Unia Europejska jest na tak
Dyrektywy UE w sprawie wdrażania oprogramowania Open Source są jasne: należy stosować istniejące na rynku aplikacje ze względu na bezpieczeństwo danych i oszczędności w kosztach własnych. I nie są to tylko czcze słowa. Przykładów udanych migracji jest wiele. Dotyczą one na razie przede wszystkim dużych przedsiębiorstw, takich jak np. Deutsche Bahn. Bardzo spektakularnymi przykładami są również migracje struktury informatycznej całych miast, a konkretnie ich sieci administracyjnej, systemów zarządzania służbą zdrowia czy szkolnictwem. Dokonano ich m.in. w Monachium i Wiedniu. Również niemieckie ministerstwo spraw wewnętrznych zmieniło swoją infrastrukturę, tak by pracowała ona z systemami bazującymi na idei Open Source. Instytucja ta wydała także zalecenie, by zastosować tego typu oprogramowanie w innych działach gospodarki i administracji publicznej.
Od czego zacząć?
Opisy udanych wdrożeń roztaczają przed każdym sielankową wizję nieskomplikowanej operacji zamiany oprogramowania. Ale do praktyki, szczególnie w wypadku małej firmy, jest w rzeczywistości daleko. Okazuje się, że przesiadka nie jest taka bezproblemowa i wymaga sporego nakładu pracy i środków. W jaki sposób zapewnić naszemu przedsiębiorstwu stabilną migrację?
Przede wszystkim powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, ile wydajemy na dotychczasowe licencje lub ile wydamy na nie w przyszłości. Oczywiście mowa w tym wypadku o wydatkach, jakie ponosi firma w związku z korzystaniem z systemu Windows i przeznaczonych dla niego aplikacji. Polityka licencyjna Microsoftu wprowadza wiele udogodnień do zasad sprzedaży licencji. Klient ma do wyboru kilka różnych profili. W zależności od liczby stanowisk i charakteru działalności możemy wybrać odpowiedni pakiet i w rezultacie zapłacić mniej. Wydaje się, że najdogodniejszym programem licencyjnym, jaki Microsoft oferuje firmom, jest tzw. Open Licence Program (MOLP). Pozwala on na zaoszczędzenie około 18% kosztów poniesionych w związku z zakupem licencji. Korzystając z tej oferty, za jedną licencję na system operacyjny Windows XP Professional zapłacimy obecnie około 380 zł (netto – jest to cena samej licencji, nośnik z systemem musimy zakupić dodatkowo). Licencja będzie obowiązywała bezterminowo, ale trzeba też opłacić ją z góry i w całości, a nie każda z małych firm może sobie na taki luksus pozwolić. Jeśli wykupimy dodatkowo tzw. Software Assurance, przez dwa kolejne lata będziemy mogli pobierać z Internetu nie tylko poprawki i uaktualnienia systemu, który zakupiliśmy, ale również jego nowsze wersje. Koszty tego udogodnienia stanowią około 29% ceny głównej licencji na stację roboczą.
Ale powinniśmy też wziąć pod uwagę fakt, że tak naprawdę nie jest to wydatek jednorazowy. Po dwóch latach zarówno sama umowa MOLP, jak i prawo do SA wygasa i jeśli nie przewidzieliśmy jakichś zmian, powinniśmy obie umowy odnowić, by móc korzystać z nowości dostarczanych przez Microsoft.
Dla firm, które nie są w stanie opłacić jednorazowo wszystkich licencji, przewidziano program Open Subscription License. W tym wypadku klient przez trzy lata dzierżawi produkt, mogąc regulować opłaty w cyklu miesięcznym. Istnieje również opcja wykupienia licencji. W każdą rocznicę obowiązywania umowy licencję należy odnowić, uiszczając stosowne opłaty. Najczęściej właśnie ten moment staje się kluczowy w procesie podejmowania decyzji o migracji do systemu rozpowszechnianego na zasadach Open Source.
W wielu wypadkach okaże się, że to jednak dopiero skromny początek kosztów upgrade’u. Co prawda sam Windows dysponuje np. Outlook Expressem czy WordPadem, przeglądanie stron WWW umożliwia zaś darmowy Internet Explorer, ale już trochę bardziej zaawansowane czynności wykonamy tylko za pomocą dodatkowych, płatnych narzędzi. Nie trzeba nikogo przekonywać, że jednym z nich jest oczywiście MS Office, na którego jednostanowiskowa licencja MOLP – wraz z możliwością pobierania uaktualnień – kosztuje około 1700 zł (netto). Dla wielu będzie to cenowy zawrót głowy.
Głównym powodem atrakcyjności zastosowań Open Source dla właściciela małej firmy jest zatem brak umów licencyjnych. Po prostu nie płacimy za prawo do wykorzystywania oprogramowania. Jedyną rzeczą, za którą możemy, ale nie musimy zapłacić, jest forma, w jakiej przyjdzie nam fizycznie daną aplikację zdobyć, tzn. pudełko, nośniki, instrukcja użytkownika i dokumentacja.
Wdrożenie Wolnego Oprogramowania |
brak kosztów związanych z zakupem licencji bardzo duża liczba oprogramowania wchodzącego w skład pakietu niższe koszty administracji podwyższone bezpieczeństwo na stacjach roboczych niepełna kompatybilność ze wszystkimi standardami zapisu plików (brak zgodności z formatami MS Office’a) dodatkowe koszty związane z doradztwem, szkoleniami i zmianą samego oprogramowania straty spowodowane przestojami w pracy przedsiębiorstwa w niektórych wypadkach konieczność zmodernizowania sprzętu (duże wymagania OpenOffice’a) |
Orientacyjne koszty migracji lub upgrade’u | ||
Windows | Linux | |
Wdrożenie oprogramowania | 40 470 zł | 3060 zł |
Migracja w kierunku Linuksa | n/d | 5400 zł |
Utrzymanie infrastruktury (2 lata) | 49 000 zł | 18 050 zł |
Przybliżone ceny ustaliliśmy z firmą Computer-bis z Kwidzyna dla 1 serwera (poczta, www) oraz 15 stanowisk roboczych, na których zainstalowano pakiety biurowe i (w wypadku Windows) oprogramowanie antywirusowe. | ||