Telewizyjna Kazaa

Guido Ciburski był bardzo zirytowany, gdy nie mógł obejrzeć na żywo przez Internet ceremonii otwarcia zimowych Igrzysk Olimpijskich 2002. Zainteresowanie internautów na całym świecie było tak duże, że zapychały się profesjonalne serwery. Ciburski postanowił wówczas rozwiązać problem, z którym wyraźnie nie radzą sobie wielkie koncerny.

Globalna retransmisja

Wspólnie z Petrą Bauersachs, współwłaścicielką małej firmy telewizyjnej, rozpoczął prace nad rozproszoną dystrybucją przekazu wideo. Po trzech latach dzieło – serwis, który zoptymalizowano do wymiany i dystrybucji przekazu telewizyjnego – jest prawie gotowe. Obchodzi ono problem zapchanego serwera poprzez rozdzielenie dystrybucji sygnału na wszystkich uczestników. Osoba pobierająca dane automatycznie przekazuje je dalej – czy tego chce, czy nie. W ten sposób zwiększanie liczby chętnych do pobrania informacji nie powoduje powstania wąskiego gardła, bo równocześnie przybywa nadawców. System jest skalowalny bez żadnych ograniczeń, a przyrost chętnych do pobierania zawsze będzie równoważony przez liczbę nadawców. Ciburski opatentował już ten trik. Rozwiązuje on problem będący od lat plagą aplikacji do streamingu.

Różnica między systemem firmy Cybersky-TV a tradycyjnymi aplikacjami P2P polega też na tym, że niemieckie oprogramowanie nie pozwala wymieniać plików, a jedynie przekazywać na bieżąco strumień wideo. Może to być zarówno retransmisja najnowszego odcinka “24 godzin”, jak i obraz z kamerki internetowej.

Zakazane od dnia premiery?

Gdy niemieckie oprogramowanie stanie się dostępne, singapurska czy wenezuelska premiera jakiegoś filmu będzie równoznaczna z udostępnieniem dzieła na cały świat. Jak można się domyślać, ta perspektywa niezbyt cieszy właścicieli stacji telewizyjnych. Już wiadomo, że są przygotowywane pozwy, które trafią do sądów w dniu premiery pionierskiego software’u. Ciburskiego ta perspektywa nie martwi. Ma on już doświadczenie w tego rodzaju potyczkach – niedawno wygrał proces z koncernami chcącymi zakazać mu sprzedaży opracowanych przez jego poprzednią firmę settop boksów, potrafiących inteligentnie pomijać reklamy.

Prawnicy niemieckiego kanału płatnej telewizji Premiere już próbowali sprawdzić, czy punktem zaczepienia może być oskarżenie o udostępnianie materiałów chronionych prawem autorskim – haczyk, na który złapano Napstera. Nic z tego! Cybersky-TV nie uczestniczy w przekazywaniu materiałów, jest jedynie producentem oprogramowania, którego internauci użyją w taki sposób, jaki uznają za słuszny. Ciburski na swojej stronie internetowej zawarł zresztą ostrzeżenie, że za pomocą jego software’u można udostępniać programy telewizyjne jedynie za zgodą właścicieli praw autorskich. “Taka klauzula nie wystarcza!” – krzyczą menedżerowie koncernów medialnych. Kto ma rację, rozstrzygnie sąd – zapewne za kilka lat. Oprogramowanie Cybersky-TV ma być gotowe wiosną tego roku.

Więcej:bezcatnews