Żeby rozmowa szła gładko

Rozmowy telefoniczne prowadzone przez Internet budzą coraz większe zainteresowanie. Trudno się dziwić, gdyż dzięki technologii VoIP dwie osoby dysponujące komputerami podłączonymi do Sieci rozmawiają niemal za darmo.

Na temat oprogramowania do internetowych rozmów napisano wiele i zapewne każdy znalazł odpowiadającą mu aplikację. Nie ulega też wątpliwości, że mało kto przyłożył się do wyboru mikrofonu. Szkoda, bo jakość tego drobiazgu bezpośrednio przekłada się na komfort prowadzenia rozmów.

Najprościej jest kupić czuły mikrofon dobrej klasy, podobny do urządzeń wykorzystywanych w studiach telewizyjnych albo radiowych. Ceny takiego sprzętu są jednak wysokie, a z dostępnością bywa różnie. Z drugiej strony “chińszczyzna” miewa kiepskie parametry. Chwyćmy zatem za lutownicę i sami zbudujmy coś lepszego albo poprawmy osiągi taniego mikrofonu złożonego gdzieś na dżonce w delcie Żółtej Rzeki.

Z czego budować

Najlepszą bazą dla naszego mikrofonu będzie elektretowa wkładka mikrofonowa. W sprzedaży dostępna jest szeroka gama elementów tego typu, różniących się charakterystykami i ceną. Do przekazu mowy wystarczy jedna z tych najtańszych, wycenianych na symboliczną złotówkę. Zakup modelu “no name” będzie jednak zawsze pewną loterią. Trudno bowiem ustalić parametry, takie jak czułość, charakterystyka przenoszonych częstotliwości czy nominalne napięcie zasilania, jeśli wkładka nie ma żadnych oznaczeń. Na szczęście w tej branży panuje spora standaryzacja. Uruchomimy więc praktycznie każdy model, a parametry wypróbujemy i skorygujemy w praktyce.

Podane na naszych schematach wartości niektórych elementów traktować należy jako uniwersalne, zapewniające poprawną współpracę z praktycznie każdą wkładką, lecz nie zawsze najbardziej optymalne. Czasem niewielka korekta rezystancji lub pojemności pozwoli wycisnąć z mikrofonu lepszą czułość czy czytelność dźwięku.

Zwróćmy uwagę na dwa elementy: rezystor zasilający wkładkę i kondensator sprzęgający. Zmiany oporności pozwolą skorygować zasilanie i tym samym znaleźć wartość zapewniającą najlepszą czułość (zdolność do wychwytywania cichych, słabych dźwięków). Zalecany przez producentów większości wkładek zakres zasilania (mierzonego na stykach wkładki) mieści się w granicach od 3 do 4 V, przy czym większe napięcie nie musi oznaczać wyższej czułości!

Drugi element – kondensator – pozwoli zmienić charakterystykę częstotliwościową. Wzrost pojemności kondensatora prowadzi do poprawienia przenoszenia niskich tonów. Spadek z kolei spowoduje uwypuklenie tonów wysokich. Optymalna wartość zależy od właściwości samej wkładki i barwy głosu mówiącego. Gdy mikrofon ma służyć do prowadzenia rozmów telefonicznych, nie powinniśmy dążyć do zbytniego “poprawiania basów”. Nadmiar niskich tonów może pogarszać czytelność mowy.

Z trzech klocków

Najprostsza wersja mikrofonu do peceta składa się tylko z trzech podstawowych, przedstawionych już elementów: wkładki mikrofonowej, rezystora i kondensatora. Połączenie całości zgodnie ze schematem nie powinno nikomu sprawić problemów. Układ jest tak prosty, że z oczywistych względów nie ma sensu wykonywanie dla niego płytki drukowanej. Trzeba tylko starannie wszystko zaizolować i prawidłowo podłączyć do wtyczki oraz samej wkładki. Uwaga: ważna jest biegunowość! Styk masy wkładki przeważnie ma dodatkowe połączenia z jej metalową obudową.

Tak zbudowany mikrofon przy zastosowaniu czułej wkładki i włączeniu dodatkowego wzmocnienia w sterownikach karty dźwiękowej dobrze się sprawdza, gdy umieścimy go w odległości kilku-kilkunastu centymetrów od ust. Zapewni on mały poziom szumów i czysty dźwięk. Koszt podzespołów (razem z kablem i wyczką) powinien zamknąć się w granicy 5 zł.

Tranzystor poprawi czułość

Dla uzyskania lepszej czułości wypadnie sięgnąć po dodatkowy wzmacniacz sygnału. Funkcję tę spełni kosztujący kilkanaście groszy tranzystor wraz z kilkoma dodatkowymi rezystorami i kondensatorami. Taki układ pozwala na prowadzenie rozmowy, gdy mikrofon jest oddalony od ust nawet o metr! Oczywiście w tak skrajnych przypadkach nieco wzrośnie poziom szumów, a czasami pojawią się też przesterowania. Do odbiorcy trafią także dźwięki z tła (np. głośniejsze fragmenty rozmów z innego pokoju), ale komfort rozmowy bardzo się poprawi. Pojawi się także możliwość swobodnego uczestniczenia w rozmowie kilku osób przebywających w tym samym pomieszczeniu. Koszty nie będą duże – ok. 10 zł.

Jeśli oprócz wysokiej czułości ważne są dla nas jakość przekazywanego dźwięku, odporność na przesterowania itp., zainteresujmy się scalonymi, wyspecjalizowanymi przedwzmacniaczami mikrofonowymi. Kosztują one co prawda kilka złotych, ale zwykle wymagają niewielu elementów dodatkowych i z racji swej konstrukcji gwarantują łatwe wykonanie bardzo dobrze pracującego mikrofonu. Czułość układu może być nieco mniejsza niż tego tranzystorowego. Mikrofon z chipem okaże się jednak uniwersalny – sprawdzi się znakomicie zarówno oddalony pół metra od ust, jak i trzymany przy samym nosie. Całkowity koszt to maksymalnie kilkanaście złotych.

Stereo dla wszystkich

Aby przekazać sygnał stereofoniczny, musimy porzucić monofoniczne wejście mikrofonowe karty dźwiękowej i skorzystać ze stereofonicznego wejścia liniowego. Brak w nim zasilania, potrzebna zatem będzie np. dodatkowa bateryjka. Nie obędzie się też bez układu scalonego dysponującego dwoma niezależnymi kanałami audio.

Koszt takiego “scalaka” jest niewielki (ok. 3 zł), więc i cały mikrofon nie będzie drogi – wydamy na niego raptem kilka złotych. Czułość powinna wystarczyć do wykonania dobrego nagrania stereofonicznego, nawet wtedy gdy urządzenie znajdzie się około metr od źródła dźwięku.

Robić, nie robić?

Jak zwykle po lekturze tego typu tekstu zastanawiamy się: zrobić coś takiego czy jednak kupić coś gotowego w sklepie? Oczywiście zachęcam do eksperymentów z lutownicą w dłoni – zwłaszcza jeśli w cenie zalegającej w sklepach “chińszczyzny” zbudujemy sobie sprzęt o znacznie lepszych parametrach i przy okazji dowiemy się czegoś nowego o elektronice.

Więcej:bezcatnews