Edytor czy przeglądarka?

Tworzenie stron WWW to od dawna znacznie więcej niż tylko pisanie kodu HTML. Można pokusić się o stwierdzenie, że jest to obecnie bardziej sztuka niż tylko rzemiosło – wystarczy przyjrzeć się niektórym witrynom w Sieci. Niezależnie jednak, jak zakwalifikujemy pracę projektantów stron, to zdecydowanie do tworzenia swoich dzieł potrzebują oni narzędzi. Jednym z ciekawszych programów tego typu jest niewątpliwie Amaya, edytor WYSIWYG dostępny obecnie w wersji 9.1. Aplikacji możemy używać na wielu platformach – nie tylko w Windows, ale również w Linuksie oraz Mac OS-ie X. Wydanie dla komputerów spod znaku jabłka wciąż ma charakter eksperymentalny.

Narzędzie to spośród ogromnej liczby konkurencyjnych programów wyróżnia fakt, że jego producentem jest World Wide Web Consortium. W3C jest chyba najważniejszą organizacją zajmującą się tworzeniem i ujednolicaniem standardów używanych podczas tworzenia stron WWW – między innymi HTML-a 4.0, XHTML-a 1.0 itp. Nie powinno więc nikogo dziwić, że Amaya 9.1 oferuje obsługę niemal wszystkich ważnych standardów spotykanych w światowej Pajęczynie. Program dysponuje także możliwością edycji wyrażeń matematycznych opisanych w MathML-u i pozwala też modyfikować grafikę w promowanym przez W3C formacie wektorowym SVG.

Amaya 9.1
Wymagania: Windows 9x/NT 4.0/2000/XP, Linux, Mac OS X, ok. 23 MB na dysku
+ obsługa HTML-a 4.0, XHTML-a 1.0, CSS, MathML-a, wersje dla wielu platform
– słaby edytor, niedoskonałe funkcje walidacji
Cena: freeware
www.w3c.org/amaya/

Dzięki wykorzystaniu specyfikacji RDF, XLink i XPointer Amaya charakteryzuje się dość ciekawą funkcją obsługującą umieszczanie notatek bezpośrednio w edytowanych materiałach. Jest to niewątpliwie przydatne podczas pracy grupowej nad większym projektem. Produkt W3C wyróżnia się także obsługą CSS (Cascading Style Sheets) – nie jest ona wprawdzie jeszcze pełna, jednak dzięki dostępności jej w programie szybko zapoznamy się z możliwościami tego standardu. Znaczenie tych wszystkich funkcji maleje jednak po dłuższej chwili spędzonej z programem. Niestety, edycja dokumentów w Amai wymaga zmian przyzwyczajeń nabytych podczas pracy z konkurencyjnymi narzędziami do tworzenia stron WWW. Być może jest to tylko moje subiektywne wrażenie, ale uważam, że wbudowany w Amayę edytor mógłby choć trochę naśladować (również bazujące na otwartym kodzie) np. środowisko Quanta Plus. Widać, że autorom programu zależało bardziej na prezentacji technologii XML niż na przyzwyczajeniach użytkowników. Na szczęście poprawnie rozwiązano sprawę DTD (Document Type Definition) – zachowywana jest odpowiednia struktura dokumentów, która pozwala na łatwe wspomaganie tworzenia stron WWW innymi narzędziami.

Podczas edycji witryn internetowych bardzo ważne są funkcje sprawdzania poprawności kodu. Możliwości walidacji HTML-a nie są według mnie najlepsze. Przyczyną tego jest fakt, że Amaya to nie tylko edytor, ale i przeglądarka. Dzięki temu możemy na bieżąco podglądać wprowadzane zmiany. Program jest jednak dość pobłażliwy, jeśli chodzi o wyłapywanie błędów – zachowuje się bardziej jak typowy browser, który stara się za wszelką cenę wyświetlić całą stronę WWW, pomimo występujących na niej usterek. Środowisko do tworzenia witryn zdecydowanie powinno wymuszać na projektancie pisanie “czystego” kodu.

Podsumowując, Amaya w kolejnym, już dziewiątym wydaniu poprawiła implementacje nowych standardów webowych i niewątpliwie osoby zainteresowane najnowszymi zmianami – szczególnie w XHTML-u – powinny się z nią zapoznać. Należy jednak zauważyć, że program jest bardziej demonstracją najnowszych technologii niż pełnokrwistym środowiskiem do tworzenia stron WWW.

Więcej:bezcatnews