przez godzinę krążkami CD-R. Ale dla każdego przykra będzie utrata skrzynki pocztowej albo – po odtworzeniu partycji systemowej z pliku obrazu – zorientowanie się, że nie sposób sobie przypomnieć, co właściwie wcześniej było zainstalowane na naszym “twardzielu”. Wykonajmy zatem przynajmniej backup tych danych, które pozwolą nam odtworzyć listy elektroniczne lub przypomną, co kiedyś mieliśmy w systemie, a teraz chcielibyśmy odzyskać.

Więcej:bezcatnews