OEM goły i uczciwy

Zgodnie z nowymi zasadami do zakupu i zainstalowania wersji OEM Windows oraz Office’a są uprawnieni tzw. System Builderzy. Takim “budowniczym systemu” może zostać każda osoba, która samodzielnie złoży peceta. By móc kupić pakiet OEM, wystarczy udać się do sklepu komputerowego lub dystrybutora i oświadczyć, że się samemu złożyło “blaszaka” z części. Dostaniemy wówczas tzw. jednopaka, czyli opakowanie zawierające jeden nośnik i jednostanowiskową licencję (wcześniej dystrybutorzy dysponowali trójpakami lub pudełkami z 30 licencjami). Jednopaki są zafoliowane i opatrzone informacją, że otwarcie opakowania jest równoznaczne z zaakceptowaniem zasad licencji.

Wraz ze zmianą zasad licencjonowania OEM zniesiono przymus nabywania oprogramowania razem z jakimś podzespołem (z listy określonej przez Microsoft). Nie trzeba więc już kupować Windows w zestawie z myszką.

Warto wiedzieć, że wraz z wprowadzeniem nowych zasad licencjonowania oprogramowania OEM zmienił się kształt naklejanych na komputer tzw. Etykiet Certyfikatu Autentyczności (COA). Nowe nie są już prostokątne, a bardziej zaokrąglone.

Cztery dowody uczciwości

W skład pakietu OEM wchodzą cztery elementy: certyfikat autentyczności (COA), umowa licencyjna (EULA – End User Licence Agreement), płyta CD z hologramem oraz podręcznik. Najistotniejszymi elementami – z punktu widzenia możliwości wykazania, że jest się w zgodzie z prawem – są certyfikat oraz oryginalna płyta. Zgodnie z informacjami firmy Microsoft powinniśmy mieć możliwość zapoznania się z treścią licencji przed zerwaniem folii z opakowania (co jest równoznaczne z zaakceptowanie warunków umowy EULA).

Nie jest już wymagane, aby w razie kontroli użytkownik okazał fakturę, na której oprogramowanie OEM będzie wyszczególnione obok podzespołów komputerowych (myszki, dysku, płyty głównej).

Pytaj samego siebie

Jedyną potencjalną niedogodnością, jaka wiąże się z tą zmianą, jest to, że w wypadku problemów technicznych czy wątpliwości co do sposobu dostępu do różnych funkcji pakietów OEM musimy zwrócić się do producenta komputera, czyli… do siebie samych. Oczywiście nadal możemy korzystać z pomocy technicznej, dostępnej w formie różnych FAQ w witrynie Microsoftu, ale nie powinniśmy oczekiwać, że problemy ze sterownikami czy konfliktem przerwań pomoże nam rozwiązać sklep, gdzie kupiliśmy OEM (tymczasem do świadczenia takiej pomocy są zobowiązani wytwórcy tzw. markowych pecetów, jak HP czy Lenovo).

Stare pudło, nowy soft

Zgodnie z wykładnią Microsoftu nowy OEM – inaczej niż poprzednie wersje – może być sprzedawany użytkownikowi nie tylko w wersji preinstalowanej na komputerze. Zgodnie z informacjami uzyskanymi od rzecznika prasowego polskiego oddziału koncernu dopuszczalne jest nawet kupno w sklepie (np. w którymś z hipermarketów) gotowego komputera, a następnie doinstalowanie do niego OEM-owego systemu nabytego osobno. Podobnie ma się rzecz z notebookami, także tymi sprzedawanymi z drugiej ręki. Wprawdzie jest oczywiste, że nie złożyliśmy sami laptopa, ale zgodnie z przedstawioną przez Microsoft Polska interpretacją najnowszej licencji na produkty tej firmy po doinstalowaniu systemu stajemy się… producentem całego zestawu.

Dopuszczalne jest już również zalegalizowanie starszego komputera typu “składak”, używanego od miesięcy. Osoba instalująca system OEM staje się tutaj producentem komputera odnowionego przez dodanie legalnego oprogramowania, a więc – zgodnie z wykładnią Microsoftu – producentem.

Wydaje się, że nie ma ograniczeń, jeśli chodzi o instalowanie nowych jednopaków na starszych, nawet kilkuletnich maszynach. Microsoft wprost wyraził zgodę na instalowanie pakietów OEM w odnawianych starych komputerach, odkupionych od pierwotnych użytkowników. Osoba lub firma odnawiająca staje się wówczas producentem takiego unowocześnionego peceta ze wszystkimi tego konsekwencjami, m.in. koniecznością świadczenia pomocy technicznej użytkownikowi.

Możliwe przejściowe zamieszanie

Nowe zasady licencjonowania OEM-u obowiązują od sierpnia 2005 roku, ale jeszcze długo po tym terminie w sklepach dostępne były zarówno pakiety ze starą, jak i nową licencją. Być może, jeśli nam na tym zależy, uda się znaleźć jeszcze gdzieś OEM-owe wersje produktów Microsoftu, rozprowadzane na starych zasadach. Są one nadal ważne – można je kupić razem z podzespołem i używać zgodnie z zasadami, które opisaliśmy w CHIP-ie rok temu (“$(LC119038:Wszystko o MS OEM)$” i “$(LC122722:Licencje Microsoft OEM, cz. II)$”).

Trudno sobie wyobrazić, dlaczego ktoś miałby preferować stare zasady, skoro cena obu pakietów jest taka sama. Warto jednak zwracać uwagę, czy sprzedawca w sklepie komputerowym przez pomyłkę (lub świadomie) nie wręczy nam pakietu objętego starszą wersją licencji OEM. Jest to o tyle istotne, że wówczas potrzebowalibyśmy jeszcze faktury, na której byłby wyszczególniony także zakup np. myszki. W celu uniknięcia takich nieporozumień Microsoft zmienił nalepkę COA.

Jest lepiej

Wydaje się, że wprowadzone zmiany idą we właściwym kierunku. Upraszczają one zasady kupowania Windows i Office’a w tanich wersjach OEM, a tym samym ułatwiają stanie się legalnym użytkownikiem komputera. Wciąż jednak trudno być w pełni zadowolonym z postępowania firmy Microsoft. Nadal dziwi przywiązanie zainstalowanego oprogramowania do płyty głównej. Być może sytuacji, kiedy tracimy prawo do korzystania z OEM-u, jest więcej. Microsoft określił (wprawdzie nie w samej licencji, ale w jednym z opublikowanych na własnych stronach FAQ), że dowolnie duża modernizacja nie powoduje uznania, iż mamy do czynienia z nowym komputerem, a tym samym tracimy prawo do korzystania ze dotychczasowych pakietów OEM, do momentu, aż wymieniona zostanie płyta główna. Pod tym względem, nic się nie zmieniło.

Niestety, wbrew zapowiedziom producenta nie ma również możliwości przeczytania licencji przed otwarciem foliowego opakowania (co jest równoznaczne z zaakceptowaniem umowy). Aktualną wersję umowy zamieszczamy więc na dołączonym do tego numeru CHIP-CD.

Nowe licencje z pewnością pomogą wielu osobom rozpocząć korzystanie z komputera w zgodzie z prawem, a bez rujnowania domowych budżetów. Zmiany wprowadzone w licencji OEM powinny ograniczyć skalę piractwa w naszym kraju.

Więcej:bezcatnews