Patentowy terror

Wyobraźmy sobie, że w Europie – podobnie jak w Stanach Zjednoczonych – wkrótce będzie można patentować algorytmy komputerowe. Przenieśmy się na moment w czasie do roku, powiedzmy, 2010…

     

Na biurku szefa firmy programistycznej PolskSoft dzwoni telefon.

     – Dzień dobry, tu Jan Kowalski z kancelarii Kowalski&Nowak. Pana firma zastosowała w swoim programie trzy opatentowane algorytmy, za które do tej pory nie zapłaciła ich autorom. Żądamy natychmiastowej zapłaty 100 tysięcy złotych odszkodowania lub spotkamy się w sądzie, gdzie zażądamy dziesięciokrotnie wyższej kwoty.

     Co zrobi szef PolskSoftu? Czy to samo, co robią jego amerykańscy koledzy już dziś, tj. płacą, zanim cena wzrośnie? Za Oceanem opatentować można wszystko i to od dawna, nawet zakupy w sklepie internetowym wykonywane jednym kliknięciem myszą. Szantaże patentowe stały się więc zjawiskiem powszechnym, a nawet powszechnie akceptowanym: no przecież chodzi o własność intelektualną! I choć trudno nie zgodzić się z twierdzeniem, że wynalazki powinny być odpowiednio doceniane, to jednak wisząca nad nami groźba patentowego terroru jest absolutnie nie do przyjęcia.

     Przeciwnicy patentowania software’u często twierdzą, że to bicz wielkich koncernów na słabszych konkurentów. Rzeczywiście, duże firmy rejestrują znacznie więcej patentów niż mniejsze. Mało kto jednak zauważa, że bardzo często to właśnie małe podmioty usiłują wyssać z dojnych krów, np. takich jak Microsoft, wielomilionowe odszkodowania pod pretekstem naruszenia praw patentowych. Procesy ciągną się latami, ale gra jest warta świeczki – odszkodowania sięgają czasem kilkuset milionów dolarów.

     Czyim interesom służą zatem patenty?! Ich pierwotna rola, czyli ochrona interesów autorów wynalazków, została wypaczona przez hieny, które wyczuły w mechanizmie patentowania łatwe pieniądze. Kupowanie patentów w celu szantażowania firm informatycznych przez kancelarie prawnicze jest już faktem. Dlatego część europejskich prawników zaciera ręce na wieść o rosnących szansach na przyjęcie wiadomej dyrektywy przez Unię Europejską. Myśląc o patentach, pamiętajmy więc, że nie tylko idea patentowania algorytmów jest kontrowersyjna; kontrowersyjny jest także sposób, w jaki są one obecnie wykorzystywane przez rozmaitych cwaniaków. Rewizji wymaga w związku z tym nie tylko idea patentowania software’u, ale patentowania w ogóle. Pozostaje mieć nadzieję, że władze w Brukseli zrewidują swoją politykę patentową.

Więcej:bezcatnews