Przenośne biurko

Pamiętam, że w 1991 roku, gdy byłem jeszcze na studiach, do Instytutu Chemii Fizycznej i Teoretycznej Politechniki Wrocławskiej trafił pierwszy komputer przenośny, jaki zobaczyłem na własne oczy. Była to duża, ciężka walizka, w której po odchyleniu klapki mieszczącej ciekłokrystaliczny, bursztynowy ekran o wymiarach ok. 25×15 cm odsłaniały się klawiatura oraz dwa napędy dyskietek 1,44 cala. To cudo techniki wyposażone było w procesor 80286 oraz megabajt pamięci operacyjnej. Przenośny dysk twardy był wówczas zbyt drogi, dlatego pecet ten po prostu go nie miał. Maszyna pracująca pod DOS-em wytrzymywała na bateriach ok. 1,5 godziny.

Opisany wyżej komputer należał do tzw. laptopów. Za pierwszego przedstawiciela tej rodziny urządzeń uchodzi Epson HX-20 z 1982 roku. Wyglądał on jak skrzyżowanie kalkulatora z płaską maszyną do pisania. W HX-20 wbudowano mały wyświetlacz LCD i drukarkę termiczną. Konstrukcją, która przypominała już dzisiejsze mobilne pecety, był natomiast GRiD Compass 1100 z 1984 roku. W maszynie tej znalazły się: duży jak na owe czasy graficzny ekran LCD (ok. 20×10 cm), wbudowana klawiatura, modem, dysk twardy oraz stacja dyskietek.

Od laptopa do notebooka

Notebook, czyli laptop o rozmiarach nieprzekraczających notatnika formatu A4, narodził się natomiast w 1989 roku. Pierwszym komputerem, który zasłużył na to miano, był kosztujący 4000 dolarów NEC UltraLite. Maszyna ta pozbawiona została dysku twardego, który po prostu nie mieścił się w jej niewielkim wnętrzu. Trzy lata później pojawił się IBM ThinkPad 700C z wbudowanym dyskiem twardym i 10,4-calową, kolorową, pasywną matrycą LCD. To właśnie ten komputer jest uznawany za protoplastę dzisiejszych notebooków.

Co ciekawe, przez kilka ostatnich lat zmieniło się też znaczenie słów “laptop” i “notebook”. Dziś opisują one to samo urządzenie, podczas gdy w przeszłości określały inne typy mobilnych komputerów. Notebook zawsze był małym, lekkim pecetem, a laptop to nieco cięższy i większy przenośny komputer, którego obecnie nazwalibyśmy raczej Portable PC.

Komputery przenośne – słabe i mocne strony
Nie ma rzeczy idealnych. Ta stara prawda dotyczy również i notebooków. Przed podjęciem decyzji o kupnie laptopa do domu warto zapoznać się w skrócie z wadami i zaletami tej grupy urządzeń:
swoboda wyboru miejsca pracy z komputerem
niezależne zasilanie
potrzebne dane zawsze są pod ręką
większość niezbędnych komponentów zintegrowano w obudowie i wliczono w cenę notebooka
wbudowane ekran LCD i karta sieciowa Wi-Fi
niższa wydajność w porównaniu z komputerami stacjonarnymi
niewystarczająca do wymagających gier wydajność układów graficznych montowanych w tańszych notebookach
drogi serwis pogwarancyjny
utrudniona, a czasami niewykonalna rozbudowa

Kosztowne boje

Z biegiem czasu w komputerach przenośnych pojawiały się różnego rodzaju interfejsy i urządzenia peryferyjne (np. napędy DVD). Starano się też zmniejszyć ich wymiary, masę oraz zwiększyć wydajność i wydłużyć czas pracy na bateriach. Na szczęście te zabiegi nie wpłynęły na wzrost cen. Wręcz przeciwnie! Dziś najtańszy notebook kupimy już za 2200-2500 zł, podczas gdy kilka lat temu kosztował on tyle co kilka stacjonarnych pecetów. Opisane powyżej tendencje doskonale widać na przykładzie dostarczonych do naszej redakcji notebooków (patrz: $(LC153053:Laptop za grosze)$). Sporo urządzeń, które trafiły do laboratorium CHIP-a, wyposażonych zostało w nagrywarkę DVD, kartę sieciową, moduł Wi-Fi, kontrolery FireWire i USB 2.0 czy wreszcie czytnik kart flash. Coraz niższa cena i bogate wyposażenie przemawiają zatem na korzyść maszyn przenośnych. Kupując notebooka, zyskujemy “za darmo” wbudowany ekran LCD (do peceta trzeba go dokupić), ale również – co najważniejsze – większą swobodę w wyborze miejsca pracy.

W rozumowaniu tym tkwi jednak haczyk. Otóż komputer mobilny zbudowany jest na bazie energooszczędnych podzespołów, które nie tylko są droższe w produkcji, ale również dysponują mniejszą wydajnością w stosunku do ich stacjonarnych odpowiedników – priorytet przy konstruowaniu notebooków to przecież maksymalne wydłużenie czasu pracy na bateriach. Porównywalny pod względem ceny pecet będzie miał zatem zwykle pojemniejszy dysk twardy, więcej RAM-u, szybsze procesor i kartę graficzną. Dorównujący mu pod względem wydajności komputer mobilny jest dwa do trzech razy droższy.

Nie oznacza to jednak, że nie warto kupić notebooka. Wręcz przeciwnie! Nawet najtańsza mobilna maszyna, jeśli tylko nie używamy jej do wymagających gier, ma wydajność wystarczającą do większości biurowo-domowych zastosowań. Dlatego też coraz więcej osób, nie tylko w Stanach Zjednoczonych, w ogóle rezygnuje z zakupu stacjonarnego peceta!

Mobilne biuro

Sporo osób nie chce też używać notebooków ze względu na ich zdaniem niewielką ofertę przeznaczonych do mobilnych maszyn urządzeń peryferyjnych. Zintegrowane napędy optyczne, bezprzewodowe karty sieciowe czy czytniki flash to zbyt mało, by stworzyć w pełni funkcjonalne, przenoś­ne stanowisko pracy. Owszem, do notebooka da się podłączyć stacjonarną drukarkę czy skaner, ale są one zbyt duże, by je zabierać ze sobą. Laptop nie obędzie się zatem bez miniaturowej, najlepiej bezprzewodowej (np. wykorzystującej podczerwień), przenośnej i taniej drukarki atramentowej, na której wydrukujemy fakturę lub w razie potrzeby zdjęcie z cyfraka.

Z pewnością do budowy mobilnego biura potrzebny będzie mały skaner, który w komplecie z “plujką” zastąpi faks i kserokopiarkę. Warto się również zaznajomić z rynkową ofertą zewnętrznych nagrywarek DVD (jeśli nie mamy wbudowanego takiego napędu) czy niewielkich myszek. Te ostatnie przejmą obowiązki niezbyt lubianego przez niektóre osoby touchpada. Użytkownikowi notebooka przyda się też z pewnością niedrogi tuner TV, który uprzyjemni podróż pociągiem, czy np. moduł Bluetooth. Do pracy w nocy warto się zaś zaopatrzyć w lampkę zasilaną z portu USB, a w upalne dni podłączyć mały wiatraczek. Te i inne “niezbędne” właścicielom notebooków urządzenia peryferyjne opisujemy na stronie 42 (patrz: $(LC153158:Małe, a cieszą)$).

Inną istotną sprawą podczas podróży z notebookiem jest kwestia oszczędzania energii. Użytkownikom przenośnych komputerów z pewnością przydadzą się rady, jak oszczędzać energię (patrz: $(LC153162:Darmowe minuty)$), zwłaszcza gdy do komputera są podłączone urządzenia peryferyjne.

Linux podbija świat

Sam notebook z urządzeniami peryferyjnymi nie załatwi jednak kwestii mobilnej pracy. Równie ważny jest dobór systemu operacyjnego. Mało kto o tym wie, ale ten sam model laptopa sprzedawany z Windows XP jest zazwyczaj droższy od maszyny z zainstalowanym Linuksem o co najmniej kilkaset złotych! Warto więc zastanowić się nad tym, czy nie lepiej skorzystać z darmowego oprogramowania, i to już w chwili kupna komputera.

Wszystkich, którzy boją się linuksowego notebooka, zwłaszcza ze względu na trudności przy podłączaniu urządzeń peryferyjnych, takich jak nagrywarki, tunery telewizyjne czy drukarki, spieszę uspokoić. OS-y spod znaku pingwina dojrzały i wszelkie czynności konfiguracyjne są już banalnie proste. Warto się o tym przekonać, zaglądając na stronę 50 (patrz: $(LC151845:Z peceta do notebooka)$). Zapraszam do lektury tego artykułu oraz pozostałych tekstów dotyczących notebooków i przeznaczonych dla nich urządzeń peryferyjnych. Od mobilnych komputerów nie ma już bowiem ucieczki.

Więcej:bezcatnews